Maciej Karłowski

Marek Napiórkowski i UP band w Studiu radiowej Trójki

Koncerty w radiowej Trójce. Marzenie. Przepustka do szerokiego audytorium, nawet jeśli tylko retransmitowane. Gdy wpadają w żywy czas antenowy tym bardziej pożądane, bo przecież wówczas nie tylko docierają do dużego audytorium w zaciszu domów w całej Polski, ale jeszcze dają poczucie uczestnictwa w tym, co dzieje się naprawdę tu i teraz.

To był rok.... według Macieja Karłowskiego

Czas najwyższy zamknąć cykl autorskich podsumowań ubiegłego roku. Niestety myśl o tym, żeby przy wigilijnym stole czy kiedykolwiek zresztą, zajrzeć za siebie i patrzeć jak się w tym roku zmieniliśmy - kto ile urósł, kto z kim się pobrał, komu przyszły na świat nowe muzyczne cudowne-dzieci, wcale nie napawa mnie za wielkim szczęściem. Biję się w pierś przykładnie.

Jazzfestival Saalfelden 2014 - Nels, Marc, Amiri, Henry i Sylvie

Od kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Saalfelden, na festiwal, zadaję sobie pytanie z jaką imprezą mam do czynienia. Czym jest ten dziejący się od 35 lat maraton koncertowy? Do kogo jest adresowany i czy w ogóle możliwe jest bodaj naszkicowanie portretu festiwalowego słuchacza? Łatwiej chyba powiedzieć do kogo adresowany nie jest. Z pewnością nie do słuchaczy rozkochanych w jazzie mainstreamowym, choć zdarzają się pojedyncze przypadki grup reprezentujące tę estetykę.

Man Of The Light

Kiedy zainteresowanie geniuszem Zbigniewa Seiferta zaczęło przybierać na sile, nadchodzić zaczęły również propozycje płytowe od wydawców zagranicznych. Po nagraniowy kontrakt ubiegały się m.in. dwie potężne firmy płytowe. Capitol Records z USA oraz założona  przez Joachima Ernsta Berendta MPS. Obydwie oficyny kusiły Seiferta jak mogły. Wybór był tym bardziej trudny, że zarówno jedna jak i druga oferowały niemal równorzędne profity i pozwalały realizować muzyczne koncepcje w takich składach, jakie samemu liderowi wydawały się najbardziej pożądane.

Big Sur

Sprawa jest chyba całkiem przegrana. Mam wielką słabość do BIlla Frisella i jego muzyki. To jest raczej stan nieuleczalny, z którym ni jak potrafię zawalczyć. Byłby czasy kiedy walczyłem dzielnie głośno poddając pod wątpliwość muzyczne efekty pracy Frisella utrwalone na płytach w rodzaju „Nashville” czy „Good Dog Happy Man”. Teraz, kiedy już mądrości z lat ubiegłych niejednokrotnie i na piśmie, i w radiowym studio odszczekałem, a Bill Frisell jeszcze bardziej zagłębił się w muzykę daleką od jazzu i o wyrazistym rysie tzw. Białej Ameryki problem zaniknął całkiem.

Tiresian Symetry

Mało u nas wiadomo o tym muzyku. Mało ponieważ nie uczestniczy w tych sferach życia jazzowego, na które oko i ucho naszego słuchacza jest nie jest skierowane ze szczególną uwagą. Nie grywa także z muzykami, których dokonania z nadmiernym pietyzmem były prezentowane.

Krakowska Jesień Jazzowa 2012: Barry Guy New Orchestra!

Poszczęściło się tym wszystkim, którzy w piątkowy wieczór przybyli do Krakowa do Centrum Manghha na koncert Barry Guy New Orchestra. Mieli bowiem okazję posłuchać nie tylko wyśmienitej orkiestry, ale także doświadczyć dwóch duetowych niespodzianek.

Jazztopad 2012: Bill Frisell

Jeśli głównym zadaniem muzyka jest wytworzenie własnego stylu, Bill Frisell wykonał je wzorowo. Amerykański gitarzysta gra bardzo oszczędnie, starannie dobierając dźwięki idąc zdecydowanie w jakość, nie w ilość. Jego twórczość czerpie z najlepszych tradycji amerykańskiej muzyki – od bluesa, przez jazz aż po rock and roll i country. Frisell stylu uczył się od najlepszych, przede wszystkim Jima Halla, którego poznał w Berklee School of Music w Bostonie.

Siła i ogień Erase Quartet w Pardon To Tu

Lebik / Trela / Mucha / Mielcarek czyli Erase. Powstali z inicjatywy Gerarda Lebika – saksofon tenorowy i Michała Treli – perkusja sześć lat temu. Działają w różnych składach od tria przez kwartet po Erase Emsamble. Choć działają na rynku od dość nie mają na koncie żadnej płyty. Ten stan ma się zmienić już niedługo. Debiutancki album kwartetowej odsłony Erase został nagrany w ubiegły weekend. Pewnie lada moment będziemy mogli zobaczyć go na sklepowych półkach.

Elements

I to są chwile kiedy siadanie do klawiatury i pisanie recenzji jest najprawdziwszą przyjemnością. Nawet pomimo tego, że słowa nigdy nie będą w stanie oddać tego co zawiera płyta  ni jak się mają do wydobywającej się z głośników muzyki. Ale w takich chwilach sądzę pisać trzeba bez względu na rezultaty.

Strony