Jazz Autumn Preview: Rara Avis i Ken Vandermark w Alchemii

Autor: 
Mateusz Magierowski

Ken Vandermark po półrocznej przerwie ponownie zawitał w gościnne dlań progi krakowskiej Alchemii. To tu właśnie narodziła się i zmaterializowała m.in. idea Resonance Ensemble, który ponad rok temu dał koncert promujący swą ostatnią płytę „What country is this?”. W listopadzie ubiegłego roku  podczas Krakowskiej Jesieni Jazowej polscy słuchacze mieli unikalną okazję usłyszeć na żywo legendarne wręcz trio DKV, współtworzone przez Vandermarka z Kentem Kesslerem i Hamidem Drake’m. W ramach drugiego z cyklu wiosennych koncertów Jazz Autumn Preview Vandermark ponownie zjawił się w Krakowie w towarzystwie kwartetu, złożonego tym razem z utalentowanych reprezentantów włoskiej sceny improwizowanej. Formacja Rara Avis, bo o niej mowa, została powołana do życia przez saksofonistę Stefano Ferriana, kontrabasistę Lucę Pissaviniego, pianistę Simone Quatranę oraz operującego zestawem syntezatorów i szpulowym magnetofonem Mimmo Seca.

To właśnie osoba Seca i rola jaką jego eletroniczne wynalazki odgrywać będą w muzyce włoskiego kwartetu zastanawiały mnie szczególnie przed koncertem w przestrzeni Alchemii. Ciekaw też byłem Stefano Ferriana i tego, jak poradzi sobie on stojąc ramię w ramię jednym z freejazzowych gigantów saksofonu.

Odpowiedź uzyskana na oba pytania była w pełni satysfakcjonująca. Trzaski, świsty i zapętlone beaty będące efektem poczynań Seca intrygująco wypełniały pozostawioną w konsekwencji braku perkusji  przestrzeń, niekiedy dając złudzenie dźwiękowego efektu uderzania w talerze bądź bębny, zazwyczaj jednak tworząc nieoczywistą dla jazzowego combo fakturę brzmieniową. Na niej kładł się między innymi ton altu Ferriana, częściej niż Vandermark operującego dłuższymi frazami, nierzadko pozostającymi w kontrapunkcie do soczystych partii laureata McArthur Genius Grant. Za ich plecami trwały intensywne sonorystyczne eksploracje Pissaviniego i zdradzającego swą grą klasyczne przygotowanie Quatrany. Szczególną predylekcję w tym kierunku przejawiał kontrabasista, wykorzystujący w swych preparacjach szerokie instrumentarium niekoniecznie związanych z muzyczną aktywnością przedmiotów. Vandermark w tak zakreślonej muzycznej przestrzeni miejsce zajął charyzmatycznego lidera, kierując kolektywną improwizację na coraz to nowe tory, czy to stężonym tonem tenoru, budującym dźwiękową ścianę wibrującym pulsem barytonu lub nieco frywolnym dźwiękiem klarnetu. Wspólnym mianownikiem improwizacyjnej aktywności niecodziennego kwintetu była odwaga i kreatywność w brzmieniowych poszukiwaniach.

Rara Avis nie pozostawiła mi tym koncertem żadnych wątpliwości, dlaczego chce z nimi grać tak ważna postać współczesnej sceny improwizowanej jak lider takich formacji jak wspomniane Resonance Ensemble czy Vandermark 5. Wychodząc z Alchemii czułem się również utwierdzony w przekonaniu, że kiedy Ken Vandermark  taką chęć wciela w czyn, zazwyczaj mają miejsce naprawdę niezwykłe muzyczne sytuacje.