David Virelles

Nuna

David Virelles to kubański pianista młodego (a może już średniego?) pokolenia. Muzyka kojarzyć możemy z kilku albumów nagranych pod swoim nazwiskiem oraz ze współpracy ze znanymi i istotnymi liderami, takimi jak Henry Threadgil, Andrew Cyrille, Chris Potter, czy Tomasz Stańko. Przez krytyków Virelles uznawany jest za jednego z najciekawszych pianistów swojej generacji, dlatego od razu zaintresowała mnie wiadomość o wydaniu przez tego artystę pierwszego albumu solo.

December Avenue

Był legendą, autorem i współautorem trudnej do zliczenia liczby wydawnictw płytowych, odkrywcą, erudytą, muzykiem-instytucją w świecie współczesnego jazzu. To zaszczytna i niezagrożona pozycja na firmamencie klasyków muzyki improwizowanej, utrwalona i bezpieczna, ale też nie zmuszająca do eksplorowania nowych terytoriów, wybijania się, poszukiwania.

Tworzenie albumu jest dla mnie tworzeniem przeżycia - rozmowa Davidem Virellesem

Z Davidem Virellesem rozmawialiśmy ostatnio przed kilkoma laty, gdy nieliczni szczęśliwi sięgnąć mogli po jego album „Continuum”, wydany przez nowojorską oficynę Pi Recordings. W Polsce zaś ukazywała się płyta „Wisława” Tomasza Stańko, przy okazji której ten pochodzący z Kuby pianista zasilił szeregi kwartetu naszego znakomitego trębacza. Przez ten czas Virelles albumem „Mboko” dołączył do ekskluzywnego grona artystów wytwórni ECM. Podczas tzeszłorocznej Jazzowej Jesieni w Bielsku Białej David zaprezentował muzykę ze swojej nowej ECM’owskiej płyty – „Gnosis”.

Tomasz Stańko: różnorodność i tolerancja

Rozmowę z Tomaszem Stańką trudno jest zaplanować. Zaczynamy rozmawiać o Bielsku a już za chwile podróżujemy przez historię ewolucji gatunku ludzkiego. Z rozmowy o Nowym Jorku płynnie przechodzi do budowania koncepcji wspólnoty idealnej. Wątki przeplatają się ze sobą. Gdy udaje sie dotknąć pytaniem ważnego dla Pana Tomsza tematu, odpowiadając nasz trębacz zaciera ręce. Co i raz wstaje z fotela, chodzi po mieszkaniu, podchodzi do pianina, po czym znów za chwilę siada.

Old Locks And Irregular Verbs

Premierowe albumy weteranów klasy mistrzowskiej zwracają uwagę za każdym razem. Pełnia szczęścia następuje, gdy w dodatku ich autorzy znajdują się akurat na fali wznoszącej. Przypadek Henry’ego Threadgilla i płyty „Old Locks And Irregular Verbs” jest właśnie tego kalibru wydarzeniem.

Tomasz Stańko. Toast urodzinowy

Plac Defilad, Warszawa
11.07.2019

Igbó Alákọrin (The Singer’s Grove)

David Virelles – młodej generacji pianista pochodzący z Kuby, na co dzień związany jest ze współczesną pianistyką, improwizacją i muzycznymi poszukiwaniami. Nieoczekiwanie na swój ostatni album –„Igbó Alákọrin” (The Singer’s Grove) David Virelles, przemycił maksymalnie dużo słońca i ciepła zawartego w tradycji kubańskiej melodyki. Z wielką gracją ukłonił się w stronę swoich korzeni, zabierając nas w podróż na drugi koniec świata.

Igbó Alákọrin czyli opowieść o tanecznym groovie Davida Virellesa

Kim jest David Virelles dziś już wiedza wszyscy miłośnicy jazzu w Polsce. Rozpoznawalność nazwiska zapewnił mu Tomasz Stańko od czasu kiedy zaprosił młodego Kubańczyka do swojego ostatniego kwartetu dokumentowanego na płytach. W tym samy mniej więcej czasie kiedy pan Tomasz Stańko namaścił pianistę, Virelles doczekał się innego namaszczenia. Pobłogosławił go także Manfred Eicher a to jak wiadomo sprawa wagi niemal religijnej.

Nowe płyty Henry’ego Threadgilla

Na takie informacje czekamy nieustannie. Są artyści, których poczynania płytowe są nam szczególnie bliskie i na których niemal nigdy się nie zawiedliśmy. Henry Threadgill z pewnością do takich należy. Tym bardziej, że jest to artysta nie nagrywa bardzo często jak na dzisiejsze standardy. Próżno go szukać w roli sidemana i co należy do rzadkości pieczołowicie wybiera kompozycje, które potem decyduje się zarejestrować w studiu nagraniowym.

Klawe życie pana Tomasza - kilka bardzo subiektywnych uwag o jesiennej, bielskiej jazzowej fecie.

Nie miałem okazji posłuchać wszystkich koncertów jubileuszowej edycji Jazzowej Jesieni w Bielsku. Zabawiłem tam ledwie trzy dni. Festiwal trwał dwa razy dłużej, nie sposób więc pisać o całości. Ale i nie sięgam po długopis, żeby zrelacjonować imprezę, która półtorej dekady stała się ważnym miejscem na mapie koncertowej Europy. Sięgam ponieważ, czytając wrażenia kolegów po fachu nie mogę się oprzeć wrażeniu, że festiwal bielski to byt skazany na sukces cokolwiek się na nim wydarzy i cokolwiek się nie wydarzy zyska jedynie wielki podziw piszących.

Strony