Troy Roberts w rozmowie przed Sopot Jazz Festival 2017

Autor: 
Redakcja

Saksofonista i kompozytor Troy Roberts niebawem pojawi się w Polsce, w ramach Sopot Jazz Festival 2017. W ramach oczekiwania na jego występ zapraszamy do lektury wywaidu, którego nam udzielił.

Urodziłeś się w Perth w Australii. Czy to, że nie pochodzisz z USA, miało duży wpływ na twoją karierę, jeśli porównasz ją z innymi muzykami z Nowego Jorku i Chicago?

Z jednej strony, powiedziałbym, że tak. Myślę, że wiele spraw w muzyce, które w Nowym Jorku są na porządku dziennym, jest bardziej cenione, czy może bardziej egzotyczne, gdzieś na końcu świata, na przykład w Perth w Australii Zachodniej. Z drugiej strony, powiedziałbym, że nie, bo kto wie, czy nadal miałbym tę siłę i zapał, żeby robić to, co robię, gdybym urodził się w USA?

Od pewnego czasu mieszkasz w Nowym Jorku. Czy musiałeś się tam przenieść, aby w pełni rozwinąć swoją karierę?

Pod względem muzycznym rozwijałem się całkiem nieźle zanim przeprowadziłem się do Nowego Jorku, ale odkąd się tam przeniosłem nie tylko rozwinąłem się jeszcze bardziej, ale także moja muzyka stała się znacznie lepiej znana i bardziej doceniana. Mam wielkie szczęście, że grywam z wieloma ze swoich herosów, a także poznaję wielu nowych muzycznych gigantów, właśnie dlatego, że pracuję i mieszkam w Nowym Jorku. Tak więc, z perspektywy czasu, tak musiało być, abym dalej rozwijał swoją karierę.

Gdy dorastałeś, jakie spotkania i jakie zdarzenia miały największy wpływ na ciebie jako muzyka i istotę ludzką?

Poza moimi niesamowitymi rodzicami, wspaniałą kolekcją płyt mojego Taty i spotkaniami i pracą z wieloma świetnymi miejscowymi muzykami, do mojego muzycznego dojrzewania przyczyniło się wiele osób. Dwie od razu przychodzą mi na myśl: po pierwsze, mój mentor i nauczyciel saksofonu na studiach licencjackich Graeme Lyall, a po drugie, jazzowy trębacz i multiinstrumentalista James Morrison, z którym miałem przyjemność nagrywać i jeździć po świecie z koncertami w bardzo młodym wieku. Obaj wiele mnie nauczyli o muzyce, indywidualności i życiu, poprzez swoje przewodnictwo, miłość i co najważniejsze, humor.

Ucząc się i przygotowując do życia profesjonalnego muzyka zdobywałeś nagrody i uznanie jurorów, recenzentów itd. Czy to bardzo ułatwiło twoją karierę, czy przyspieszyło bieg wydarzeń?

Nie wiem, czy te osiągnięcia cokolwiek przyspieszyły, ale na pewno zachęcały mnie do podążania tą ścieżką i stawania się profesjonalnym muzykiem.

Jesteś solistą, m.in. w grupie Jeffa "Taina" Wattsa i w zespole Joey's DeFrancesco. Czy mógłbyś powiedzieć, jak się z nimi gra i co szczególnie cieszy cię w graniu z nimi?

Cieszę się z ich absolutnego mistrzostwa w tym, co robią i czuję się zaszczycony, że mam okazję do muzycznego dialogu z tymi kreatywnymi gigantami, na których muzyce się wychowałem. Chociaż są to dwie zgoła odmienne grupy, łączy je to, że wszystko, co grają lub komponują, jest tak silne duchem, pasją i przekonaniem.

Kilkakrotnie wystąpiłeś na bardzo dużych imprezach, takich jak Międzynarodowy Dzień Jazzu. Jak wspominasz te koncerty?

Mam wiele pięknych wspomnień z występów na Międzynarodowych Dniach Jazzu, zarówno w 2012 w Nowym Jorku, jak i w 2014 roku w Osace. Duch wolności, ekspresji i wspólnoty był wszechogarniający, nieodparty, miałem okazję spotkać się, dzielić scenę i spędzić trochę czasu z wieloma swoimi muzycznymi idolami. To wspaniałe widzieć, jak wielu muzycznych gigantów spotyka się ze sobą we wzajemnym podziwie.

Prowadzisz kilka własnych zespołów: Nu-Jive 5, kwartet, trio z organami... Czy zespoły te łączą podobne artystyczne idee, czy służą ci do badania różnych muzycznych okolic?

Zdecydowanie służą do badania różnych muzycznych okolic. Moje grupy nie są w żaden sposób do siebie podobne.

Wydajesz swoją muzykę na płytach w wytwórni Grega Osby'ego, dlaczego właśnie ją wybrałeś? W jaki sposób może ci to pomóc w tworzeniu muzyki?

Greg ma wizję, którą wywodzi z wieloletnich doświadczeń z dużymi wytwórniami płytowymi. Współpraca z Inner Circle Music nie pozbawia mnie kontroli nad moją muzyką, ani jej własności, ale zapewnia mi wsparcie doświadczonego artysty jazzowego i wspólnoty ludzi, którzy zebrali się, aby pomagać sobie nawzajem dzieląc się doświadczeniami i wiedzą o ciągle zmieniającym się biznesie muzycznym.

Który z projektów, nad którymi teraz pracujesz, jest dla ciebie najważniejszy lub najbardziej osobisty?

Najbardziej osobistym z moich projektów jest teraz zespól Nu-Jive. Wydałem dwie płyty z tym zespołem i pracuję nad trzecią po długiej przerwie, ze względu na moje inne muzyczne projekty. To przedsięwzięcie jedyne w swoim rodzaju, które zaciera granice pomiędzy wieloma stylami muzycznymi i ogarnia wiele moich muzycznych zainteresowań.