Recenzje

  • Solar Ring

    Patronowanie płycie Macieja Fortuny jest wielką przyjemnością i nie dlatego, że artysta ten jest aktualnie, jakby to ująć, na wznoszącej, że zdarzały mu się nominacje do Fryderyków, a jego muzykę chętnie gości nawet Radiowa Trójka, co prawda nie w pasmach dziennych, ale już w studiu im. Agnieszki Osieckiej to i owszem. I to jest dobre.

  • It's Not About Melody

    Zacząłbym od lampki czerwonego, wytrawnego wina. Rocznik? Może niezbyt stary, ale niech przynajmniej ociera się o „reserve”. Musi być za to głębokie w smaku. I pozostawiać swą drugą tożsamość na języku, gdy już łyk się przełknie. Winno też mieć ciemno rubinową barwę, niemal czarną. Może być z lekkim szkarłatnym połyskiem. Do wina można dodać jakąś intymną atmosferę. Może to być wieczór. Mogą to być świece... W każdym bądź razie nie pełnia świateł. Po co?

  • Portico Quartet

    Pierwsze skojarzenie z Portico Quartet? Hang drum! To właśnie ten stosunkowo młody, bo wymyślony ledwie 12 lat temu, instrument perkusyjny, przypominający swoim kształtem latający spodek, a brzmieniem blaszany bęben z egzotycznych wysp, stał się znakiem rozpoznawczym czterech młodych Brytyjczyków, którzy swą karierę zaczynali od grania w ulicznych bramach - portykach.

  • Polyogue

    To płyta sprzed ładnych kilku lat, ale postać Andy'ego Lastera jest chyba na tyle mało znana, a z drugiej strony tak warta uwagi, że mam nadzieję, można mi wybaczyć recenzję staroci. Wpierw jednak o samej firmie. Songlines jest wytwórnią kanadyjską, dla której płyty zrealizowali i Dave Douglas i Chris Speed, jest tam też płyta Marty Ehrlicha z New Klezmer Trio bardziej znanego z dokonań dla zornowskiego Tzadika, oraz wielu innych amerykańskich i kanadyjskich muzyków.

  • Insight

    John Taylor nagrał znakomitą i, jak przewidywałem, niemal zupełnie niedocenioną płytę w trio z Markiem Johnsonem (kontrabas) i Joey Baronem (perkusja) zatytułowaną "Rosslyn". Pewnie gdyby taki materiał dostarczył pianista słynny jak Jarrett krytycy obudziliby się pełni entuzjazmu i pisali peany, jak bogata harmonicznie, jak wspaniale zrównoważona jest jego muzyka.

  • Theme And Variatios

    John LaPorta - amerykański klarnecista, saksofonista, kompozytor i aranżer to ważna postać świata jazzu. Już w wieku 9 lat grał na klarnecie. Potem były studia muzyczne u Ernesta Tocha i Alexisa Haieffa i granie w Youth Symphony, prowadzonej przez Leopolda Stokowskiego. 

  • What is the Beautiful?

    Związek miłosny jazzu i słowa pisanego ma długą i bogatą tradycję. Jazz ukochali sobie tacy pisarze, jak Julio Cortazar, Boris Vian, Philip Larkin, Jean-Paul Sartre czy Raplh Waldo Ellison. W Stanach Zjednoczonych beatnicy Jack Kerouac i Allen Ginsberg usiłowali wykorzystywać w poezji elementy frazy jazzowej. Wychodziło różnie, ale sam pomysł dosyć interesujący.

  • Come Sunday

    Ten album to drugi owoc współpracy kontrabasisty z legendarnym pianistą. W 1995 roku spotkali się, by nagrać płytę „Steal Away”, obsypaną (zupełnie słusznie) statuetkami Grammy. Materiał zarejestrowany na „Come Sunday” jest bardzo zbliżony do pierwszego krążka tego duetu. Charlie Haden, choć miał udział przy narodzinach free jazzu, od dłuższego czasu jest raczej stonowanym panem. Oddał się składaniu hołdu muzyce swojego dzieciństwa.

  • Sojourn

    'Sojourn' to jedna z płyt nagranych przez trio Marty'ego Ehrlicha pod nazwą Dark Woods Ensamble. Zespół ten powstał, by eksplorować kameralne akustyczne brzmienia, a w zasadzie współbrzmienia trzech instrumentów: klarnetu, wiolonczeli i basu. Wprawdzie Ehrlich, jak przystało na multiinstrumentalistę, sięga niekiedy po inne insturmenty, na których grywa, jednakże pozostaje to bez wpływu na ogólne założenie.

  • Indigo Trio i Michel Edelin „The Ethiopian Princess Meets Tantric Priest"

    Są takie nazwiska i nazwy, które są niezawodnymi brandami, a nie tylko symulakrami. Takie, za którymi stoi to, co zapowiadają: piękno, rozum, powalający warsztat i radosna swoboda grania. To właśnie dotyczy Nicole Mitchell, Hamida Drake‘a i Harrisona Bankheada, którzy stanowią Indigo Trio, flecisty Michela Edelina oraz wytwórni Rogue Art.

  • Pointless Nostalgic

    Swing Song Sing! Ah,... Przecież nie lubimy swingu. To nie w modzie. Trzeba się zagłębiać w jazzową awangardę. Co tam w jazzową, w awangardę w ogóle. Najlepiej jak dźwięki w ogóle nie przypominają idiomu muzyki. Tak, lubię i cenię zakręcone granie. Może nie aż takie, w którym z muzyki pozostają jedynie dźwięki, jednak muzyka wyrastająca z idiomu Ornette'a Colemana, Dolphy'ego, czy  Braxtona jest mi bardzo bliska.

  • Live at Glenn Miller Cafe vol.1

    O tym fakcie pewnie niewielu, zwłaszcza młodych ludzi pamięta, ale zanim jeszcze nastąpiła era płyt kompaktowych w Polsce, a wiedza o odważniejszych odmianach jazzu zarezerwowana była dla jeszcze mniejszego niż dzisiejsze grona melomanów, zdarzało się, że na mniejsze jazzowe festiwale przyjeżdżali muzycy, których dzisiaj traktujemy jako ważne postaci nurtu new black music. 

  • Daniel Carter - Chinatown

    Tę formację mieliśmy okazję słyszeć podczas mini trasy koncertowej w listopadzie 2003 r.  Było to ciekawe doznanie, ponieważ nadarzyła się tym samym okazja posłuchać muzyka, którego popularność w Polsce jest odwrotnie proporcjonalna do estymy, którą darzą go choćby William Parker czy Matthew Shipp. 

  • Snakeoil

    Na stronie Screwgun Records można nabyć partytury utworów z tego albumu. Myślę, że jeśli nie dzisiaj, to za kilka lat, będą wychodziły real booki dla adeptów improwizacji z kompozycjami ze Snakeoil. Tim Berne stworzył wielowątkowe, misternie utkane suity, w których filharmoniczna precyzja spotyka loft jazzową wolność.

  • Kisses On The Bottom

    No to mamy bez dwóch zdań płytę skrojoną na 14 lutego! I to skrojoną przez nie byle krawca, bo samego Tommy'ego LiPumę dla samego Paula McCartneya. Jeśli więc nie bardzo wiadomo, co ukochanej albo ukochanemu sprezentować, to szybciutko biegniemy do najbliższego sklepu z płytami i nie kręcąc nosem, bierzemy „Kisses On The Bottom”.  Będzie dobrze. Można nawet raczej zagwarantować, że prezent się bardzo spodoba.

Strony