Recenzje

  • Eagles Point

    No to mamy kolejną supergrupę. Kiedy w jednym studiu znajdują się: Chris Potter, Brad Mehldau, John Patitucci i Brian Blade to możesz spodziewać się, że coś sie dzieje. Taki kwartet to rzadkie zjawisko kosmiczne, planetarna koniunkcja niemal niemożliwa do zaobserwowania, bo jak inaczej powiedzieć o zespole, którego członkowie to nie dość, że muzycy z samego gwiazdorskiego topu jazzowego, to jeszcze twórcy z ogromnymi i oryginalnymi własnymi osiągnięciami oraz przemożnym wpływie na dzisiejszy jazz, to jeszcze ludzie bardzo zajęci.

  • Eagles Point

    No to mamy kolejną supergrupę. Kiedy w jednym studiu znajdują się: Chris Potter, Brad Mehldau, John Patitucci i Brian Blade to możesz spodziewać się, że coś sie dzieje. Taki kwartet to rzadkie zjawisko kosmiczne, planetarna koniunkcja niemal niemożliwa do zaobserwowania, bo jak inaczej powiedzieć o zespole, którego członkowie to nie dość, że muzycy z samego gwiazdorskiego topu jazzowego, to jeszcze twórcy z ogromnymi i oryginalnymi własnymi osiągnięciami oraz przemożnym wpływie na dzisiejszy jazz, to jeszcze ludzie bardzo zajęci.

  • Live From The New Music Cafe

    Geniusze rodzą się rzadko i żyją krótko. Julius Hephill przeżył niespełna 57 lat. Znakomitą większość swej muzycznej przygody połączył z saksofonowymi zespołami: World Saxophone Quartet i Julius Hemphill Sextet (obydwie nazwy niekiedy występują z przedrostkiem "The"), w tym ostatnim częściej będąc dostarczycielem kompozycji, aranży i dyrygując niż grając. To nie koniec artystycznych wizji Hemphilla, który w swym życiu imał się każdego przedsięwzięcia o artystycznym wymiarze.

  • Guided Tour

    „Zespół może być złożony z najlepszych muzyków na świecie, a jeśli nie staną się oni grupą, to nie stworzy nic interesującego” – tak kiedy powiedział jeden z największych na świecie wibrafonistów Gary Burton.

  • From the Dancehall to the Battlefield

    Ted Gioia w swojej książce „The History of Jazz” włączył Jasona Morana w krąg postmodernistów - obok tuzów nowojorskiego Downtownu. Mnie jednak trudno się z tym zgodzić. Niewątpliwie jest Moran muzykiem eklektycznym, z ogromną swobodą poruszającym się w wielu konwencjach. Nie tylko inspiruje się, ale wprost czerpie z klasyki, bluesa czy hip hopu. Potrafi przetwarzać te wpływy w niekiedy przewrotny sposób. Ale koniec końców przekłada je na język - szeroko rozumianego, otwartego - jazzu.

  • Celebration Volume 1

    Początek roku, wiadomo to rankingi plebiscyty, czas ogłaszania zwycięzców w turniejach na najlepsze wszystko. Są od bardzo dawna stałym elementem muzycznej rzeczywistości, oczywistym obyczajem.
  • Live At Cafe Oto London

    Szwajcarski saksofonista Christoph Gallio, weteran tamtejszych scen muzyki jazzowej, improwizowanej, także kameralnej, spędził kilka dni w Londynie pod koniec 2022 roku. Bez trudu odnalazł tam fizycznie i mentalnie lokalnych mistrzów gatunku i udanie z nimi koncertował. Zagrał m.in. w trio z Dominikiem Lashem i Markiem Sandersem, a także w duecie z Rogerem Turnerem. Oba koncerty został upublicznione w legendarnym szwajcarskim labelu kapelusznikowym. Dziś pochylamy się nad nagraniem wspomnianego tria.

  • Improcode

  • The Same River Twice

    Led Zeppelin onegdaj śpiewał, żeby zdjąć czap

  • Grow

    Grow to zarejestrowany na kopenhaskim festiwalu jazzowym koncert interesującego duetu: Kaja Draksler (fortepian) oraz Susana Santos Silva (trąbka). W tym roku mija siedem lat od pojawienia się na rynku wydawniczym płyty studyjnej tego duetu, This Love. Czy płyty te są podobne? Czy warto sięgnąć po najnowszy album duetu?

  • Ex Machina

    Steve Lehman to jeden z moich jazzowych faworytów, a już na pewno najważniejszy improwizujący muzyk spośród tych, którzy zadebiutowali w XXI wieku. “Ex Machina” jest jego najambitniejszym projektem. Obok znanych z wcześniejszych albumów Lehmana muzyków: trębacza Jonathana Finlaysona i wibrafonisty Chrisa Dingmana, w nagraniu udział wzięła 15-osobowa francuska Orchestre National de Jazz.

  • Time Travel

    Dave Douglas nagrał kilka wspaniałych płyt. Bodaj jedną genialną. Przynajmniej tak mi się wówczas wydawało. Potem, po latach eksperymentowania z przeróżnymi składami zrobił woltę w stronę... Cóż, od lat wydaje mi się, że jedyne co robi, to mniej lub bardziej udanie tworzy "w stylu". Przede wszystkim Milesa Davisa, choć odwołań do muzyki wielkich mistrzów z przed lat jest zdecydowanie więcej. Niezależnie, od tego, czy są to składy elektryczne, czy też akustyczne, zawsze mam wrażenie przepełnienia tej muzyki, twórczością kogoś sprzed wielu lat. Najczęściej jest to Davis.

  • N​-​EST

    Trójka włoskich improwizatorów, odpowiedzialnych za album N-EST, zdaje się, że nie stawiała sobie zbyt wygórowanych celów, jeśli chodzi o poziom innowacyjności, czy też przekraczanie kolejnej nieprzekraczalnej bariery w zakresie technik rozszerzonych, ale pojawiła się w rzymskim studiu nagraniowym Abbey Rocchi, w maju dwa lata temu, chyba głównie po to, by czerpać ogromne pokłady radości ze wspólnego improwizowania.

  • Earth's Frequencies

    Koncertowe spotkanie legend amerykańskiego free jazzu i muzyki improwizowanej, dalece sędziwego już trębacza, który w okolicach 80.urodzin znów stał się niebywale aktywny muzycznie i sporo od niego młodszego gitarzysty, ale także hołubionego w niemal każdym medium związanym ze wskazanymi gatunkami muzycznymi, nie może ujść naszej wnikliwej analizie.

  • Motion I

    Jubileuszowy band skrojony na okoliczność celebrowania 85 urodzin Blue Note! Brzmi dobrze? Pewnie, że dobrze! Przecież label legendarny, dla jazzu kluczowy, jedne z najważniejszych albumów w całej historii gatunku powstały właśnie tam. W różnych dekadach oczywiście się to działo, ale jak spojrzeć na listę nazwisk i tytułów to jest tam niemal wszystko i obecni są niemal wszyscy.

Strony