Młodsi zdolniejsi - 4 pianistów z NYC, których warto zapamiętać

Autor: 
Redakcja
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
Peter Gannushkin, ręce Kris Davis, http://blog.sonicbeet.com/2008/09/21/kris-davis-3/

Wydaje nam się, że Polska jest kopalnią 3 bogactw naturalnych świata: ziemniaków, bramkarzy i jazzowych pianistów. W szranki z nami, w tej ostatniej kategorii postanowiły stanąć Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Na łamach New York Timesa Ben Ratliff prezentuje sylwetki czterech wschodzących gwiazd czarnobiałej klawiatury...

Fabian Almazan

Fabian Almazan

Ten 27 letni pianista w przyszłym tygodniu rozpoczyna swoją tygodniową rezydencję w klubie Village Vanguard. Podczas koncertu otwarcia premierę będzie miała jego debiutancka płyta “Personalities”. Wystąpi zarówno w trio (z Lindą Oh na kontrabasie i Henrym Cole’m za perkusją). a także jednocześnie... z kwartetem smyczkowym.

Krytycy w jego muzyce słyszą zarówno brzmienia kubańskie (Almazan urodził się w Hawanie) jak i inspiracje Radiohead czy twórczością Szostakowicza. Nauki pobierał zarówno u Jasona Morana jak i u Terence’a Blancharda. To za sprawą tego drugiego Almazan wystartował w konkursie i wygrał stypendium w Sundance Composer’s Lab - ukierunkowanym na muzykę filmową.
Wiem, że wiele osób uważa, że jazz to przede wszystkim wspólnota, której zadaniem jest podtrzymywanie pewnej tradycji - doskonale to rozumiem. Jednak  chcę mieć poczucie, że gram dla siebie, nie przez wzgląd na kogoś. To samolubne, ale sporo muzyki, która wywarła na mnie wpływ, choć powstała z samolubnych pobudek, uczyniła moje życie lepszym.


 
 
O Kris Davis pisaliśmy już na Jazzarium.pl przy okazji rozmowy z Tyshawnem Sorey’em, z którym, wraz z Ingrid Laubrock tworzą trio Paradoxical Frog.
Davis, choć ma dopiero 31, jest jedną z kluczowych pianistek i kompozytorek nowojorskiej sceny niezależnej. Jej mistrzami, a obecnie muzycznymi partnerami są Angelica Sanchez i Tony Malaby.
Staram się pisać tak mało, jak to możliwe. Chcę zostawić pewne drogowskazy moim partnerom, ale nie zamierzam ich kontrolować. Często nie planuję jakie brzmienie chcę osiągnąć. Postanowiłam, że nie chcę więcej grać akordów, tylko linie melodyczne. Akordy grane lewą ręką to takie klasyczne brzmienie fortepianu. Nie chciałam tak grać, żadko powielam linię basu.
Dwa lata temu, podczas trasy w Portugalii nagrała koncertową płytę solo pt. “Aeriol Piano” (wydaną nakładem wydawnictwa Clean Feed). Recenzenci określili album jako połączenie muzyki Keitha Jarreta i Mortona Feldmana z jej własnym instynktem kompozytorskim i pianistycznym.

 
Bardziej doświadczony muzyk, grający ostatnio u boku Rudresha Mahanthappy, Tima Berne’a czy Johna Hollenbecka. Za młodu dorabiał grając w knajpach i na weselach, wieczorami spisując solówki Jarretta i Hancocka.
Przez 9 lat pracował jako bibliotekarz, muzyką zajmując się w skrytości domu, po godzinach.
Jego muzyka jest przez to bardzo dopracowana, dopieszczona i wymagająca.  
Jego interpretacja kompozycji Andrew Hilla “Dedication” pokazuje jak na dłoni, jak opłacił się Mitchellowi ten bibilotekarski pietyzm
Dziś, po przeprowadzce do Nowego Jorku, Mitchell prowadzi swój własny sekstet Central Chain, z Timem Bernem w składzie, oraz koncertuje w duecie z perkusistą Chesem Smithem

David Virelles
David Virelles
 
David Virelles do Nowego Jorku przyjechał 5 lat temu. Droga na szczyt zajęła mu wyjątkowo nie wiele czasu. Oto teraz gra u boku Steve’a Colemana (przyjedzie z nim w trio na koncert w ramach Jazzarium Fest!) Chrisem Potterem czy Markiem Turnerem. Jeszcze w rodzinnym Santiago de Cuba zobaczył w telewizorze Steve’a Colemana. Zbiegło się to z fascynacją nagraniami Powella, Monka i Hilla. Z Kuby trafił do Kanady, do tej samej szkoły, którą kończyła Kris Davis. Pewnego dnia postanowił wysłać Colemanowi maila. Nie przebierał zbyt w słowach, prezentując się jako nowego Dafnisa Prieto i Yosvany Terry (Kubańczycy, z którymi grywał twóra M’Basse’u). Nie szukał u niego Virelles roboty, ale informacji. Wypytywał o muzykę, systemy kompozytorskie, wszelkie tcheniczne szczegóły. Pod tym względem fascynuje go również twórczość Henry’ego Threadgilla, szczególnie album “Everybody’s Mouth’s a Book”.
Uzyskawszy stypendium kanadyjskiego Ministerstwa Kultury, przybył Virelles do Nowego Jorku. Spotkał się wreszcie z Colemanem - razem chodzili na koncerty i rozprawiali o nich godzinami.
Dziś Virelles ma nowy zespół - Continuum, wraz z trębaczem Jonathanem Finlaysonem, perkusistą Andrew Cyrillem a czasem także z basistą Bene Streetem. W muzyce wykorzystuje zarówno elektronicznie generowany rytm jak i tradycyjną muzykę zachodniej Afryki - lubu Joruba.

Na podstawie New York Times "New Pilots at Kayboard" Bena Ratliffa

Polski tytuł zaczepnięty z książki Piotra Gruszczyńskiego "Ojcobójcy"