301

Autor: 
Maciej Karłowski
E.S.T
Wydawca: 
ACT Music
Data wydania: 
30.03.2012
Dystrybutor: 
GiGi Distribution
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Esbjörn Svensson - piano, electronics, transistor radio, Dan Berglund - bass, electronics, Magnus Öström - drums, electronics

Kiedy w 2008 roku na sklepowe półki trafiła płyta „Leucocyte” stało się jasne jak ważną postać straciła europejska scena jazzowa. Esbjorn Svenson zginął w wypadku nurkowym, zanim materiał z jego ostatniej sesji ujrzał światło dzienne. „Leucocyte” było płytą znakomitą, poruszającą i jak twierdziło wielu zapowiadającą jakieś tragiczne zdarzenie. Inni wręcz zwracali uwagę, że tym albumem Svenson najzwyczajniej żegna się ze swoimi fanami.

Nie jestem w tej grupie odbiorców. Nie chcę widzieć w ostatniej sesji Svensona artystycznego credo, ale też muszę przyznać, że była to pierwsza studyjna płyta E.S.T, która zrobiła na mnie naprawdę piorunujące wrażenie. Z radością więc, podobnie jak tysiące fanów zjawiska, jakim było E.S.T powitałem informację, że to co opublikowano na „Leucoyte” to tylko cześć nagranego w australijskim studio 301 materiału.

Dzisiaj ta reszta ukazuje się na srebrnym krążku i niniejszym dopełnia się dyskografia Esbjorna Svensona. Jaka to płyta? Czy tak dobra jak „Leucoyte”? Czy może lepsza?

Całe szczęście nie potrzeba odpowiadać na takie pytania. Ani lepsza, ani gorsza. Z pewnością inna, bez wątpienia mniej depresyjna, ale podobnie jak poprzedniczka nie pozostawia słuchającego obojętnym. Jej osią jest dwucześciowa kompozycja „Three Falling Free” trwająca ponad 20 minut. Prawdziwe tour de force, zagrane z jazzową inwencją i rockową siłą. Nie jest to zresztą jedyna obszerna kompozycja na płycie. „Inner City, City Lights” i „The Left Lane” trwają każda powyżej 10 minut. I te rozbudowane formuły muzyczne ogniskują uwagę bardzo mocno. Pomimo długich czasów trwania nie spotkamy tu jednak kunsztownie zapisanych tematów i rozbudowanych formalnie kompozycji. Wręcz przeciwnie E.S.T pracuje na bazie prostych, a czasem nawet bardzo prostych tematów i rozwija je także niekoniecznie szczególnie wysublimowanymi środkami.

Ale jest w tej muzyce także ogromna pasja i niemal obsesyjna potrzeba nakręcenia spirali emocji. Dzieje się to wcale niespiesznie, czasami mam wrażenie, że metodyczną dokładnością, aż do burzliwych kulminacji. I kiedy już na sam koniec rozbrzmiewa zupełnie inny w nastroju, niewinny, prawie naiwny „The Childhood Dream” staje się jasne, że nie odstawimy tej płyty tak po prostu na półkę i nie pozwolimy się jej bezsensownie kurzyć.

 

1. Behind The Stars - 03:44, 2. Inner City, City Lights - 11:48, 3. The Left Lane - 13:37, 4. Houston, The 5th - 03:34, 5. Three Falling Free Part I - 05:49, 6. Three Falling Free Part II - 14:30, 7. The Childhood Dream - 08:02