Romaria

Autor: 
Armen Chrobak
Andy Sheppard Quartet
Wydawca: 
ECM
Data wydania: 
16.02.2018
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Andy Sheppard: saksofon tenorowy, saksofon sopranowy Eivind Aarset: gitara Michel Benita: kontrabas Sebastian Rochford: perkusja

Andy Sheppard – „Romaria”. Zalecenia dotyczące stosowania: na noc, deszczowe, zamglone przedpołudnie, leniwe, upalne popołudnie, gdy rodzi się potrzeba oddania melancholii…

Klarowne, subtelne, proste i nienarzucające się frazy, pokrywające warstwę utkaną miarowym, lepkim, nienachalnym, stonowanym rytmem. To inaugurujący materiał albumu uroczysty And a day, z najnowszego wydawnictwa saksofonisty Andy’ego Shepparda, któremu na płycie towarzyszył na gitarze Eivind Aarset, Michel Benita na kontrabasie i Sebastian Rochford na perkusji. W tym utworze zaklęta jest, nawet jeśli nie pełnia harmonii, to jej lwia część; każdy z instrumentów ma dość przestrzeni, swobodę, czas, by zabrzmieć, zaciekawić, zauroczyć. Ponad osiem minut jakie artyści przeznaczyli na wprowadzenie w klimat płyty umożliwia rozsmakowanie się w starannie podanych dźwiękach przenikających i splatających się ładnie, bez rozpychania, bez nerwowości, zgodnie i z symetrią.

Utwór drugi: trzynasty (Thirteen), również nastrojowy, choć z żywszą, nieco niespokojną grą perkusji (przede wszystkim trzepoczące nerwowo „blachy”, tworzące odświeżające tło głównej linii melodycznej) oraz tytułowy Romaria kontynuują miękkie, kołyszące granie, choć dla mnie nieco zbyt gładko wykończone, nie wymagające od słuchacza bardzo dużego wysiłku w odbiorze.
Za to kolejny Pop, choć nie wprowadzający zmiany stylistyki poprzednich utworów, wbrew tytułowi nie jest jedynie prosty, łatwy i przyjemny; jest tu więcej energii, pretekstu do wprowadzenia smaczków, ornamentów, ożywiających glissand na saksofonie, błądzenia po gryfie gitary, slide’u, flażoletów, eksperymentowania z intensywnością i natężeniem dźwięków.

Ciekawa, dobrze wyreżyserowana, niespokojna jest kolejna kompozycja They came from the North, gdzie uwagę przyciąga gra perkusji, która robi wreszcie trochę hałasu, łamie rytm, budzi z półsnu. Właściwie wciąż słychać łagodne brzmienie saksofonu na pierwszym planie, ale gitara, kiedy wchodzi do gry, rozgrywa karty bardziej frapująco, zaczepnie, finezyjnie.
Płytę zamyka Forever tematem nawiązującym do pierwszego na krążku utworu. Melodia, jak w otwierającym program płyty And a day jest podniosła, z miarowym, dostojnym rytmem, z pulsującym nienachalnie kontrabasem, na którego dźwiękach rozpina się linia melodyczna grana przez gitarę techniką volume swell.

To przyjemna, działająca na wyobraźnię kompozycja, spójna ze stylistyką całego materiału na płycie, spinająca w klamrę, zamykająca spokojną narracją, opowieść podzieloną na osiem zazębiających się części, które składają się na harmonię, pełnię, całość.

Wsłuchując się przez niespełna pięćdziesiąt minut w przestrzenne, wszechogarniające, ciepłe i aksamitne, pozbawione „chrypki” tony saksofonu tenorowego, z delikatnym vibrato, ma się wrażenie, że gdzieś się już tę muzykę słyszało. Skojarzenia biegną dość szybko w kierunku zimnej Skandynawii i kryształowemu brzmieniu saksofonu Jana Garbarka. Choć konotacje są tak silne, niesłuszne byłoby stwierdzenie, że Sheppardowi brakuje własnego stylu – krążek „Romaria” ma wyrazisty własny smak i blask, mimo iż nie wprowadza rewolucji, ani nie odkrywa nowych lądów.

Trochę żal, bo warsztat i potencjał muzyków pozwoliłby im stworzyć nie tylko przyjemny w odbiorze, nastrojowy, subtelny, poetycki wręcz materiał, do którego z przyjemnością będzie można powrócić kilka, może kilkanaście razy. Być może powściągliwość właściwa dojrzałości wieku powstrzymywała ich przed potrzebą wyważania drzwi, wyznaczania nowych szlaków, redefiniowania stylów. Po wysłuchaniu Romarii pozostaje wyraziste wrażenie spełnienia, choć bez ekscytacji smakowania nowego.

Graficznie muzyczne pejzaże dopełnia minimalistyczna, niemal impresjonistyczna okładka płyty, która przedstawia jakby rozkołysaną toń wody, na powierzchni której połyskuje chłodne światło przebijającego się przez chmury księżyca. Czas jego wędrówki przez nieboskłon to najwłaściwsza pora na karmienie się muzyką najnowszego albumu kwartetu Andy Shepparda.

 

1. And A Day...; 2. Thirteen; 3. Romaria; 4. Pop; 5. They Came From The North; 6. With Every Flower That Falls; 7. All Becomes Again; 8. Forever...