Recenzje

  • About Now

    „Mark Egan, wirtuoz bezprogowego basu, który wsławił się jako muzyk z pierwszego składu Pat Metheny Group…”. Takim oto opisem sylwetka Egana przedstawiana jest w wielu miejscach. Fakt, debiut PMG to czołówka najbardziej rozpoznawalnych albumów, w nagraniu których Egan uczestniczył, ale przecież facet „nie skończył się” na jednej płycie.  „About Now” to jednak kolejna rzecz nagrana z wieloletnim współpracownikiem, Dannym Gotliebem, a zawarta na niej muzyka każe się zastanowić, czy dla duetu czas się nie zatrzymał dawno temu.

  • Cosmic Leider : The Darkseid Recital

    Jones i Shipp spotkali się 3 lata temu podczas nagrywania płyty „Cosmic Leider” i jak widać od razu polubili swoje towarzystwo. Od tej pory koncertowali wspólnie na deskach nowojorskich scen, co zaowocowało kolejną płytą pt. „Cosmic Leider: The Darkseid Recital” będącą zbiorem improwizowanych rozmów muzycznych, jakie artyści prowadzili na koncertach w latach 2011-2013.

  • Rashomon Effect

    Ciężko jest zacząć  pisać na temat tej płyty. Po pierwsze dlatego, że jest to płyta Macieja Garbowskiego, kontrabasisty, który, jak wszyscy wiemy, robi tyle, że aż wstyd mądrzyć się o jego twórczości. Poza tym wydaje się on osobą, która nie skrzywdziłaby nawet  muchy - tym bardziej chce się użyć do opisania nowego albumu samych wyszukanych, górnolotnych i pozytywnych słów. Zatem, by nie wyjść na intelektualną ciapę i muzycznego dyletanta pobiegłam czem prędzej (niczym Młoda Lekarka) do najbliższej księgarni po słownik synonimów do słowa „super”.

  • The Edge

    Ależ się nam Ivo Perelman rozpędził! Brazylijczyk musi czuć się ze swym graniem wyjątkowo dobrze, ponieważ w przeciągu kilku ostatnich lat płyt sygnowanych jego nazwiskiem ukazało się istne multum. Nie jest jednak ta nadprodukcja czymś, na co można by narzekać, bo saksofonista dba o różnorodność składów z którymi nagrywa i występuje, poza tym - za każdym razem trzyma poziom, który gwarantuje zadowalającą tych nagrań jakość.

  • The Avant-garde

    Wspólna płyta Johna Coltrane’a i Dona Cherry’ego, zagrana przez zespół towarzyszący Ornette’owi Colemanowi i zawierająca w sporej części poza „Cherry-co” i „Bemsha Swing”,  Colemanowskie kompozycje.

  • From The Region

    Wszyscy jesteśmy w tym zespole perkusistami i wszyscy chcemy swingować powiedział w jednym z wywiadów Jason Adasiewicz. I nawet jeśli literalnie nie jest to prawda, to zdecydowanie prawdą jest, że trio Sun Rosom to trio złożone z samych rytmików, którym rzeczywiście marzy się rozswingowanie wszystkich dźwięków świata.

  • Head Above Water / Feet Out Of The Fire

    Nie ma to jak duże free-jazzowe składy. Jeśli któryś z nich pojawi się na horyzoncie, czy to z koncertami, czy z płytą (co często jest zresztą powiązane) – od razu przyciąga uwagę. Duży zespół to jednak duża odpowiedzialność, a taką udźwignąć niełatwo – i nie chodzi tu tylko o stronę organizacyjną, bo przede wszystkim należy być szalenie poukładanym i mieć wiele fantazji jednocześnie, aby możliwości takiego big bandu właściwie wykorzystać.

  • Missing Period

    Wszystkie wydanictwa opatrzone tytułem zawierającym słowa “zaginione”, “wczesne” czy “niepublikowane” rozpalają wyobraźnię i jednocześnie niosą za sobą niebezpieczeństwo sromotnego przejechania się na ich zawartości. O ile w przypadku zespołów Wielkich słuchanie wprawek zawsze niesie ze sobą przynajmniej sporą wartość poznawczą (a takie „The Complete Jack Johnson Sessions” Milesa i spółki to już czysta przyjemność), tak w przypadku zespołów mniej znanych często okazuje się, że to zwykłe wyciąganie kasy.

  • Time's Tales

    Perkusja, gitara, saksofon. Zapewne nie tylko mnie podczas szukania w pamięci składów złożonych tylko i wyłącznie z muzyków posługujących się tym instrumentarium jako pierwsze staje przed oczami trio Paula Motiana. Zyskawszy uznanie jako współpracownik Billa Evansa, powołując w latach 80. do życia swój bodaj najważniejszy zespół Motian zdecydował się wyjść poza formułę fortepianowego tria, w której grając z legendarnym pianistą długi czas funkcjonował.

  • Rebento

    Mimo stosunkowo krótkiego, około pięcioletniego stażu scenicznego RED Trio jest już dla portugalskiego free marką. Rodrigo Pinheiro, Hernâni Faustino oraz Gabriel Ferrandini po mocnym wejściu, które poczynili

  • The Cliff Of Time

    Ilu koncertów by nie zagrał i na ilu płytach by się nie pojawił, Paalowi Nilssenowi-Love zawsze mało. Przy renomie, którą obecnie się w środowisku muzyków awangardowych cieszy (zwłaszcza u tych, którzy siłę wyrazu swojej muzyki mierzą liczbą dochodzących ze sceny decybeli) zarejestrowanego materiału posiada tyle, że aby móc puścić go w obieg, założył własną oficynę – PNL. Za jej sprawą od siedmiu już lat wydaje rzeczy, których w innym wypadku pewnie nie mielibyśmy okazji usłyszeć.

  • Enjoy The View

    Tegoroczną celebrację 75. urodzin słynnej amerykańskiej wytwórni Blue Note uświęcił nie tylko wielki majowy koncert w Kennedy Center w Waszyngtonie, na którym zagrali najważniejsi jazzowi artyści z nią związani, lecz również spektakularne powroty pod jej skrzydła dawnych gwiazd. W ubiegłym roku charakterystyczne bluenote'owskie figury geometryczne znalazły się bowiem po raz pierwszy od czterdziestu lat na nowe płycie Wayne'a Shortera, zaś w tym podobny comeback stał się udziałem legendy wibrafonu Bobby'ego Hutchersona, który nagrał album „Enjoy The View”.

  • ALL DECKS – LIVE AT UNERHÖRT!

    Olivera Lake'a widziałem na żywo dwukrotnie, i to za każdym razem w bodaj najsłynniejszym składzie, którego część stanowi, czyli World Saxophone Quartet. Tymczasem dyskografia płodnego saksofonisty nie kończy się bynajmniej na wyliczeniu nagrań znamienitego kwartetu: co najmniej drugie tyle albumów podpisanych jest jego własnym nazwiskiem. Jest czego słuchać, bo materiału nazbierało się przez cztery dekady sporo, a życie wciąż pcha jego rodzaju jazzmanów do przodu, i rzuca ich w różne miejsca na Ziemi.

  • Red Hot

    Gdy aspiruje się do miana duszy towarzystwa, jednym z podstawowych wyzwań jest ciągłe  zabawianie pozostałych. Zadanie to trudne, wymagające elokwencji i inteligencji zarazem, bo aby znajdować wciąż nowe tematy do żartów nie popadając po jakimś czasie w pułapkę powtarzalności, w dodatku opowiadać je stylowo i błyskotliwie, trzeba byłoby być niczym... Mostly Other People Do The Killing. Be-bopowi terroryści po raz drugi w tym roku wkraczają z nowym materiałem i tym razem muzycznie cofają się jeszcze przed epokę, której przydomek ten zawdzięczają.

  • Keep Me Out

    Miłośnicy muzyki (w tym ja) żyją spokojnie, karmieni produkcjami lokalnymi, europejskimi i amerykańskim, a po drugiej stronie globu jest sobie taka Japonia. Miejsce, w którym od kilkudziesięciu lat powstaje przeróżna i przerażająco zaawansowana technicznie muzyka. Jeśli ktoś chce spać spokojnie, niech lepiej nie próbuje zgłębiać tematu, bo to istna studnia bez dna. Ja od miesięcy próbuję przebrnąć przez sam temat jazzrocka z lat 70. nagranego w kraju Kwitnącej Wiśni. A przecież przez te 40 lat wszystko poszło do przodu.

Strony