Craig Taborn

Uncharted Territories

Gdy dowiedziałem się, że dochodzi do współpracy wybitnego brytyjskiego basisty Dave’a Hollanda z tak ważnymi postaciami dla współczesnego jazzu jak Ches Smith na perkusji oraz Craig Taborn na pianinie, a do tego jeszcze z saksofonem pojawia się Evan Parker, to od razu pomyślałem o innym kwartecie Hollanda. W myślach przywołałem wydane w 1973 roku “Conference of The Birds”.

Golden Valley Is Now

Na poświęteczny odpoczynek przydałby się album z ładną muzyką, który byłby czymś więcej niż tylko przyjemnym tłem dla innych aktywności. Na szczęście tak się składa, że mam pod ręką odpowiednią (mam nadzieję!) propozycję i nie jest to propozycja z kategorii, że zacytuję klasyka, “mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem”. Jeśli będziecie układać okołoświąteczną playlistę, to koniecznie dodajcie do niej najnowszą płytę autorstwa 2/3 składu The Bad Plus i pianisty Craiga Taborna albo chociaż wybierzcie z niej co ciekawsze utwory.

The People I Love

W kraju, w którym wartości muzyki są tak bardzo podporządkowane wynikom jej sprzedaży, wciąż powstaje sporo kreatywnej i artystycznie niezależnej muzyki, jedną z najciekawszych w tej mierze pozycji minionego roku, jest płyta nowojorskiego saksofonisty Steve Lehmana - „The People I Love”, która została nagrana w maju, a ukazała się pod koniec sierpnia 2019 nakładem Pi Recordings.

SuperBigmouth

Nowojorski basista i kompozytor Chris Lightcap oprócz prowadzenia dwóch własnych zespołów jest również cenionym sidemanem, który w ostatnim czasie nagrywał z wieloma znaczącymi artystami współczesnej sceny jazzowej, m.in.: Craigiem Tabornem, Johnem Medeskim, Jasonem Moranem, Tomaszem Stanko, Chrisem Potterem, Paulem Motianem, Johnem Scofieldem, Anthonym Braxtonem, Benem Monderem, Markiem Ribotem i wieloma innymi. Tymczasem jako kompozytor wyprodukował dotychczas pięć płyt z oryginalną, trudną do jednoznacznego określenia muzyką.

Golden Valley Is Now

Na poświęteczny odpoczynek przydałby się album z ładną muzyką, który byłby czymś więcej niż tylko przyjemnym tłem dla innych aktywności. Na szczęście tak się składa, że mam pod ręką odpowiednią (mam nadzieję!) propozycję i nie jest to propozycja z kategorii, że zacytuję klasyka, “mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem”. Jeśli będziecie układać okołoświąteczną playlistę, to koniecznie dodajcie do niej najnowszą płytę autorstwa 2/3 składu The Bad Plus i pianisty Craiga Taborna albo chociaż wybierzcie z niej co ciekawsze utwory.

Transitory Poems

Obaj pianiści debiutujący na początku wieku są uważani za innowatorów w jazzie; obaj obdarzeni są bogatą wyobraźnią, a ich muzyczną wiedzę cechuje erudycja zarówno w zakresie historii jazzu, jak i muzyki osadzonej w historii kultury; obaj mają zbliżone doświadczenia muzyczne związane z pracą u boku saksofonisty Roscoe Mitchella i przynależnością do grona wybranych współczesnych artystów jazzu nagrywających swoje kolejne albumy dla prestiżowej ECM Records.

Octopus

Gdy słucham najnowszej płyty znakomitego duetu pianistów - Kris Davis i Craiga Taborna, przypominam sobie ich koncert z festiwalu jazzowego w Lublanie. W stolicy Słowenii ci instrumentaliści zaprezentowali się z jak najlepszej strony. Teraz konfrontuję wrażenia festiwalowe z zawartością albumu “Octopus”, z którym wiązałem duże nadzieje.

The Bell

Ches Smith znakomity młody perkusista, które zresztą znamy z wielu koncertów w Polsce, jako lider w ECM, rzecz sądząc po projektach, z jakich go do tej pory słyszeliśmy niemal niewiarygodna, a jednak! Dla uspokojenia dodam, że żaden z istniejących dotychczas zespołów Smitha nie załapał się na ten sesję.

Uncharted Territories

Gdy dowiedziałem się, że dochodzi do współpracy wybitnego brytyjskiego basisty Dave’a Hollanda z tak ważnymi postaciami dla współczesnego jazzu jak Ches Smith na perkusji oraz Craig Taborn na pianinie, a do tego jeszcze z saksofonem pojawia się Evan Parker, to od razu pomyślałem o innym kwartecie Hollanda. W myślach przywołałem wydane w 1973 roku “Conference of The Birds”.

Highsmith

W muzyce jazzowej i improwizowanej rzadko zdarzają się takie płyty, które udanie żenią fortepianowe wariacje z elektroniką. Zazwyczaj syntetyczne dźwięki sączone są gdzieś w tle poczynań artystów grających na instrumentach akustycznych. Niedobrze wychodzą na tym obie strony. Jazzmani nie mogą zyskać nowatorskiej łatki, a artyści elektroniczni i multimedialni są zbyt wycofani.

Strony