This Brings Us To vol. 2

Henry Threadgill Zooid
Wydawca: 
Pi Recordings
Dystrybutor: 
GiGi
Data wydania: 
26.10.2010
Ocena: 
0
No votes yet
Skład: 
Henry Threadgill - alto sax, flute, Liberty Ellman - guitar, Jose Davila - trombone, tuba, Stomu Takeishi - bass guitar, Elliot Humberto Kavee - drums

Dystans jakie dzieli wydanie pierwszego woluminu „This Brings Us To” od woluminu drugiego mógłby sugerować, że mamy tu do czynienia z dalszą częścią kiedyś rozpoczętego cyklu, albo przynajmniej uzupełnieniem części pierwszej. Tymczasem jest to najzwyczajniej efekt tej samej sesji nagraniowej z 2008r. publikowany w odstępie rocznym. Powody takiego zabiegu nie są mi znane, ale być może nadarzy się już całkiem nie długo dobra okazja by autora płyty o to zapytać. Będzie on, bowiem, według zapowiedzi organizatora, gościem tegorocznej edycji Made In Chicago. Jakkolwiek by jednak nie było znaczenie ma to niewielkie, bowiem muzyka pomieszczona na płycie rekompensuje wszelkie niejasności wydawnicze oraz zupełnie niweluje złość na to, że Threadgill każe swoim fanom czekać tak długo na kolejne płyty, brzemiennie tym samym nadwyrężając ich cierpliwość.

Do rzeczy więc. Płyta „This Brings Us To” to nie jest pozycja, o której powinno się pisać. Zamiast marnotrawić czas na ubieranie w słowa wrażeń towarzyszących jej słuchaniu, lepiej raz jeszcze włożyć ją do odtwarzacza i na nowo oddać się muzyce. Nie mieści się ona w kanonach jazzu, wymyka się także porównaniom z innymi rodzajami jazzu granymi przez innych twórców. Jest na wskroś oryginalnym dziełem będącym owocem pracy improwizatorskiej i kompozytorskiej w jednakowej mierze. Zresztą o ile jazz zrodził ogromną ilość wspaniałych improwizatorów, to już z kompozytorami wcale tak dostatnio nie jest. Threadgill jest w tej materii bez wątpienia wyjątkiem, co zresztą widoczne jest kiedy spojrzymy na listę prestiżowych stypendiów przynanych mu także i za prace kompozytorskie z Guggenheim Fellowship (2003r.) i United States Artist Fellowship piec lat później na czele.

Jest w tej muzyce pewna nierealność, objawiająca się w brzmieniu, konstrukcji i narracji. Sprawia ona także wrażenie jakby rozgrywała się w innej czasowej rzeczywistości, jakby i lider, i poszczególni wykonawcy inaczej ten czas odmierzali, inaczej odczuwali  frazowanie i mieli jeszcze dodatkowo całkiem odmiennie dostrojone wewnętrzne ucho. Nie ma tu wyrazistych podziałów na części, nie ma tematów oddzielonych od improwizacji. Całość przypomina jakąś ogromną wielowątkową, ale bardzo precyzyjnie pomyślaną narrację prowadzoną przez pięciu muzyków, której jedynymi punktami orientacyjnymi jest początek i koniec opowieści.

A że narratorzy to mistrzowie to i efekt ich opowiadania jest zniewalający. Ja się czuję wobec tej muzyki zupełnie bezbronny i zamiast zastanawiać się jak jest zbudowana i w jaki sposób w tej architekturze funkcjonują poszczególne głosy muzyków, wolę co i raz dawać się jej nieść, tracą za każdym razem poczucie rzeczywistości.

„This Brings Us To”, które tak naprawdę sugeruje traktować nie jako oddzielne dwa wydawnictwa, ale jedną całość, wydaje mi się bramą do odmiennego stanu świadomości, do świata, w którym panuje inny porządek, w którym nie ma krzyku i hałasu, a z pięknych i dziwnych akustycznych brzmień wyłania się krajobraz w swej oryginalności zadziwiający.

 1. Lying Eyes, 2. This Brings Us To, 3. Extremly Sweet William, 4. Polymorph, 5. It Never Moved