Łukasz Górewicz - Coraz częściej sięgam w swoich poszukiwaniach po ciszę

Autor: 
Paulina Biegaj
Autor zdjęcia: 
Marcin Twardowski.

Oprócz ciszy, najbardziej w jego twórczości pomaga mu… rodzina. Synek zresztą, inspiruje go nie tylko w grze na skrzypcach. O jego najnowszej płycie, o wolności, o muzyce, która porusza najgłębiej, o tym, co ją zabija i o tym, dlaczego skrzypce są naprawdę trudne, rozmawiam z Łukaszem Górewiczem.

 

Jesteś indywidualistą?

Chyba jednak tak. Lubię realizować własne wizje artystyczne na swój własny sposób lub taki, który sobie po prostu wymyślę. Oczywiście staram się być w tym jak najbardziej elastyczny, ponieważ uwielbiam również kooperować z innymi twórcami. Daje to zupełnie inne możliwości. Tworzy pewien rodzaj energii, który nie jest możliwy do uzyskania w pojedynkę.

Jak poruszać się między skupieniem na sobie i swojej muzyce a życiem rodzinnym?

Sam jestem zdziwiony, jak bardzo mi się to udaje. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Być może wynika to z faktu, że rodzina po prostu mnie inspiruje, stymuluje artystycznie i twórczo.

Tak jak na Twojej najnowszej płycie "The String of Horizons"...  Choć nie wiem, czy w tym przypadku „inspiruje” to dobre słowo.

Jak najlepsze. Tak jest w istocie. Zwłaszcza, jeśli chodzi o mojego synka. Muszę powiedzieć, że jego wolność ducha i umysłu - taka bardzo prawdziwa, którą rzadko zaobserwować można u ludzi tzw. dorosłych oraz możliwość obserwacji i obcowania z tym na co dzień, to wielki przywilej. I chyba najbardziej twórcza rzecz, jaka mi się dotychczas przytrafiła. Uważam się za szczęściarza i za takich uważam wszystkich, którzy posiadają podobną możliwość.

 

Co Twój Syn wniósł jeszcze do Twojego świata muzycznego?

Mogę śmiało powiedzieć, ze poszerzył on mój sposób patrzenia na muzykę i sztukę w ogóle. Dzięki niemu odkrywam, że najlepsza sztuka jest po prostu wyrazem naszego jestestwa i nieskrępowanej umysłem wolności. Tego właśnie teraz najbardziej poszukuję w muzyce i w życiu chyba również.

W czym w takim razie tkwi ta wolność, jeśli nie w umyśle? Ma jakieś źródło?

Wolność to nasza prawdziwa natura. Na świat przychodzimy wolni. Kiedyś byłem pod wpływem różnych filozofii, mówiących o karmie i innych tego typu obciążeniach. Jednak gdy obserwuję mojego synka i kolejne etapy jego rozwoju, coraz bardziej utwierdzam się w tym, że na świat przychodzimy jednak wolni. Jestem przekonany, że tylko w taki sposób możemy realizować się jako ludzie i istoty duchowe. Muszę przyznać, że Luca to mój największy nauczyciel duchowy , nauczyciel wolności i naturalności. Bardzo dobrze przypominać sobie, kim naprawdę jesteśmy od czasu do czasu.;). Przynajmniej jeśli chodzi o mnie, wiele razy w moim życiu zapominałem o tym i pewnie ciągle jeszcze dość często mi się to zdarza.

A jeśli już mówimy o Twoim własnym świecie, jaki on jest?

Jest to świat ciszy paradoksalnie rzecz ujmując.;) Uwielbiam spędzać godziny, delektując się ciszą lub dźwiękami otaczającej rzeczywistości. Lubię obserwować moment, w którym zaczyna układać się w mojej głowie jakiś rodzaj muzyki. Taki, jaki wydaje mi się być bardzo moim i osobistym doświadczeniem i taki, który tworzy jakiś mój muzyczny świat właśnie. Oczywiście wiele moich idei powstaje z obcowania z takim bądź innym instrumentem, co również generuje wiele  pomysłów muzycznych. Jednak coraz częściej sięgam w swoich poszukiwaniach po ciszę.

 

Na Twojej nowej płycie słyszymy właśnie Twój świat, jest osobista...

Bo taka muzyka mnie chyba najbardziej interesuje. Wydaje mi się, ze najwięcej przekazuje i oddaje swoim odbiorcom. Dotyka nas głębiej i porusza głębiej.

Czym chcesz się podzielić w tej muzyce?

Ta muzyka jest zapisem mojego prywatnego muzycznego pamiętnika. Zaczął on powstawać po narodzinach mojego synka i w pewnym momencie, za sprawą Beaty Borawskiej i jej wytworni „Big Flow”, nadarzyła się okazja, żeby zrobić z tego płytę. To moja pierwsza oficjalna autorska płyta sygnowana moim nazwiskiem. Cieszy mnie to, że mogę podzielić się poprzez nią bardzo osobistymi doświadczeniami. Ta płyta jest zainspirowana moim synkiem i jego obecnością na tym świecie. Nie była nagrywana bezpośrednio dla niego, stąd tak wiele tam różnych, również niepokojących, emocji. Pomimo tego i ku mojemu dużemu zdziwieniu, muzyka ta bardzo trafia do jego serca i umysłu. Często przy niej tańczy i uwielbia kontemplować tę muzykę.

Jak traktujesz tu skrzypce? Jak traktujesz skrzypce w ogóle?

Skrzypce to mój główny instrument i taki, któremu poświęcam najwięcej mojego czasu, w związku z czym chyba jest moim najlepszym muzycznym medium. Uważam, ze ma swoją specyficzną naturę, tak jak każdy inny instrument i staram się dobrze rezonować z tą właśnie naturą.

Na płycie słychać, że jesteś wyjątkowym znawcą ich możliwości brzmieniowych…

Skrzypce to rzeczywiście instrument o niezwykle bogatych możliwościach brzmieniowych. To jest ich główna zaleta. Można z nich wydobyć dźwięk o milionach odcieni i barw energetycznych. Jest bardzo plastyczny i bardzo czuły na wszelkie ruchy ciała. Wiele rzeczy jest w nim nieokreślonych jednoznacznie przez na przykład brak progów, jakie mamy w gitarze, czy przez brak stroju równomiernie temperowanego choćby fortepianowego. Wiele rzeczy robi się na tak zwanego czuja i od tego wszystko zależy. Dlatego pewnie jest to tak trudny instrument, wymagający szczególnych zdolności i dlatego jest dzisiaj tak niewielu ludzi, którzy naprawdę potrafią na nim grać. Sam ciągle uczę się tego i pewnie nigdy się to nie skończy.

Niełatwo nagrać płytę samemu, grać w pojedynkę...

Niełatwo i nietrudno zarazem.;) Dla mnie było to dosyć naturalne w tej sytuacji i chyba nie byłbym w stanie zrobić takiego muzycznego pamiętnika inaczej niż właśnie samemu. Oczywiście bardzo ważna i inspirująca była dla mnie praca z Kubą Maciejewskim, z którym miksowałem i masterowałem ten materiał. Na tym przynajmniej etapie uważam, że druga osoba jest bardzo potrzebna do tego żeby poszerzyć widzenie muzyki. Aby spojrzeć na nią z różnych perspektyw.

...I niełatwo żyć w pojedynkę. Co dała Ci rodzina?

Życie w pojedynkę może być ubogie i przewidywalne. Rodzina dała mi oparcie i przeciwwagę do mojej samotności, która jest czasem niezbędna, zwłaszcza dla twórcy. Dlatego idealnym jest dzisiaj dla mnie balansowanie pomiędzy życiem rodzinnym i samotnością. Oba te aspekty idealnie się uzupełniają i nadają sobie sens.

 

Jaka jest historia utworu "The first Luca's Christmas Song”?

Od pewnego czasu obcuję z muzyką księcia Wizlawa z Rugii, który żył na przełomie XIII i XIV wieku. Pozostawił po sobie najstarsze zapisy nutowe na Pomorzu i chyba w całej Europie również. Są to bardzo ciekawe i w moim odczuciu nowocześnie brzmiące utwory, które dają dużo wolności twórczej wykonawcom. Poznałem go dzięki mojemu przyjacielowi Pawłowi Pieńkowskiemu, który zajmuje się przekładem tekstów pieśni Wizlawa na język polski i który do jednej z nich napisał tekst kolędy.

Nagraliśmy ją na święta Bożego Narodzenia w 2013 roku, kiedy mój syn Luca miał ok. 3 miesięcy. Któregoś grudniowego wieczoru, w kuchni, wspólnie z moją dziewczyną i mamą Luki Martą, nagraliśmy jego głos na mój domowy mikrofon. W ten sposób powstał unikatowy zapis 3-miesięcznego głosu Luki, który śmiejąc się i gaworząc wszedł jakby w rolę narratora tej pieśni. Było to pierwsze nagranie w jego życiu i pierwsza świąteczna piosenka jaką w życiu usłyszał, stąd taki właśnie jej tytuł. Na płycie pozostawiłem tylko muzykę i głos Luki zgodnie z moim pierwotnym zamysłem tej pieśni.

„The String of Horizons” porównuje się z poprzednią, podkreślając, że jest zupełnie inna. Wiesz już jaka będzie następna?

Myślę, że powstanie raczej w towarzystwie innych muzyków. W związku z tym na pewno będzie miała inne brzmienie, inne oblicze i inny rodzaj energii.

Co Cię porusza w jazzie?

Najbardziej porusza mnie jego aspekt twórczy. Najpełniej chyba przejawia się to w improwizacjach, które uważam za bijące serce jazzu. Wydaje mi się, ze wszelaki schematyzm zabija każdy rodzaj muzyki bez wyjątku. Również jazz. Każdy, kto w ten schematyzm wpada, zaczyna powoli obumierać i oddalać się od tego, co jest w muzyce najcenniejsze. W moim odczuciu jest tym zawsze coś nowego, świeżego, twórczego i w każdej sytuacji wygląda inaczej. Nigdy się nie powtarza i nigdy nie jest takie samo.

Bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę.