Live

Autor: 
Maciej Krawiec
Terence Blanchard & E-Collective
Wydawca: 
Blue Note ‎Records
Data wydania: 
20.04.2018
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Terence Blanchard – trąbka, keyboardy: Fabian Almazan – keyboardy, fortepian: Charles Altura – gitara elektryczna: David Ginyard – gitara basowa: Oscar Seaton – perkusja:

Najnowsza płyta słynnego Terence'a Blancharda to trzeci krążek nagrany z grupą E-Collective, ale pierwszy, na którym znalazły się wyłącznie wykonania koncertowe. Miejsca występów, skąd utwory trębacz wybrał, nie były obojętne – to trzy amerykańskie miasta, w których w ostatnich latach przydarzyły się tragiczne strzelaniny: Cleveland, St Paul i Dallas. Poprzez ten fakt, ale także wybranie pacyfy na główny element okładki, Blanchard przypomina o ofiarach i wyraża sprzeciw wobec dostępności broni w swoim kraju.

Można odnaleźć odbicie tego poważnego, istotnego społecznie tematu w dramatycznych solach lidera czy pełnej nieraz złości, a nawet płaczu, muzyce całego zespołu. Nie jest to album z programem – pacyfistyczna idea nie przesłania tego, co u Blancharda i jego grupy najważniejsze. To stylistyczna mieszanka, gdzie jazz łączy się z funkiem i hip-hopem, chwytliwa melodia z potężnym bitem, atrakcyjność elektroniki z wyrafinowaniem struktur muzycznych. Album koncertowy eksponuje przy tym bardziej, niż płyty studyjne, żywiołowość gry zespołu, błyskotliwość improwizacji i inteligencję w sposobie zestawiania głosów kolejnych instrumentów.

Dowodzony przez Blancharda E-Collective to grupa bardzo efektowna, rozumiejąca współczesne brzmienia i wiedząca, jak łączyć perkusję, starodawny Fender Rhodes z tym, na co pozwalają dzisiejsze komputery czy keyboardy. Ale kwintet Blancharda nie nurza się w elektronice po to, by się za nią schować czy uprzystępnić swoją muzykę. Jest ona bowiem nierozerwalnym komponentem rozpoznawalnego soundu grupy, stymulatorem emocji, narzędziem do tworzenia sztuki, choć gdyby nie władali nią tak kompetentni muzycy, na nic zdałyby się dziesiątki kabli, przetworniki, pedały czy ekrany. Niech młodzi jazzmani spod znaku fusion uczą się od zespołu Blancharda, jak elektronika może służyć muzyce, a nie – niszczyć jej naturalność i stanowić zastępczą treść wobec braku innych pomysłów.

 

1. Hannibal; 2. Kaos; 3. Unchanged; 4. Soldiers; 5. Dear Jimi; 6. Can Anyone Hear Me; 7. Choices;