Jazz Suite Tykocin
Monumentalne dzieło, nie pierwsze zresztą w artystycznym dorobku Włodka Pawlika – jednego z najwyżej cenionych i najbardziej oryginalnych artystów polskiej sceny jazzowej. „Jazz Suite Tykocin” kompozycja, która ma swoją historię, co więcej związaną z dwiema wybitnymi postaciami światowego jazzu. Z Randym i Michaelem Breckerem. Obydwaj są w tej kompozycji obecni. Pierwszy jako niewątpliwie wielka ozdoba tej muzyki, wspaniały gość uchwycony w sentymentalnej podróży do swoich korzeni, do miasteczka Tykocin, które jego i Michaela dziadek, jeszcze w latach 40. opuszczał, aby szukać wolności i nowego życia za oceanem w USA. Drugi, Michael też jest tu obecny, ale inaczej. Jako impresja, jako wciąż bardzo świeże i wciąż mieniące się odcieniem tęsknoty wspomnienie człowieka, muzyka, którego niespodziewanie pokonała choroba, i którego nie tylko rodzinie i przyjaciołom będzie zawsze już brak.
Ta, składająca się z sześciu części kompozycja, zaplanowana została na jazzowe trio, trąbkę i orkiestrę symfoniczną i w niezwykły sposób pokazuje całą paletę zainteresowań Włodka Pawlika, jako pianisty, kompozytora i aranżera. Pokazuje też jego horyzont postrzegania muzyki, rozmiar brzmieniowej wrażliwości. Słuchając „Jazz Suite Tykocin”, słuchamy niecodziennej płyty. Pod względem muzycznym rzecz wydaje się oczywista. Doskonała dyspozycja wszystkich grających olśniewa. Niezwykłej jednak także i z innego powodu. Poprzez snujące się wokół niej pozamuzyczne treści stanowi ona rodzaj przypomnienia, jak ważna jest świadomość swojej historii, jak ważne jest szukanie, a może też i odnalezienie swoich korzeni oraz swojego miejsca.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.