Recenzje

  • What's it all about

    Pat Metheny. Te dwa słowa na okładce płyty, z miejsca zamieniają kompaktowy krążek w złoto, platynę czy inny, cenny kruszec. Gdy rozniosła się wieść, że słynny gitarzysta przygotował kolejną, solową, akustyczną płytę, w dodatku składającą się w całości z cudzych kompozycji, złośliwość kazała podkpiwać z muzyka a nawet podejrzewać go o pójście na łatwiznę. Już jednak pierwsze dźwięki „What’s it all about” każą posypać głowę szydercy popiołem przed arcymistrzem - Patem Metheny.

  • James Farm

    James Farm – nowy zespoł na wielkiej jazzowej scenie. Nowy, ale zlożony z muzyków, których doskonale znamy od wielu już lat. Joshua Redman – na saksofonach, Arron Parks – fotepian, James Penemen – bass i Eric Harland – perkusja. W różnych konfiguracjach pracują ze sobą od dawna, ale tak naprawdę po raz pierwszy występują dokładnie w takiej konfiguracji.

  • Here We Go Again

    O tym, że wielki kustosz jazzowej tradycji Wynton Marsalis łagodnieje i staje się mniej dogmatyczny w swoich zapatrywaniach wiemy już od dość dawna. Według wielu już pierwsza płyta nagrana przez niego dla Blue Note kiedy to jako gość specjalny pojawił się Bobby McFerrin była tego dostatecznym dowodem. Kolejne nagrania także niosły ze sobą przykłady takiej zmiany stanowiska.

  • Komeda

    Można by zaryzykować stwierdzenie, że było kwestią czasu, kiedy uwielbiany przez polską, a w przyszłości może i nie tylko polską publiczność pianista Leszek Możdżer zmierzy się z muzyką Krzysztofa Komedy. Traf chciał, albo było to świadome PR-owskie działnie, że efekt tego mierzenia się ukazuje się akurat w 80 rocznicę urodzin słynnego kompozytora. Mamy więc rok jubileuszu i rok możdżerowsko-komedowej premiery. I to jest dobre.

  • Morning Glory

    Od czasu kiedy pierwszy raz posłuchałem tego tria, a było to przy okazji płyty “Aurora” wiedziałem, że nie będzie mi się z tą muzyką łatwo rozstawać. Rozstawać się zresztą wcale nie było powodu, ponieważ album spoczywał sobie wygodnie na biurku, pod ręką nawet wtedy, kiedy dawno utracił już status świeżej nowości i został zaprezentowany gdzie tylko i komukolwiek się dało.

  • Live At Birdland

    Standardy jazzowe, utwory z American Song Book albo Real Book – znamy je doskonale z niezliczonych tysięcy wykonań, czy to koncertowych, czy studyjnych podejmowanych przez całe generacje muzyków. Znamy też mechanizmy grania tychże standardów. Wiemy co po czym będzie następowało, spodziewamy się kolejności zdarzeń, ale także i w ogromnej części także i jakości tego co może nastąpić. Co jakiś czas podnoszą się głosy, że dość już tego! Ile można słuchać tych niemiłosiernie zgranych jazzowych szablonów.

  • Live At Birdland

    Grudniowego wieczoru 2009 roku w nowojorskim legendarnym klubie Birdland miał miejsce bardzo sympatyczny koncert. Bardzo sympatyczni i uznani muzycy zagrali w bardzo miły i przyjemny sposób kilka sympatycznych standardów. Sympatyczności jest tu bardzo wiele, ale niestety znacznie mniej czegoś ciekawego. Nie oczekuję innowacji – muzycy, którzy skrzyknęli się tego wieczoru do grania nie potrzebują silić się na coś spektakularnego. Oni już swoje odsłużyli na sławę i chwałę jazzu jako gatunku. Ta pewność siebie generuje poczucie swobody w graniu, które da się odczuć.

  • Arco Iris

    Po "Mistico Mediterraneo" nakładem wydawnictwa ECM ukazuje się kolejna płyta, zgłębiająca tajemnice muzyczne basenu Morza Śródziemnego. Tym razem naszą przewodniczką jest pieśniarka, kompozytorka, poetka i badaczka Amina Aloui

  • An Education

    Ścieżka dźwiękowa do "Była sobie dziewczyna" szczególnie warta jazzowej uwagi!

  • Esta Plena

    Oglądając film "Ojcze Nasz" (rez Christopher Zalla) ma się wrażenie, że w Nowym Yorku, a pewnie w całych Stanach istnieje państwo w państwie, tworzone przez emigrantów z południa Ameryk. Co i raz słyszy się o projektach wprowadzenia hiszpańskiego jako drugiego oficjalnego języka Wuja Sama. Miguel Zenon pokazuje jak Amerykanin może nie kaleczyć języka Cervantesa a Latynos Shakespeare'a. Coltrane'owy saksofon spotyka się z głosami i rytmiką plena - muzyki prosto z Puerto Rico.

  • Ten Shades of Blues

    Richarda Bony nie trzeba w Polsce przedstawiać. Charyzmatyczny a jednocześnie ciepły, uśmiechnięty muzyk, który bez najmniejszego kłopotu porywa tłumy na koncertach. Chyba najbardziej znany dziś Kameruńczyk na świecie, porównywany ze Stingiem, choć gdyby zestawić drogi obu z nich, to Brytyjczyk miał dużo bardziej z górki.

  • One-Armed Bandit

    Dla niektórych fanów jazzu Norwegia jest muzyczną Mekką, a na pewno krainą mlekiem, miodem, i muzyką Garbarka, Gustavsena, Molvaera, i (zaskakująco) wielu innych, płynącą.

  • Accoustic Accordions

    Motion Trio to polskie trio akordeonowe, które tworząc swój oryginalny styl od lat nagrywa płyty i koncertuje na całym świecie. Podobnie jak zespół Behemoth popularny jest chyba bardziej za granicą niż w ojczyźnie. Michael Nyman to jeden z najbardziej znanych kompozytorów muzyki filmowej. Jego nutami brzmią filmy Petera Greenawaya, „Fortepian” Jane Campion a ostatnio także polski „Jestem” Doroty Kędzierzawskiej. Na początku września zeszłego roku panowie spotkali się w studio im. Agnieszki Osieckiej aby nagrać wspólnie płytę. 

  • Brand New World

     

  • Bach Bleach

    Takiego nagranie spod szyldu polskiej muzyki improwizowanej (dawno lub jeszcze) nie było!

Strony