‎Imaginings

Autor: 
Andrzej Nowak (http://spontaneousmusictribune.blogspot.com)
Ian Brighton
Wydawca: 
FMR Records
Data wydania: 
01.12.2018
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Marcio Mattos - kontrabas, wiolonczela, elektronika; Neil Metcalfe – flet; Trevor Taylor – perkusjonalia, elektronika; Steve Beresford – fortepian; Francois Carrier – saksofon altowy; Jon Seagroatt – saksofon sopranowy, klarnet basowy; Philipp Wachsmann – skrzypce, elektronika; Ian Brighton – gitara elektryczna;

Na powrót brytyjskiego gitarzysty Iana Brightona do świata żywych czekaliśmy niemal ćwierć wieku. Ale gdy już powrócił, dość regularnie dostarcza nam nowych nagrań. Oto jedno z nich – studyjne spotkanie z przyjaciółmi (w każdym niemal przypadku - legendami gatunku!), w celu swobodnego improwizowania, poczynione ubiegłego lata w Londynie. Lista obecności jest następująca: Marcio Mattos - kontrabas, wiolonczela, elektronika, Neil Metcalfe – flet, Trevor Taylor – perkusjonalia, elektronika, Steve Beresford – fortepian, zabawki, Francois Carrier – saksofon altowy, Jon Seagroatt – saksofon sopranowy, klarnet basowy, Philipp Wachsmann – skrzypce, elektronika, wreszcie sam gospodarz – gitara elektryczna.  Płytę zaczynają dwa duety, potem mamy trio, kwartet, kwintet, sekstet, … oktet i na finał – występ solowy Brightona, który jako jedyny uczestniczy w każdej z ośmiu improwizacji (łącznie 63 minuty, bez sześciu sekund).

Dwa pierwsze duety bardzo udanie wprowadzają nas w klimat nagrania. Najpierw perkusjonalia, potem skrzypce, wraz z ciepłą, grającą płynnymi frazami gitarą, plotą spokojne, jakże molekularne, filigranowe opowieści. Użycie elektroniki jest nienachalne, wprowadza ciekawy dysonans elektroakustyczny – słyszymy choćby dźwięk pijanego wibrafonu, czy skrzypiec, którą brzmią niezwykle gitarowo. Niewątpliwie urokliwa jest praca samego Brightona – jego instrument śpiewa, snuje małe pętle, ślizga się po gryfie, buduje klimat skupionej improwizacji, która nieśpiesznie dostarcza nam moc wyłącznie przyjemnych doznań. Wszystko toczy się jednak z nerwem godnym mistrzów free improv, zatem wielbicieli ECM-owskiej nudy z pogranicza ciszy definitywnie odsyłamy pod inny adres. Kropelkowa muskulatura bystrych interakcji, to bowiem konstytucja sesji Imaginings! W odcinku granym we trzech (dochodzi wiolonczela), przekonujemy się, iż ta improwizacja skrzy się, co prawda kobiecą niemal delikatnością, ale jej sprawcą są prawdziwie męskie dłonie. W każdym kolejnym utworze do składu dochodzi dodatkowy muzyk, a narracja staje się coraz gęstsza, krytycznie kolektywna, z pięknymi inkrustacjami gitary, która czyni swoją powinność, nadto doskonale czuwa nad dramaturgicznym przebiegiem całości. W wersji kwintetowej skutecznie szukamy odblasku współczesnej kameralistyki, gdy soczysta akustyka osiąga stan symbiozy z delikatną syntetyką elektroniki.

Uroda improwizacji przybiera na sile w układzie sekstetu i oktetu – narracja skrzy się pomysłami, doskonałymi interakcjami, a idiom mistrzowskiej improwizacji spod znaku Spontaneous Music Ensemble pojawia się jako trwały element tej sesji nagraniowej (na myśli mamy zwłaszcza płytę Karyobin, która zresztą w roku ubiegłym obchodziła 50 urodziny). W ten gęsty flow post-stevensowskiej improwizacji błyskotliwie wplata się nasz główny bohater. Jest zwinny jak kot, czuje się w tej rzece, jakby żył w niej od zawsze. Muzyka smakuje chwilami psychodelią, pełna jest małych, drobnych fraz, które lepią się we wspaniałą, kolektywną, jakże improwizowaną kameralistykę. Na sam finał płyty dostajemy garść solowych dźwięków Brigthona – flying slow motion gently guitar! Granych na delikatnym pogłosie, ze szczyptą delayu, drobinkami dubu i swoistego poślizgu na strunach. Kosmos filigranowego dźwięku! Brawo!

1. As It Is, As It Was; 2. Waiting For Colin; 3. Return Of The Wizard; 4. A Woodland Walk; 5. Cathedral Voices Pt 2; 6. The Tempest; 7. Celestail City Sound; 8. One For Malc;