Bielska Zadymka Jazzowa p.s.: Christian McBride Trio

Autor: 
Krzysztof Grabowski
Autor zdjęcia: 
Krzysztof Grabowski, www.fotowyprawy.com, Barbara Adamek www.barbaraadamek.com

Organizatorzy Lotos Jazz Festival już od 6 lat usiłowali namówić tego artystę do pojawienia się na Zadymce. On, jednak nie był zbyt skory do opuszczenia Stanów i przyjechania w środku mroźnej zimy w Beskidy (choć jeszcze niedawno publikował na twitterze swoje zdjęcia z pobytu w Moskwie). W końcu jednak, gdy słońce na wiosnę przygrzało - udało się! Christian McBride przyjechał do Bielska-Białej wraz z dwoma kompanami - grającym na fortepianie Christianem Sandsem oraz perkusistąi Ulyssesem Owensem.

Sam McBride, jak wiadomo jest kontrabasistą, ale nie tylko - to także kompozytor, aranżer i pedagog. Wśród sław, z którymi współpracował ten czterdziestoletni artysta są takie tuzy jak Diana Krall, McCoy Tyner, Herbie Hancock, Pat Metheny, Chick Corea, Joe Henderson czy Sting. Kilka z tych osób mogliśmy już podziwiać na bielskich scenach muzycznych lub zobaczymy wkrótce, jak chociażby, już 27 czerwca, Pata Metheny’ego. Te liczne znane nazwiska nie są jednak wykładnią wielkości artysty, albo przynajmniej nie jedyną. Przecież niedawno Christian McBride prowadząc własny big band wydał płytę „Good Feeling”, za którą otrzymał nagrodę Grammy za najlepszy album nagrany w dużym jazzowym składzie.
Tymczasem okazuje się, że, pozornie, dużo skromniejszy skład, jakim jest trio: fortepian, kontrabas, perkusja również potrafi oczarować mnogością dźwięków i spowodować rytmiczne drżenie podłogi od tupiących nóg słuchaczy.

Zdjęcia Barbary Adamek

Trio McBride'a dało koncert czystego nieprzekombinowanego jazzu, jak to podsumował po koncercie Jerzy Batycki. Rzeczywiście, byliśmy świadkami muzyki na najwyższym poziomie, która przy tym nie męczy zbytnim wyszukaniem, sztucznym "artyzmem", jaki czasem na siłę do jazzu wtłaczają współcześni twórcy. Każdy z muzyków to klasa sama w sobie, a razem to na prawdę zgrany band.

Koncert zakończył się zasłużoną owacją na stojąco i bisami. W oczach i zachowaniach muzyków widać było prawdziwą radość z tego, co robią. To była dobra zabawa zarówno dla wykonawców, jak i słuchaczy. A dzięki swobodzie, jaką organizatorzy tym razem dali fotografom, można było podczas całego koncertu próbować jak najmniej nieudolnie uchwycić nieco tej genialności dźwięków i zapisać w postaci obrazów. Zapraszając do galerii, pozostaje mieć nadzieję, że zapowiedź Jerzego Batyckiego, dyrektora Bielskiej Zadymki Jazzowej, o tym, że Stowarzyszenie “Sztuka Tetra” będzie organizować więcej takich pojedynczych koncertów w ciągu roku, zaowocuje podobnymi rangą wydarzeniami.

Zdjęcia Krzysztofa Grabowskiego: