Przeczytaj

  • Delirium

    Ma w sobie coś z Erika Dolphy'ego, Olivera Lake'a, wczesnego Archie Sheppa i Thomasa Chapina. Pochodzi z Izraela, od 1991 roku mieszka w Nowym Jorku. Grywa jazz, grywa free, ale... z drugiej strony jest jednym z filarów Gogol Bordello, wielonarodowościowej komandy grającej wszystko co się da, wymieszane w bałkańsko-cygańsko-ukraińsko-bliskowschodnim sosie podszytym dubem, punkiem, reggae i nie wiadomo czym jeszcze. 

  • Nine Fragments: Dempa

    Niezwykłe trio: łączona głównie z mniej lub bardziej konwencjonalnym jazzem Aki Takase na fortepianie, związany z muzyką współczesną Aleks Kolkowski na skrzypcach, eksperymentujący z elektroniką perkusista Tony Buck.

  • Footsteps of Four Fathers

    Kiedy szeregi wielkiego koncernu opuszcza muzyk słynny, wpływowy i do tego jeszcze znakomity, w naturalny sposób rodzą się pytania o przyczyny, a całość zdarzenia obrasta z czasem najróżniejszymi częstokroć plotkarskimi hipotezami. Tak też było, kiedy odchodził z Columbii jeden z członków słynnego klanu Marsalisów - Branford. 

  • The Nu Band w krakowskiej Alchemii

    Amerykańskiego free jazzu z najwyższej półki mogli wczoraj posmakować bywalcy krakowskiej Alchemii. Czterech panów w sile wieku – trębacz Roy Campbell, grający na saksofonie i klarnetach Mark Whitecage, bębniarz Lou Grassi oraz fenomenalny Joe Fonda na kontrabasie, zademonstrowało to, co w jazzowej improwizacji najlepsze – swobodę, energię i radość wspólnego grania.

  • Acrobat: Music For, And By, Dmitri Shostakovich

    Sarkazm, groteska, humor, elegancja, dysonans, spokój, wściekłość. Wszystko to na raz sprawiło, że twórczość Dimiti Szostakowicza może jawić się jako wielki paradoks. Wiemy w jakich czasach przyszło żyć i tworzyć rosyjskiemu kompozytorowi. Wiemy jak po swojemu zmagał się z polityką kulturalną Stalina, ile ryzykował, ile ze swoich niepokojów i ludzkiej tragedii przeniósł na papier nutowy, mając nadzieję, że być może właśnie tam będzie bezpieczny od szalejącego wokół terroru i zbiorowej paranoi. Nie zawsze był.

  • Threnody for the Victims of Hiroshima / Popcorn Superhet Receiver / Polymorphia / 48 Responses to Polymorphia

    Jonny znalazł w ogrodzie liść. Zabrał go do domu, odrysował jego kształt i widoczne na nim żyłki. Uzyskany obraz przełożył na zapis nutowy. Zrobił tak, bo 40 lat wcześniej jego idol wykonał podobny, choć wielokrotnie bardziej radykalny eksperyment muzyczny: grupie pacjentów szpitala psychiatrycznego podpiął elektrody monitorujace prace mózgu i włączył im jeden ze swoich utworów. Otrzymany wynik w postaci wykresu potraktował jako podstawę do kolejnej kompozycji.

  • Piotr Wróbel - Jack Sparrow polskiego puzonu i jedyny jazzowy kwartet puzonistów w Polsce!

    Na początku tygodnia zadzwonił do mnie Piotr Wróbel, uznany w jazzowych kręgach puzonista, nagradzany komozytor, wielki admirator muzyki Boba Brookmeyera i, w razie gdyby ktoś nie pamiętał, członek obydwu orkiestr skompletowanych dla polskich koncertów Marii Schneider. Poinformował mnie, że 9 marca gra koncert i zaprasza na niego gorąco. Ucieszyłem się, bo Piotr puzonistą jest świetnym, a dodatkowo gra na rzadko wykorzystywanym poza formatem orkiestrowym puzonie basowym.

  • Candy Dulfer w Hali Orbita

    Prześliczna sa... sakso... saksofonistka la la la, aż chciałoby się sparafrazować Skaldów. Candy Dulfer, bo o niej mowa, w zeszły piątek odwiedziła Wrocław wraz ze swoim siedmioosobowym zespołem i materiałem z ostatniego krążka, o jakże adekwatnym do tytule - “Crazy”.  Światła UV, dubstep, fluorescencyjna spódnica i eksplozja kolorów. Czy to brzmi jak koncert jazzowy? Jak widać tak.

  • Dreamland

    Za sprawą swojej wersji cohenowskiego przeboju „Dance me to the end of love” dość popularną stała się francuska piosenkarka Madeleine Peyroux. Mało kto jednak wie, że nie była wówczas nowym zjawiskiem na jazzowej scenie, lecz pojawiła się po raz pierwszy (w płytowej wersji) już w roku 1996 i to w dodatku w otoczeniu gwiazd, co jeszcze dziwniejsze - w dużej mierze związanych z otoczeniem Johna Zorna.

  • The Same River, Twice

    Led Zeppelin onegdaj śpiewał, żeby zdjąć czapkę przed Royem Harperem. Panie i Panowie - czapki z głów przed Myrą Melford. Miałem kiedyś niewątpliwą przyjemność zrecenzować dla <EMD> album "Above Blue" wydany przez Arabesque. Niestety w odwrotnej kolejności trafił do mnie pierwszy album zespołu 'The Same River, Twice'. A w zasadzie dlaczego niestety...? Chciałbym, aby takich niestety było więcej.

  • KonKubiNap w klubie Firlej

    KonKubiNap - ta turnauowska zabawa słowem, jak się pewnie większość fanów domyśla, skrywa zlepek trzech nazwisk, a nazwiska to z pewnością znane i uznane. Za bębnami, nagradzany wielokrotnie jako najlepszy polski perkusista - Cezary Konrad, na gitarze basowej Robert Kubiszyn, znany również z kontrabasowych pochodów u polskich i zagranicznych artystów oraz oczywiście: sprawca całego zamieszania - Marek Napiórkowski.

  • The Mole People

    Mi się ta płyta podoba. Ze wszystkimi jej niedociągnięciami. Podoba mi się gra pianisty Michała Wierby, podoba mi się brzmienie trąbki Piotra Schmidta. Podoba mi się miejscami gra kontrabasisty Michała Kapczuka. Podoba mi się nastrój kompozycji. Nad całością czuwa doświadczony saksofonista Piotr Baron.

  • Live in Japan

    Zostaniecie przenicowani. Wywinięci na lewą stronę. Spotkacie się z burzą. Z cyklonem. Huragan zmiecie Was z powierzchi ziemi. Duet Brotzmann-Toyozumi nie ma zmiłowania dla uszu. Rozpoczyna od trzęsienia ziemi, a potem zwiększa napięcie. 

  • Soul Night Live!

    Willis "The Gator" Jacskon - saksofonista tenorowy zapamiętany przez jazzowych kronikarzy jako przedstawiciel jazzu szczególnie silnie zakorzenionego w bluesie i rhythm&bluesie. Nagrywał od lat 50., a przynajmniej z tamtego okresu pochodzi najwcześniejsze rejestrowane przez jazzowe leksykony nagranie, tak na marginesie. wydane przez chicagowska firmę Delmark.

  • The Living Music

    24 kwietnia 1969. Studio Rhenus, Niemcy. Spotkali się wówczas: Alex von Schlippenbach, Peter Brötzmann, Michel Pilz, Manfred Schoof, Paul Rutherford, Han Bennink, Buschi Niebergall oraz Fred Van Hove. Dzięki temu spotkaniu powstały dwa klasyki: "Nipples" kwartetu Brötzmanna oraz "Living Music" septetu  Schlippenbacha (bez Van Hove'a).

Strony