Sonny Rollins

Dzień, w którym powstał saksofonowy kolos! - 65 lat temu nagrana została jedna z najważniejszych jazzowych płyt wszechczasów - "Saxophone Colossus" Sonny'ego Rollinsa

W latach 50. Sonny Rollins szalał; nagrywał arcydzieło za arcydziełem - albumy takie jak "Tenor Madness", "Freedom Suite", czy "The Sound of Sonny" to dziś niekwestionowane klasyki. Jednak z tego krajobrazu genialności i obłąkańczego tempa pracy, jeden album wydaje się większy niż wszystkie inne. Rollins nagrał "Saxophone Colossus" w 1956 roku dla wytwórni Prestige. Saksofoniście towarzyszą na nim pianista Tommy Flanagan, perkusista Max Roach i kontrabasista Doug Watkins.

Najważniejszy jest talent - rozmowa z Sonnym Rollinsem

Jak się pan czuje jako największy żyjący solista jazzowy? Tak się o panu pisze.

Cóż, nie wierzę w to.

50 płyt które zmieniło na zawsze saksofon tenorowy

W redakcji magazynu JazzTimes przeprowadzono głosowanie, którego celem było wyłonienie 50 esencjonalnych nagrań jazzowych na saksofon tenorowy. Kryterium wyboru było dość szerokie: płyta powinna zawierać doskonałe wykoanie, które przyczyniło się do ukształtowania pozycji saksofonu tenorowego, poszerzyło jego muzyczny język lub stworzyło nową przestrzeń w kompozycji. Można było wybierać zarówno wśród płyt studyjnych jak i koncertowych.

Road Shows vol. 3

Od  6 maja 2014 roku fani Sonny’ego Rollinsa cieszą się jak dzieci, bo ich idol wprowadził za pośrednictwem DOxy Records/OKeh czyli zarazem Sony Music swoją „Road Shows Volume 3”.

Kanon ze znakiem zapytania: „Tangents in Jazz” Jimmy'ego Giuffrego i „Way Out West” Sonny'ego Rollinsa

W ramach naszego tytułowego cyklu pojawiła się już jedna para saksofonistów: Hank Mobley i Dexter Gordon. Czas na kolejną – tym razem zestawiamy zapomnianego Jimmy'ego Giuffrego z legendarnym „kolosem saksofonu” Sonnym Rollinsem. Historie obu należą do niezwykle ciekawych. Giuffre przebył drogę od grania oraz komponowania swingujących przebojów z Woodym Hermanem, przez współtworzenie cool jazzu po oryginalne ujęcia muzyki free.

Pasja, poza i „bezczelny hałas” – jazz w filmie „Utalentowany pan Ripley”

Dawno skończyły się już czasy, gdy słowo „wakacje” oznaczało błogą, dwumiesięczną labę. Dorosłość przynosi taką zmianę postrzegania tego określenia, że lato – zamiast z chodzeniem po górach, spływami kajakowymi czy nadmorską opalenizną – bardziej kojarzy się z opustoszałym, dającym wreszcie odetchnąć miastem, serwisami informacyjnymi pełnymi ciekawostek naukowych oraz pierwszymi kolejkami lig piłkarskich. Wówczas tego, co „wakacyjne”, trzeba szukać gdzie indziej, ot, na przykład sięgając po film. „Lato miłości” Pawlikowskiego? „Paulina na plaży” Rohmera?

Road Shows vol. 3

Od  6 maja 2014 roku fani Sonny’ego Rollinsa cieszą się jak dzieci, bo ich idol wprowadził za pośrednictwem DOxy Records/OKeh czyli zarazem Sony Music swoją najnowszą płytę „Road Shows Volume 3”.

Impresje Rollinsonowskie

Sonny Rollins na scenie pojawił się wcześnie, bo zaledwie chwilę po godzinie 19. Przypominało to wkroczenie na ring wielkiego mistrza wagi ciężkiej. Wyobrażam sobie, że tak mógł się czuć pisarz i dziennikarz Norman Mailer kiedy przyglądał się wejściu na ring Muhammada Alego i George'a Foremana w Kinszasie. Porównania bokserskie nie są tu grubą przesadą, ponieważ Rollins nazywany jest przez wiele prominentnych jazzowych osobistości tytanem pracy i jednym z najbardziej zdeterminowanych muzyków w historii jazzu.

Impresje Rollinsowskie - po niedzielnym koncercie mistrz podczas wrocałwskiego Jazztopadu

Sonny Rollins na scenie pojawił się wcześnie, bo zaledwie chwilę po godzinie 19. Przypominało to wkroczenie na ring wielkiego mistrza wagi ciężkiej. Wyobrażam sobie, że tak mógł się czuć pisarz i dziennikarz Norman Mailer kiedy przyglądał się wejściu na ring Muhammada Alego i George'a Foremana w Kinszasie. Porównania bokserskie nie są tu grubą przesadą, ponieważ Rollins nazywany jest przez wiele prominentnych jazzowych osobistości tytanem pracy i jednym z najbardziej zdeterminowanych muzyków w historii jazzu.

Ważny jest kontakt z muzykiem - Piotr Turkiewicz dyrektor wrocławskiego festiwalu Jazztopad w wywiadzie Macieja Karłowskiego

Jazztopad na dobre zaistniał na polskiej jazzowej mapie. Ma pan świadomość, że wyrósł Pan w oczach wielu na poważną konkurencję?

Dochodzą mnie takie głosy, szczególnie często pojawiają się w odniesieniu do festiwalu Jazz Nad Odrą, ale tak naprawdę sądzę, że są to opinie zdecydowanie na wyrost.

Strony