What Is To Be Done

Autor: 
Andrzej Nowak (http://spontaneousmusictribune.blogspot.com/)
Larry Ochs/ Nels Cline/ Gerald Cleaver
Wydawca: 
Clean Feed Records
Data wydania: 
25.01.2019
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Larry Ochs - saksofon tenorowy, sopranino, Nels Cline – gitara elektryczna, Gerald Cleaver – perkusja

Pozostajemy w ogniu gorącej, na poły rockowej gitary, zasilanej prądem dużej mocy. Jedna z dwóch najnowszych płyt w dzisiejszym zestawie. Znów sami znajomi, choć nie wszyscy kojarzeni bywali jak dotąd, z równie ekspresyjnymi zachowaniami: Larry Ochs - tradycyjnie tenor i sopranino, Nels Cline – gitara elektryczna i efekty oraz Gerald Cleaver – perkusja. Trzy improwizacje, 49 minut, nagrane w grudniu 2016 roku.

Jazz-rockowe intro, dobry, dynamiczny drive i saksofon tenorowy, który śle mistrzowskie pozdrowienia na poste-restante. Gitara pływa w melodii i rytmie, kreśli pasma fonii, pełne ekspresji. Mocny flow, być może odrobinę zbyt mało subtelny, jak na oczekiwania recenzenta. Proste schematy dramaturgiczne, perkusja z poziomem kreatywności na zaciągniętym ręcznym, kipiąca metalem gitara i saksofonista, który raz za razem próbuje przebić się ze zdaniem odrębnym, ale nie wszystkie jego prośby okazują się skuteczne. Trochę hałasu, spora dawka improwizacji (ta ostatnia, wedle słów samych muzyków, stanowi element konstytuujący całość ekspozycji). Duża zmienność akcji, ale nie wszystkie parametry narracji cieszą ucho, tudzież łechtają intelekt. Na chwilę konstruktywnego oddechu cierpliwy słuchacz liczyć może dopiero pod sam koniec ponad 20 minutowej opowieści, gdy gitarzysta przypomina nam, że free jazzowa improwizacja, to pole, na którym czuje się świetnie i to właśnie z tej strony znamy go najlepiej. A w ramach wisienki na torcie – garść psychodelii wprost z gryfu jego gitary.

Druga część, zdecydowanie najkrótsza, startuje jazzową gitarą, która kreśli ramy i zakres oczekiwań wobec partnerów. Wszakże moc gitarowych przetworników znów czyni tu swoje i demoluje bardziej kreatywne pomysły pozostałej dwójki. Cała narracja jest jednak wyjątkowo spokojna, a gitara na finał brzmi niczym wystudzone organy Hammonda. W taki oto sposób, delikatnie wytłumiony, rockowy temperament Cline’a wprowadza nas w część ostatnią, znów ponad 20 minutową. Rockowy drive perkusji, psychodeliczna mantra gitary i tylko dobre plamy z tuby saksofonu. Bez wątpienia, najlepszy jak dotąd, moment nagrania. W 11 minucie intrygujące pasaże saksofonu dzieją się już na tle niemal doom metalowego przymierza gitary i perkusji. W porównaniu wszakże do początku płyty, muzycy zdają się lepiej kooperować, a dominacja Cline’a nie ma już miejsca. Po stylowym wytłumieniu, wzięciu oddechu, na finał płyty znów dostajemy się w gorącą, rockową kipiel. Sopranino Ochsa znów musi walczyć o swoje, ale dzielnie znosi ów proces i doprowadza tę bardzo nierówną płytę do szczęśliwego zakończenia.

1. Outcries Rousing; 2. A Pause, A Rose; 3. Shimmer Intend Spark Groove Defend;