Vijay Iyer

Międzynarodowy dzień Jazzu Nad Odrą 2016

Było niemal jasne, że kiedy Europejską Stolicą Kultury wybrany został Wrocław, to będzie się działo. Można było się także spodziewać, że ten fakt wpłynie znacząco na kształt, rozmiar i wydźwięk wszelkich imprez związanych z jazzem, a także, że na festiwalu Jazz Nad Odrą wydarzy się rodzaj wielkiej kulminacji. Jeśli komuś tego mało, to niech doda Międzynarodowy Dzień Jazzu, który również, z wymienionych wcześniej powodów, musiał być celebrowany jeszcze bardziej zamaszyście.

A Cosmic Rythm With Each Stroke

Słuchając tego nagrania mam to naiwne - i tak bardzo przyjemne - uczucie, że jestem jego jedynym odbiorcą. Siedzę w pracowni, w której Vijay i Wadada pozwolili mi podsłuchiwać się przy pracy. Pracy, bo to nie jest muzyczna zabawa - spotkanie po latach mistrza i ucznia (przed dekadą Iyer był pianistą Golden Quartet Leo Smitha). Duet miał przed sobą do wykonania konkretne zadanie: stworzyć koncert do wystawy monograficznej indyjskiej graficzki i poetki Nasreen Mohamedi. Jesteśmy tu więc we czwórkę: Nasreen, Wadada, Vijay i ja.

10 powodów, dla których warto zapamiętać rok 2015: Maciej Krawiec

I tak, nie wiadomo dokładnie kiedy lecz wiadomo że zdecydowanie zbyt szybko, upłynął kolejny kalendarzowy rok. Jaki był to czas w życiu prywatnym każdego z nas, nad tym już na pewno wszyscy zdążyli z mniejszym bądź większym namysłem się pochylić. A jak 2015 rok przebiegł nam pod względem muzycznym? Z pewnością każdemu, pomimo zbliżonych zainteresowań – a te jednoczą nas na portalu Jazzarium.pl – upłynął inaczej.

Warsaw summer Jazz Days 2015: Giovani, Ambroży i Vijay - było pięknie

Tegoroczne Warsaw Summer Jazz Days to poniekąd korespondencyjny pojedynek, którego celem jest tchnąć życie w odwieczną jazzową formułę, powiedzieć coś nawet nie tyle nowego co osobistego. Chodzi o formułę tria fortepianowego, w programie festiwalu pojawi się aż siedem koncertów w takim składzie, wśród nich zespóły debiutujące jak i takie, których artystyczna wysoka pozycja na jazzowej scenie jest niepodważalna. 
 

Break Stuff

Kultura popularna sprawiła, że choć powszechnie nazywa się ich artystami, coraz rzadziej odbiera się ich twórczość jak sztukę - na równi z malarstwem, rzeźbą, instalacją czy performancem. A gdyby tak „Break Stuff” - trzecią obok „Historicity” i „Accelerando” płytę tria Vijaya Iyera - powiesić na ścianie i posłuchać tak, jak ogląda się wiszące na ścianie obrazy?

Wiring

Gdy w ubiegłym roku pisaliśmy na naszych łamach o płycie grupy Trio 3 pt. „Refraction - Breakin' Glass” nagranej razem z Jasonem Moranem, już wtedy snuliśmy przypuszczenia, że kolejny album tria zostanie nagrany z innym wziętym współczesnym pianistą: Vijayem Iyerem. Podobnie bowiem jak wcześniej Morana, tak rok temu właśnie Iyera słynne trio w składzie Oliver Lake na saksofonie, Reggie Workman na kontrabasie i Andrew Cyrille na perkusji zaprosiło do tygodniowej koncertowej rezydencji w nowojorskim klubie Birdland.

Vijay Iyer Trio „Break Stuff” na finał zimowej edycji Festiwalu Jazz Jantar 2015

Zimowa edycja Festiwalu Jazz Jantar, która przetoczyła się w ubiegły weekend przez klub Żak, obfitowała w różnego rodzaju emocje. Zaprezentowało się grono topowych polskich artystów, a ciekawych i stojących na wysokim poziomie koncertów było w bród. Ale chyba tym, na co czekano najbardziej, była kolejna wizyta jednego z największych obecnie grup jazzowych na świecie - tria Vijaya Iyera.

Break Stuff

Kultura popularna sprawiła, że choć powszechnie nazywa się ich artystami, coraz rzadziej odbiera się ich twórczość jak sztukę - na równi z malarstwem, rzeźbą, instalacją czy performancem. A gdyby tak „Break Stuff” - trzecią obok „Historicity” i „Accelerando” płytę tria Vijaya Iyera - powiesić na ścianie i posłuchać tak, jak ogląda się wiszące na ścianie obrazy?

To był rok... według Macieja Krawca

Podsumować upływający jazzowy rok … Zadanie to kuszące acz niełatwe, gdy ma się świadomość, że nie było się w stanie wysłuchać wszystkich najważniejszych płyt, które odchodzący 2014. po sobie hojnie pozostawił, a także odwiedzić całej wielości, jak Polska długa i szeroka, interesujących koncertów. Poza tym – cóż – nie samą miłością do jazzu człowiek żyć może (choć czasem chciałby). Nie porwę się zatem na podsumowanie o aspiracjach ogólnych, a opowiem pokrótce o tym „moim”, a zatem subiektywnym i fragmentarycznym, jazzowym roku.

Strony