Jazztopad 2012: wywiad z dyrektorem artystycznym festiwalu Piotrem Turkiewiczem

Autor: 
Maciej Karłowski

Dzięwiąta edycja wrocławskiego festiwalu Jazztopad rusza dzisiaj koncertem Enrico Ravy. Na start imprezy wywiad z jej dyrektorem artystycznym Piotrem Turkiewiczem.

W drugiej połowie roku Ornette Coleman wystąpi tylko pięć razy. Ostatni tegoroczny koncert odbędzie się we Wrocławiu. Jak udało się namówić Ornette’a na przyjazd?

Pierwsze rozmowy miały miejsce ponad rok temu. Od początku odbywały się w bardzo dobrej atmosferze. W dużej mierze formuła festiwalu i bardzo dobra aura pomaga w takich sytuacjach. Mieliśmy już przecież gigantów takich jak Sonny Rollins czy Wayne Shorter. To bardzo dla nas ważne, że czują się we Wrocławiu świetnie i potem opowiadają o tym w swoim środowisku. To wielki zaszczyt dla mnie i myślę, że dla Wrocławia, że Ornette wybrał właśnie Jazztopad.

Przez ostatnie lata festiwal wypracował formułę, w której pół roku wcześniej zapowiedziany jest koncert mega gwiazdy. Pozostała cześć programu ujawniana jest znacznie później. Podczas tej edycji będziemy mieli okazję posłuchać Enrico Ravy, Jacka DeJohnette’a i Billa Frisella. Dlaczego taki dobór gwiazd.

W związku z tym, że staram się żeby każdy a koncertów był wydarzeniem specjalnym, proces przygotowywania festiwalu odbywa się przynajmniej z rocznym wyprzedzeniem. Nie czekam na to kto akurat będzie w trasie w listopadzie w Europie tylko staram się kreować projekty specjalne tak, aby festiwal odróżniał się od innych. Ten festiwal to też trochę spełnianie marzeń. To też kwestia zapraszania najważniejszych artystów w historii muzyki improwizowanej którzy jeszcze we Wrocławiu nie byli. Od zawsze chciałem zaprosić do Wrocławia Ornette’a, Jacka czy Enrico Ravę. To jest w jakimś sensie naturalny proces. Oczywiście to nie jest tylko festiwal gwiazd i nie chciałbym żeby był w taki sposób widziany. To przede wszystkim festiwal projektów specjalnych jak w tym roku premierowe koncerty Benoit Delbecq’a i weekend koreański. Bardzo ważne jest też wpieranie młodych artystów…

Do tego wrócimy jeszcze. W ubiegłym roku Richie Beirach i Dave Liebman poprowadzili warsztaty, z których Jazztopad zaczyna być coraz bardziej znany. Kto zajmie się tym w tym roku?

Kontynuujemy tę ideę bo myślę, że jest to bardzo ważne. W tym roku udało się namówić Jack’a DeJohnett’a do poprowadzenia warsztatów na Akademii Muzycznej. Są one otwarte dla publiczności, więc zapraszamy wszystkich zainteresowanych 17 listopada.

Oprócz wielkich nazwisk są także artyści trochę mniej znani. Wśród nich m.in. kanadyjski pianista Benoit Delbecq. To pana faworyt?

Na pewno jest jednym z moich ulubionych artystów ostatnich lat. Bardzo ciekawa postać, oscylująca wokół jazz, klasyki, muzyki współczesnej i elektroniki. To będzie jego pierwszy występ w Polsce. Specjalnie dla nas napisał kompozycję na kwartet smyczkowy, fortepian i kontrabas. Cieszę się bardzo, że zagości u nas też Miles Perkin. Z Lutosławski Quartet współpracuję już od kilku lat. Grali m.in. z Kennym Wheelerem i Uri Cainem. Co roku poszukuje nowych brzmień i kompozytorów, którzy lubią wyzwania. Benoit Delbecq na pewno do takich należy. Jedną z ważnych cech Jazztopadu jest łączenie jazzu z idiomem klasycznym/współczesnym. To bywa bardzo nudne i sztuczne. Dlatego poszukuje artystów którzy potrafią łączyć te różne światy.

Tak to następna festiwalowa tradycja, o Delbecqu przed momentem pan wspomniał. Zamówił pan także kompozycję u Bartłomieja Olesia. Proszę o opowiedzieć o tych zamówieniach.

Druga premiera to wynik mojej fascynacji muzyką koreańską. W rozmowach, które przeprowadziłem  z Barłomiejem Olesiem doszło do idei kompozycji z udziałem właśnie tych artystów. Muszę powiedzieć że bardzo czekam na ten koncert. Będziemy gościć fenomenalnych artystów z Korei Południowej!

Już w ubiegłym roku zapowiadał tę azjatycką odsłonę. Skąd pomysł, aby w szczególne miejsce poświęcić muzyce koreańskiej?

Wiąże się to z moją wizytą w Korei w zeszłym roku. Na zaproszenie Korean Arts Management Service poleciałem do Korei na ponad dwa tygodnie. To była dla mnie bardzo ważne odkrycie muzyczne. Usłyszałem fenomenalnych artystów, którzy kompletnie nie są znani. Ani w Polsce, ani w Europie. Postanowiłem część z nich pokazać na festiwalu. Muzyka tradycyjna ma w sobie bardzo ważny element improwizacji skąd do jazzu jest już bardzo blisko. To niesamowite jak wysoki poziom artystyczny miałem okazję usłyszeć. We Wrocławiu pojawią się przepiękne instrumenty jak geomungo czy daegum. Do tego goście z Korei opowiedzą o kulturze i muzyce koreańskiej. To będą zupełnie nowe przeżycia festiwalowe.

Powróćmy do młodych wartych spierania artystów. Mamy tu kolejny wymiar festiwalowej tradycji - Take 5 Europe / Jazz Plays Europe  – międzynarodowa platforma ściśle związana z festiwalem Jazztopad. Po raz czwarty zaprezentowani zostaną młodzi twórcy z krajów partnerskich. Kto tym razem przyjedzie do Wrocławia?

Te dwie platformy to bardzo ważna część działalności festiwalowej. Uważam, że festiwal powinien wspierać młode talenty i zarazem promować polską scenę jazzową za granicą. Take Five Europe to współpraca 5 festiwali europejskich w tym takich potęg jak London Jazz Festival czy North Sea. To bardzo ważne, że do tego grona został zaproszony polski festiwal. W procesie selekcji wybraliśmy dwóch artystów z każdego kraju. Wystąpią więc najlepsi z najlepszych młodej europejskiej sceny jazzowej. Podobnie w ramach eksperymentu/laboratorium JazzPlays Europe. To będzie dzień odkryć europejskiego jazzu w podwójnej odsłonie!

Polskę w ramach JazzPlaysEurope reprezentuje klarnecista Mateusz Rybicki. Proszę powiedzieć kim jest Mateusz? Dlaczego właśnie on zaproszony, wcześniejsi uczestnicy tego programu byli znacznie bardziej znanymi muzykami?

W ramach JazzPlays Europe do tej pory występował Piotr Damasiewicz, Maciej Garbowski i Michał Bryndal. Przy wyborze najważniejsze jest kreatywność! W tym roku wybrałem Mateusza Rybickiego, który jest już rozpoznawalnym artystą na scenie wrocławskiej. Jest to postać bardzo ciekawa i muzycznie godna zwrócenia uwagi. To bardzo młody klarnecista, który moim zdaniem, jeśli będzie rozwijał się tak, jak do tej pory to niedługo usłyszymy o nim o wiele więcej. Jazz Plays Europe ma właśnie takie zadanie – szczególnie w tym roku – wpierać lokalnych artystów, bardzo kreatywnych, którzy mają bardzo duży potencjał.

Jedną z bardzo ważnych cech zeszłorocznej edycji Jazztopadu był pomysł wyjścia z muzyką poza sale koncertowe, zaprezentowanie jej w przestrzeniach księgarń, galerii, a nawet prywatnych mieszkań. Z tego co wiem pomysł spotkał się z uznaniem, ale co ważniejsze zainteresowaniem publiczności. Jak będzie w tym roku.

Tak. To był duży sukces. W tym roku kontynuujemy tę ideę. Organizujemy cały zestaw koncertów w mieszkaniach prywatnych a w roli głównej artyście koreańscy! Chcemy wychodzić na przeciw publiczności. Cieszy też zainteresowanie tym projektem – odzew był bardzo duży. Musieliśmy wybrać tylko cztery mieszkania, a możliwości było wiele.

Gwiazdy, warsztaty, specjalnie pisane dla festiwalu kompozycje, artyści ze świata, Europy i Polski na jednej scenie, Take 5 Europe, Jazz Plays Europe. Sporo tego, ale wiem, że to nie wszystkie festiwalowe aktywności.

No tak i dużo i rzeczywiście nie wszystkie. Festiwal się cały czas rozwija. Prowadzimy projekty edukacyjne z kinem Hellios Nowe Horyzonty w tym poranki jazztopadowe z klasycznymi animacjami z muzyką na żywo. Do tego wprowadzamy także otwarte próby dla chętnych bycia świadkiem procesu twórczego. Mamy także klub festiwalowy Colloseum jazz Cafe. Szczególnie też cieszy nawiązanie współpracy z American Film Festiwal. Jej efektem jest wspólny projekt z Billem Frisellem w ramach którego gitarzysta zagra do filmu „The Great Flood”.

Za rok 10 edycja festiwalu. Aż strach pomyśleć co wówczas się będzie działo. Jakie są plany? A może będzie to rodzaj podsumowania dekady istnienia imprezy, albo może podsumowanie pana działań jako dyrektora artystycznego?

Plany są już zaawansowane. Faktycznie będzie trochę podsumowań, ale też oczywiście nowości. Na pewno pojawią się artyści, którzy koncertowali u nas w ciągu ostatnich pięciu lat, ale oczywiście w innych odsłonach. Chciałbym, żeby ta edycja była też takim momentem, w którym festiwal jeszcze bardziej się rozwinie. Ale na razie nie chcę jeszcze zdradzać szczegółów.