Marcin Olak

Marcin Olak Poczytalny - Jazz na jazzowo

Chyba już wszystko zagrano „na jazzowo”. Zarówno muzycy klasyczni jak i jazzmani popełnili jazzowe wersje utworów klasycznych, popowych, ludowych… Chciałbym być dobrze zrozumiany – nie mówię tu o twórczym zderzeniu różnych estetyk, w wyniku których powstają czasem dzieła wybitne, jak choćby „Paranoid Android” w wykonaniu Brada Mehldaua, czy płyta „Rennaissance” Anny Gadt. W takich wypadkach mamy do czynienia z poważnym procesem twórczym, gdzie różne stylistyki są świadomie konfrontowane, a w utworach zmieniana jest nie tylko aranżacja, ale często muzycy ingerują wręcz w kompozycję.

Marcin Olak Trio

Worek Kości, Warszawa
28.01.2018

Duet Spontaneous Chamber Music w Centrum Kultury Łowicka

13. stycznia w warszawskim Centrum Kultury Łowicka wystąpi duet Spontaneous Chamber Music. Patryk Zakrocki i Marcin Olak zaimprowizują wariacje na temat „Platero y Yo” op. 190 Mario Castelnuovo-Tedesco. Oryginał to cykl miniatur na gitarę klasyczną i recytatora, takie jakby słuchowisko. Zakrocki i Olak przetworzą ten materiał przy użyciu gitar, altówki, kamertonów i głosu. Najprawdopodobniej, bo przecież improwizacja bywa nieprzewidywalna.

Spontaneous Chamber Music

Centrum Łowicka, Warszawa
13.01.2018

Marcin Olak Poczytalny - Zmiany

Świat się zmienia na naszych oczach, czasem tak szybko, że za nim nie nadążam. Ot, choćby pogoda – już kolejny rok w grudniu mamy wiosnę, a ja i tak wyciągam z komórki sanki. I uparcie dziwię się, że nie mam po czym jeździć. Na Wielkanoc pewnie znów spadnie śnieg, i ja znowu będę zaskoczony, choć rok temu lepiłem wiosną bałwana. Klimat się zmienił, przynajmniej na razie i w jakimś stopniu, ale ja uparcie odmawiam przyjęcia tego do wiadomości.

Marcin Olak Poczytalny: Z tymi kolędami to w zasadzie nie najgorszy pomysł.

Święta. Teoretycznie jest super – rodzina, spotkania, życzenia, prezenty… Praktyka wygląda różnie, ale często święta oznaczają zakupy, sprzątanie, gotowanie i inne tego typu drobne przyjemności. Mimo to i tak byłoby nienajgorzej, gdyby nie te kolędy. Czy w ogóle muzyka świąteczna – prześliczna, przesłodzona i stanowczo przedawkowana. Ten okolicznościowy soundtrack wylewa się na nas zewsząd – słyszymy go w sklepach, w samochodzie, w radio… I po prostu mamy dość. Przynajmniej ja mam.

Jazz skończył się na Kill’em All

Trafia do mnie ostatnio coraz więcej takich płyt. To naprawdę dobre albumy – świetnie nagrane, dopracowane w każdym szczególe, wręcz skazane na sukces. Muzycy grają wspaniale, bezbłędnie, jak z nut… No właśnie, jak z nut. Tak, jakby grali muzykę historyczną, takiego Bacha na przykład. Ale ja mam z tym problem, bo od jazzu oczekuję czegoś innego. Doceniam bezbłędne wykonanie i kunszt artystów, ale od muzyki improwizowanej oczekuję zaskakiwania, poszukiwania, przekraczania granic.

Marcin Olak poczytalny - Bezludna wyspa

Drogi czytelniku, jakie płyty zabrałbyś ze sobą na bezludną wyspę? Albo inaczej: czy w ogóle pomyślałbyś o zabraniu jakichkolwiek płyt czy książek? Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wobec perspektywy pobytu na bezludnej wyspie większość z nas zaczęłaby kompletować przede wszystkim rzeczy, który pomogłyby przetrwać w potencjalnie niesprzyjających warunkach. Jakiś porządny nóż, krzesiwo, jakieś schronienie… A muzyka? Myślę, że większość w ogóle by nie pomyślała o płytach.

Spontaneous Chamber Music

Skrzypek Patryk Zakrocki i gitarzysta Marcin Olak po raz pierwszy spotkali się w zeszłym roku, podczas festiwalu Ad Libitum w Warszawie. Znaleźli się wówczas z składzie grupy Ad Libitum Ensemble, która wystąpiła w finale imprezy, kierowana przez katalońskiego pianistę i kompozytora Agustiego Fernandeza, „rezydenta” zeszłorocznej edycji Ad Libitum. Owocem tej współpracy jest trzypłytowy album, będący zapisem koncertów Fernandeza w Warszawie, a także płyta na której Hiszpan nie zagrał nawet nuty.

Patryk Zakrocki i Marcin Olak w klubie CH25

Istotą tego projektu jest improwizacja. Otwarta, niczym nieskrępowana. Muzycy tworzący ten duet mają za sobą różne doświadczenia: występowali na najważniejszych festiwalach jazzowych w Polsce (i kilku na świecie), grali z orkiestrami symfonicznymi – czasem nawet swoje własne utwory.

Strony