Live in Wroclove

Autor: 
Mateusz Magierowski
William Parker Quartet
Wydawca: 
For Tune
Dystrybutor: 
Fonografika
Data wydania: 
21.09.2013
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
William Parker – kontrabas; Hamid Drake – perkusja; Rob Brown – saksofon altowy; Lewis Barnes – trąbka.

Mówienie i pisanie o Williamie Parkerze  jedynie jako o wybitnym improwizatorze odziera w pewnym sensie jego osobę z właściwej jej nietuzinkowości.  Pisząc te słowa nie mam wcale przede wszystkim na myśli innych aniżeli muzyczny wymiarów jego działalności – poetyckiego, edukacyjnego czy politycznego.  To jedynie (lub może raczej aż) konsekwencja pewnej bardzo świadomej filozofii, która leży u podstaw tych poczynań. Słuchając muzyki zarejestrowanej na płycie „Live in Wroclove” możemy odnaleźć w niej różne wątki owej filozofii – epikurejskie, spirytualistyczne czy też indywidualistyczne.

Epikurejskie – bo muzyka zarejestrowana we wrocławskim Centrum Kultury Agora podczas ubiegłorocznego koncertu kwartetu Parkera kipi wręcz witalnością, pełna jest autentycznej radości tworzenia. Tak grają jedynie muzycy, dla których wspólne improwizowanie jest czystą przyjemnością. Przyjemnością dodajmy osiąganą dość prostymi środkami  – hipnotyczną, groove’ową wręcz rytmiką, szeroko zakreślającą przestrzenie improwizacji, w których mogą swobodnie „odlecieć” Brown i Barnes. Przyjemnością, która staje się również udziałem słuchacza, bo jak tu nie radować się muzyką entuzjastyczną, tworzoną w dodatku przez jazzmanów najwyższej próby?
Spirytualistyczne  –  bo muzyki, jaką tworzą Parker, Drake, Barnes i Brown żadną miarą nie można określić mianem przepełnionej - niczym epikurejski ideał szczęśliwego życia - niebiańskim spokojem i błogim bezpieczeństwem. Przywodzi ona raczej na myśl rozpięty pomiędzy żarliwym sacrum a ludycznym profanum ekstatyczny rytuał, którego dramaturgię budują w równym stopniu bezkompromisowe, pełne zdecydowania i pasji partie trębacza i alcisty, co pełna lekkości, nawiązująca do rytmów rodem z Czarnego Lądu praca sekcji.

Indywidualistyczne – bo mimo że mamy tu do czynienia ze świetnie rozumiejącym się kolektywem, zaproponowana przez lidera formuła pozostawia bardzo wiele miejsca na wyeksponowanie improwizatorskiej wyobraźni każdego z członków kwartetu. Dość powiedzieć, że pierwsza z trzech kompozycji, poświęcona zmarłemu niedawno Kalaparushy Maurice’owi McIntrye trwa bite czterdzieści siedem i pół minuty! I choć dźwiękowo dominuje w zarejestrowanym materiale intensywny, drapieżny wręcz ton altu Roba Browna, to mnie urzekły najbardziej kameralne smyczkowe monologi  indywidualności bez mała największego formatu spośród tych, zgromadzonych podczas tego niezwykłego wieczoru na scenie Centrum Kultury Agora.

Dość już teoretyzowania. Wiliam Parker to wszak nie pochylony nad księgami mędrzec, ale z krwi i kości zwolennik filozofii w działaniu. Taka też jest muzyka zarejestrowana na tej płycie – z krwi i kości właśnie, stawiająca raczej na prostotę i ferwor (współ)tworzenia aniżeli wyrafinowane konceptualnie rozwiązania.

1. Kalaparusha dancing on the edge of the horizon; 2. One for Horace; 3.  Theme for Rondo Hatton