Jazz na Starówce odsłona druga: Naxos Quintet

Autor: 
R.H.

Organizatorzy festiwalu Jazz na Starówce najwyraźniej zamówili sobie pogodę dopasowaną do swego tegorocznego programu. Tydzień temu norweskiej gwieździe pianistyki, Tordowi Gustavsenowi towarzyszył delikatny, mglisty, skandynawski deszcz. Wczoraj grecko-polski Naxos Quintet rozgrzewał publiczność ramię w ramię z południowym Słońcem, które do Warszawy zawitało tylko na jeden dzień.

Zespół pod wodzą Milo Kurtisa, znanego doskonale wirtuoza instrumentów perkusyjnych (m.in. Drum Freaks, Ya-sou, Osjan, Voo Voo) składał się z muzyków o greckich korzeniach (Elektra Kurtis Stewart – skrzypce, Apostolis Anthimos – gitara i perkusja, Kostek Joriadis – instrmenty klawiszowe) uzupełnionych od dwóch znakomitych polskich improwizatorów – Olo Walickiego na kontrabasie i Pawła Postaremczaka, znakomitego saksofonistę znanego z zespołu Hera. Choć ten ostatni, zapewne w ostatniej chwili zastąpił anonsowanego wcześniej Michała Górczyńskiego, wydaje się, że to do niego właśnie należał wczorajszy wieczór na rynku Starego Miasta.

 

Naxos Quintet zaprezentował mieszankę muzyki greckiej, bałkańskiej, pobrzmiewającej niekiedy skalami żydowskimi z jazzem. Doskonale w tych klimatach odnalazł się Postaremczak, któremu nieobce są takie i dalsze, indyjskie, wycieczki czy to w zespole Wacława Zimpla czy też podczas koncertów solowych. Saksofonista przypominał na scenie sportowy samochód, który wraz z innymi stoi przed skrzyżowaniem – gdy Milo Kurtis dawał mu zielone światło i nieco przestrzeni na solowy popis, ten odjeżdżając zostawiał resztę w tyle, pokazując publiczności na czym polegają różne oblicza jazzowej improwizacji.

Sobotni koncert był również okazją do posłuchania siostry Kurtisa – Elektry Stewart, która w swoim muzycznym cv ma wspólne występy z takimi gwiazdami jak Steve Coleman, John Zorn czy Lester Bowie. 

Cały zespół malował rytmem i południwymi melodiami - raz bardziej folkowo, innym razem rockowo - szczególnie gdy na pierwszy plan wysuwał się Apostolis Anthimos (zarówno na gitarze elektrycznej, jak i w efektownym solo na perkusji). 

 

Naxos Quintet przypomniał, że mamy na naszej rodzimej scenie także takie etno-jazzowe brzmienie i tradycje. Ich występ doceniła publiczność, nie pozwalając artystom opuścić sceny bez bisu.