Swallow Tales
Swallow Tales to płyta pewniak. Nie powali, nie zaskoczy, ale sprawi, że czas z nią spędzony mało tego, że nie będzie stracony, to jeszcze sprawi wiele przyjemności.
Nie wiem co innego mógłbym napisać o albumie, który zagrali muzycy cieszący się statusem ogromnie kompetentnych gwiazd w swoich kategoriach instrumentalnych i w ogóle w jazowej przestrzeni.
Scofield to marka sama w sobie Stewart to pierwszej wody drummer, a Swallow żywa legenda, który na gitarze basowej gra tak jak nikt inny do tej pory i choć chyba nigdy w życiu się nie popisywał instrumentalnymi umiejętnościami, zostawia w tyle całe rzesze manualnych woltyżerów, którym spod palców iskry lecą. To samo zresztą można powiedzieć o Stewarcie i Scofieldzie.
Dobrze jest dla ucha pozwolić się popieścić muzyką nienachalną, ale niebanalną, której silny bluesowy posmak nie doprowadza do torsji, ani nudy. Cudowne jest także, że panowie nie cudują, nie dorabiają ideologii, nie perorują o wadze jazzu i bluesa tylko po prostu grają sobie ku uciesze swojej i fanów. I tak jest dobrze.
Tym razem jest o tyle jeszcze dobrze, że całość płyty to kompozycje Steve’a Swallowa, które doskonale znane są pewnie, nie tylko, jak twierdzi w krótkiej liner note Sco, każdemu studentowi Berkley School o Music, ale w ogóle wszystkim miłośnikom jazzu. Przynajmniej ta ich część, którą Swallow przez lata kariery nagrywał z Gerry Burtonem.
Zaskoczeniem może być fakt, że album ukazał się w ECM i nie wyprodukował go Manfred Eicher. Co jak sądzę dla części jazz fanów będzie poważną zaletą.
Krótko mówiąc Swallow Tales to płyta, która równie dobrze mogłaby ukazać się dekadę jak i cztery dekady temu. I wtedy i teraz sprawiałaby tyle samo frajdy. Zatem koniec ględzenia idziemy słuchać i sie cieszyć.
She Was Young; Falling Grace; Portsmouth Figurations; Awful Coffee; Eiderdown; Hullo Bolinas; Away; In F; Radio.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.