Zimpel interesuje się muzyką. Całą muzyką. Od Japonii i przy dźwiękach fletu shakuhachi, przez Amerykę Północną od bluesa po free jazz, szczególnie w jego chicagowskiej odmianie, i dalej Jemen i muzykę tamtejszych Żydów po Indie i świat muzyki karnatyckiej. A w sercu tego muzycznego podróżnika jest Europa.
18 grudnia okazał się dla mnie dniem ciężkiego wyboru. O tym jak wielką słabość mam do tria Shofar wie prawdopodobnie każdy, komu przyszło czytać moje relacje z ich występów. Niewiele jest grup polskiej sceny, które mogłyby mnie odwieść od koncertu Trzaski, Rogińskiego i Morettiego. I jak na złość! Hera. Na dodatek w klasycznym czteroosobowym składzie… Tak oto zdradziłem Shofar - mało tego - nie poszedłem na wigilię placówki kulturalnej, której świadczę swoje skromne usługi.
Cyklicznie już niemal się zdarza, że grudniowe święta przychodzą dla mnie kilka do kilkunastu dni wcześniej. Dzieje się tak za sprawą Mikołaja, ale inny to Mikołaj,
Krakowska Jesień Jazzowa dobiegła końca. Przez cały tydzień jej trwania pocieszałem się myślą o tym, że choć nie udało mi się do Krakowa zawitać, to właściwie 90% muzyków z festiwalu obejmie trzydniową rezydencje w warszawskim Pardon To Tu. Taka myśl na otarcie łez, której na dodatek przyświecała hipoteza pełna nadziei: skoro grali już wspólnie cały tydzień, to do Warszawy przyjadą w świetnej formie, na rozgrzaniu i w efekcie dostaniemy coś w rodzaju małej Pardonowej Jesieni Jazzowej.