Secrets Are The Best Stories

Dla wielu jest najdoskonalszym jazzowym wokalista na świecie, dla wielu znakomitym przykładem tego, że może w jednej osobie zaistnieć perfekcja i wrażliwość to wiedziałem, ale nie dawno dowiedziałem się, że są tacy dla których jest też bogiem. I to jest bardzo niepokojące.

Z bogiem się najczęściej nie dyskutuje. W boga się wierzy, jak również i w to wszystko co od niego pochodzi. A to z kolei, rzecz jasna z natury rzeczy, jest traktowane jako boskie i niepodważalne. W takich okolicznościach może okazać się, że na fali wzmożenia wiary w czyjąś boskość wokół zaczyna brakować tlenu. A bez tlenu nie ma życia.

Jak jest z Kurtem Ellingiem? Jeśli jest bogiem to pozamiatane, ale jeśli nie jest, a sądzę, że nie i także nigdy siebie w ten sposób nie postrzegał, to można porozmawiać już czy na swojej najnowszej płycie przyniósł muzykę wartą szczególnego odnotowania.

Z uwagi na Ellinga rynkowy status wielkiej mega gwiazdy, odnotować ją nie tyle warto co trzeba. Podobnie zresztą jak z perspektywy zaangażowania nowego zespołu (w nim m.in. Miguel Zenon I Danilo Perez). Warte odnotowania jest niewątpliwie też, że album „Secrets Are The Best Stories” to krążek numer 13 w dyskografii artysty oraz, że tematycznie i filozoficznie będący rozwinięciem płyty sprzed dwóch lat, „The Questions”. W 2018 roku Elling zadawał pytania nie tylko pod swoim szyldem, ale także z mocą OKEH/Sony Masterworks, teraz na próbuje na nie odpowiedzieć, ale już z przyczółka znacznie mniejszej oficyny wydawniczej Edition Records.

Spraw zmiany barw firmowych nie ma chyba potrzeby ani sensu roztrząsać, pozostaje natomiast pytanie w moim odczuciu kluczowe. Czy „Secrets Are The Best Stories” jest muzycznym rozwinięciem poprzedniczki? Według mnie nie za bardzo. To wciąż boleśnie perfekcyjna muzyka, która od czasu do czasu tylko wyprowadza słuchacza ze stanu tępego podziwu dla maestrii nie dającej zbyt przekonujących dowodów, że służy ona czemuś innemu niż samej sobie. Trudno mieć do Ellinga pretensje o własne odczucia związane z jego muzyką, można za to nie wracać do jego muzyki więcej.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że „Secret Are The Best Stories” jest kolejną doskonałą płytą, która równie dobrze mogłaby nie powstać i świat by na tym nie ucierpiał.