Zbigniew Seifert

Jazz-rock z Niemiec nie ma się czego wstydzić – Vol. 2, czyli krótka wizyta w MPS

Pierwsza część artykułu chyba dobitnie pokazała, że niemieckie fusion - jak zresztą i niemiecka muzyka w ogóle - nie ma żadnych powodów do wstydu i kompleksów. Część druga może już tylko zawstydzić tych, którzy uważali się za znawców, a nie znali Association P.C., Wolfganga Daunera czy solowych płyt Don “Sugar Cane” Harrisa.

Jazz-rock z Niemiec nie ma się czego wstydzić – Vol. 1 czyli krótka wizyta w MPS

Hasło „jazz-rock” nieodłącznie wiąże się z USA i personami, które zdominowały ogólnie muzykę jazzową w lata 70 – Davisem, Coreą, McLaughlinem, Hancockiem, Zawinulem. Mało który z europejskich bandów czy artystów doczekał się wyniesienia na podobnie „encyklopedyczny” szczebel. Słusznie czy może jednak należy napisać historię od nowa, bo jakość artystyczna niektórych nagrań nie może zostać pominięta?

Wydobyć z instrumentu to, co ma się w sobie - rozmowa z Bartoszem Dworakiem

Bartosz Dworak - nawet jeśli nie zagrałaby już nigdy na scenie i w ogóle zarzucił grę na skrzypcach, to zapisze się w historii polskiego jazzu trwale. Już zawsze będzie laureatem pierwszego na świecie konkursu im. Zbigniewa Seiferta. Teraz kiedy emocje konkursowe dawno opadły czas najwyższy zadać Bartoszowi kilka pytań.

Widzimy się zaraz po Świętach Bożego Narodzenia. Czy w domu Bartosza Dworaka lubi się kolędować? I jeśli tak, to czy było to jazzowe czy tradycyjne kolędowanie?

Man Of The Light

Kiedy zainteresowanie geniuszem Zbigniewa Seiferta zaczęło przybierać na sile, nadchodzić zaczęły również propozycje płytowe od wydawców zagranicznych. Po nagraniowy kontrakt ubiegały się m.in. dwie potężne firmy płytowe. Capitol Records z USA oraz założona  przez Joachima Ernsta Berendta MPS. Obydwie oficyny kusiły Seiferta jak mogły. Wybór był tym bardziej trudny, że zarówno jedna jak i druga oferowały niemal równorzędne profity i pozwalały realizować muzyczne koncepcje w takich składach, jakie samemu liderowi wydawały się najbardziej pożądane.

Nie mam czasu gonić DeJohnette’a! Rozmowa z Mieczysławem Górką

Założyciel kultowego Laboratorium, perkusista, którego usłyszeć możemy m.in. na tak ważnych dla polskiego jazzu krążkach jak „Kilimanjaro” Zbigniewa Seiferta.  Chciałoby się powiedzieć – człowiek z piękną muzyczną przeszłością, ale przecież Mieczysław Górka to wciąż bardzo ważna postać krakowskiej sceny jazz/impro. Pretekstem do naszej rozmowy stała się trasa koncertowa tworzonego przezeń z gitarzystą basowym Rafałem Mazurem Ensemble 56.

 

Dziedzictwo Seiferta - rozmowa z Małgorzatą Jantos

Podobno nie ma ludzi niezastąpionych. Są tylko niepowtarzalni. Jedną z takich postaci był Zbigniew Seifert – krakowski muzyk jazzowy, początkowo saksofonista,  którego Tomasz Stańko namówił do wykorzystania niecodziennych umiejętności gry na skrzypcach w muzyce kwartetu, który współtworzyli pod koniec lat 60-tych. Odszedł bardzo młodo.  Od 2010 roku w Krakowie istnieje fundacja im. Seiferta, na czele jej rady stoi wiceprzewodnicząca Rady Miasta – dr Małgorzata Jantos.

Polacy w NYC: Adam Bałdych i Rafał Sarnecki w klubie Fireplace

19 sierpnia w sali Fundacji Kościuszkowskiej usytuowanej tuż przy nowojorskim Central Parku odbył się koncert zespołu polskiego skrzypka Adama Bałdycha - Synthdrome, współtworzonego z czołówką młodego nowojorskiego jazzu: Dana Hawkins (perkusja), Igmar Thomas (trąbka), Nimrod Speaks (kontrabas), Glenn Zalewski (fortepian) oraz z gościnnym udziałem gitarzysty Rafała Sarneckiego. Dzień później, w klubie Fireplace Sarnecki i Bałdych spotkali się ponownie już jako równorzędni leaderzy (tym razem w towarzystwie Dylana Shamata (kontrabas) i Jerada Lippi (perkusja).

Nora

Płyta to niezwykła - jak odnalezione po latach taśmy ze wspólnego koncertu Johna Coltrane'a i Theloniousa Monka w Carnegie Hall. Zbigniew Seifert był przede wszystkim znakomitym skrzypkiem jazzowym.

Strony