Hamiet Bluiett wielka barytonowa przygoda

Autor: 
Marta Jundziłł
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

W jego życiu nie było spektakularnych zwrotów akcji i osobliwych ciekawostek. Ot, jeden z wielu wybitnych graczy na scenie jazzowej XX wieku. Lecz z pewnością nietypowy był jednak instrument którym zdecydował się zawojować amerykański rynek muzyczny. To właśnie Hamiet Bluiett dołozył swoją nie małą cegiełkę by wypromować grę na saksofonie barytonowym.

Hamiet Bluiett od najmłodszych lat związany był z muzyką. Urodził się 16.09.1940 roku w East St. Louis, gdzie każdą wolną chwilę dzieciństwa spędzał grając kolejno na fortepianie, flecie i klarnecie. Jego brzmieniowe poszukiwania nie skończyły się jednak na tych trzech instrumentach. Zafascynowany ciemnym brzmieniem, z wiekiem coraz bardziej skupiał się na grze na saksofonie barytonowym. Ze względu na swój indywidualizm, do pomysłu, aby poświęcić się wyłącznie barytonowi podchodził ostrożnie. Chciał być solistą, stać w pierwszym rzędzie i grać jako leader, natomiast saksofon barytonowy, na początku lat 60. XX wieku stał raczej w cieniu wyżej strojących instrumentów. Przełomowym okazał się być koncert Duke’a Ellingtona w Bostonie w 1966 roku, gdzie Hamiet usłyszał Harry’ego Caneya - solowego barytonistę, którego gra wychodziła przed dęty szereg wielkiej jazzowej orkiestry. Wówczas to, Hamiet Bluiett porzucił klarnet (na którym przez 4 lata grał w marynarce wojennej) i skupił się na swoim barytonowym rozwoju.

Jak na marzącego o światowej karierze jazzmana przystało, niebawem przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie nawiązał szereg znaczących współpracy: zaczynając od tych big bandowych (Sam Rviers Large Ensemble), poprzez bardziej kameralne (kwintet Charlesa Mingusa), na soulowo - komercyjnych skończywszy (Aretha Franklin, Stevie Wonder).  Trochę zajęło, aby powstał projekt na miarę możliwości i fantazji tego pomysłowego barytonisty. Jednak opłacało się czekać: w 1976 roku Hamiet Bluiett współzałożył słynny zespół - World Saxophone Quartet - projekt zrzeszający wyłącznie najgorętsze saksofony ze Stanów (Julius Hemphill, Oliver Lake, David Murray). Panowie byli nie tylko świetnymi graczami, ale również kompozytorami i improwizatorami. Zespół czterech solistów, przenikające się konwencje aranżerskie i różne preferencje jazzowe stworzyły zespół jedyny w swoim rodzaju. Z czasem do projektu na stałe zaczęły przystawać nazwiska innych instrumentalistów, jednak to właśnie albumy takie jak Point of No Return (1977), czy W.S.Q (1980) nagrane w rdzennym składzie świadczą o świetności czterech solistów. Ostatnia płyta kwartetu - Yes, We Can - nagrana została w 2010 roku, wraz z przyjacielem z dawnych lat- Davidem Murrayem,  a także Kiddem Jordanem i Jamesem Carterem.

 

Hamieta Bluietta już z nami nie ma. Dziś, 16 września obchodziłby 81 urodziny. Swoje życie poświęcił instrumentowi, który z nietypowej inspiracji z lat młodzieńczych stał się dlań pomysłem na całe jazzowe życie. Barytonista i jego instrument to rasowy przykład muzycznego mutualizmu: Dzięki Hamietowi Bluiettowi saksofon barytonowy wyszedł z cienia, natomiast dzięki barytonowi, Hamiet Bluiett przeszedł do historii amerykańskiej muzyki.