Alessandro Bosetti i Michał Jacaszek & Kwartuludium – Dni Muzyki Nowej w gdańskim klubie Żak

Autor: 
Piotr Rudnicki

Wczorajszego wieczoru ruszyły Dni Muzyki Nowej – jedno z najważniejszych muzycznych przedsięwzięć gdańskiego Żaka. Od początku swego istnienia festiwal przedstawia wybrane zjawiska oscylujące wokół tzw. contemporary classical, tudzież innych nie mieszczących się w tradycyjnych gatunkowych szufladkach muzycznych światów, będąc przy tym intrygującym odbiciem części współczesnej refleksji nad tym, czym muzyka dzisiaj jest, czym być powinna i jaką pełni rolę. Rozważania te przekładają się na występy przeróżne: zdarzają się momenty nad wyraz inspirujące, lub wręcz przeciwnie – zgoła pretensjonalne. Na scenie Sali Suwnicowej zagrali wczoraj: Alessandro Bosetti oraz Jacaszek & Kwartuludium. 

Wieczór rozpoczął się od występu włoskiego kompozytora Alessandro Bosettiego – artysty, którego myśl twórcza krąży wokół zagadnień związanych z naturą ludzkiego głosu. Przedstawił on możliwości autoskiego oprogramowania pod nazwą Mask/Mirror, którego funkcja w skrócie polega na kontrolowanym, losowym odtwarzaniu znajdujących się w zaprogramowanej bazie czytanych przez lektora wyrazów. Zwrócony twarzą o niewzruszonym, kamiennym wyrazie w stronę publiczności artysta bez zbędnych wstępów wdał się w improwizowany dialog z własnym urządzeniem, snując wymyśloną na poczekaniu historię, w którą wplatał losowo wybrane przez komputer wyrazy. I nie można Bosettiemu sposób, eksperymentator zawarł w niej nawet obszerną część zawierającą elementy mieszczące się w szerokiej definicji muzyki - nieartykułowane dźwięki ludzkiej mowy, krzyki, chrzęsty i tym podobne  - pojawiła się nawet nieśmiała próba śpiewu. Mimo wszystko performance ów, nawet przy uwzględnieniu całej jego intelektualnej podbudowy okazał się  nie dosyć że niespecjalnie oryginalny ale także - w wymiarze dłuższym niż kwadrans – niezbyt interesujący, zaś w ramach festiwalu muzycznego był zwyczajnie nie na miejscu.  

Dużo więcej emocji przysporzył występ Michała Jacaszka z zespołem Kwartuludium, stanowiący premierowe (przynajmniej jeśli chodzi o Gdańsk) wykonanie ich najnowszego wspólnego dzieła – albumu Catalogue Des Arbres. Inspirowany głosem drzew elektroakustyczny minimalizm w sytuacji żywego koncertu robi wrażenie tym większe, iż na własne oczy przekonać się można jak wiele skupienia od muzyków wymaga wykonanie owego repertuaru. O ile w przypadku Michała Jacaszka można było je wyczytać jedynie z twarzy, to już pełna wysublimowania koncentracja skrzypaczki Dagny Sadkowskiej, uwaga grającego na klarnetach Michała Górczyńskiego, pietyzm muskającego klawisze fortepianu Piotra Nowickiego i wyczucie jego brata – Pawła, obsługującego wibrafon i perkusjonalia widoczne były w całej postaci. Pochyleni nad instrumentami muzycy kreowali naturalny świat dźwięków z maksymalną precyzją, konieczną, by nie zaburzyć obrazu, do samego końca nie wybudzić publiczności z hipnotycznego snu, w który ją wcześniej wprowadzili. A płynąca za ich sprawą ze sceny muzyka była najbardziej organiczną, wrodzoną niemal muzyką każdego człowieka. Brzmienie drzew zna każdy – i aby odtworzyć i przetworzyć je w sposób autentyczny, potrzebna jest właśnie taka koncentracja. Powierzchowna prostota tych dźwięków kryje w sobie ocean detali, na które zazwyczaj nie zwracamy uwagi, a które Michał Jacaszek i Kwartuludium wydobyli na wierzch, przetwarzając w wysubimowaną, pierwotną suitę. Podobna lekcja słyszenia i postrzegania kwestii podstawowych, tak często współcześnie zagłuszanych przesytem obrazów i dźwięków jest niezwykle wartościowym doznaniem – i takim właśnie był koncert Jacaszka i Kwartuludium.

Pierwszy z Dni Muzyki Nowej pokazał dwa przeciwstawne przykłady na wykorzystanie naturalnych dźwięków w muzyce współczesnej ukazując jednocześnie, jak subtelna jest granica między sztuką a pseudoartystycznym eksperymentem. Tak zwana muzyka nowa przy całej swej innowacyjności jest także przestrzenią pełną pułapek i miejmy nadzieję, że festiwal takich pułapek w przyszłości będzie skutecznie unikał.