Krzysztof Szmańda

Delusions

W opublikowanym na Jazzarium.pl felietonie “10 powodów, dla których zapamiętam 2015 rok”, pisałem o tym, co najbardziej przykuło moją uwagę w muzyce jazzowej w minionych dwunastu miesiącach. Pojawiło się w nim sporo różnych wątków, a swoją uwagę skupiłem głównie na dokonaniach rodzimych artystów. W tekście jako pierwszoplanowego muzyka tamtego okresu wymieniłem kontrabasistę Ksawerego Wójcińskiego.

Bessarabian Journey

Cieszy częstotliwość, z jaką od prawie półtora roku wydaje kolejne płyty warszawska Fundacja „Słuchaj”. Najnowszy, dwunasty już owoc jej aktywności to album kwartetu Marcina Olaka, powstały na zamówienie festiwalu Nowa Muzyka Żydowska. Olak i towarzyszący mu artyści – Patryk Zakrocki na altówce, Maciej Szczyciński na kontrabasie i Krzysztof Szmańda na perkusji – interpretują tradycyjne kompozycje z regionu Besarabii, czyli historycznej krainy z pogranicza Ukrainy i Mołdawii.

Talent łączenia źródeł. Koncert Dominik Strycharski Core 6 – Czôczkò

Przedwczoraj, w Warszawie, w klubie Pardon, To Tu miało miejsce zidentyfikowane zakłócenie przeciętności: Core 6 – Czôczkò. Fenomen przybrał postać sześciu muzyków, doświadczonych improwizatorów. Znani melomanom z tworzenia w przestrzeniach różnych gatunków: jazzu, w jego wielu odmianach, muzyki współczesnej, elektroniki, rocka, i w końcu – muzyki ludowej w różnych regionach świata.

Wójciński/Szmańda Quartet w 12/14 Jazz Club

No i mamy nowy zespół. Zupełnie świeżutki, aż chciałby się powiedzieć ukonstytuowany przed momentem niemal, gdyby nie fakt, że bracia Wójcińscy i Krzysztof Szmańda znają się dobrze, a już na pewno znają dobrze swoją muzykę. Ale jako kwartet firmowany Wójciński/Szmańda Quartet do tej pory nie grali wiele. O ile dobrze pamiętam w Koninie, jakiś czas temu, i ostatnio całkiem w piątek 30 października w warszawskim klubie 12/14.

Wyimaginowany kwintet, czyli Adam Bałdych Imaginary Quintet w Studiu im. Lutosławskiego

Ciekaw jestem, co Państwo pomyślelibyście sobie słysząc takie zdanie: „w piątek gra Bałdych, idziemy?”. Czy reakcja brzmiałaby: „pewnie, na Bałdycha zawsze!”, a może „hmmm, a z kim gra?” albo … „nie, kolejny raz już nie”? Po niezłej frekwencji na piątkowym koncercie w Studiu im. Lutosławskiego wnoszę, że najbliższa statystycznemu słuchaczowi polskiego jazzu jest odpowiedź pierwsza.

W triu siła, czyli Kocin Kociński Trio w Domu Qltury Spółdzielnia

Dotarcie na sobotni koncert tria Macieja Kocińskiego wymagało dużej determinacji. Przebić się pośród śnieżnej aury przez Warszawę nie należało do czynności najprzyjemniejszych, ale czegóż się nie robi, by posłuchać na żywo tak intrygującej grupy, która ponadto nie występuje tu często? Należało więc zacisnąć zęby i powtarzać sobie przez nie, że przecież za chwilę muzycy zrekompensują owe trudy z nawiązką! I gdy myślę teraz o tym wydarzeniu, mam w świadomości nie przykrą mroźną pogodę, a właśnie wspaniałą gorącą muzykę.

Stąpanie nad przepaścią Kądzieli, Mazurkiewicza i Szmańdy

Dopiero co skończyła się goszcząca w „Pardon to,tu” pierwsza edycja Singer Jazz Festival, a warszawski klub już organizuje kolejne spotkania z muzyką improwizowaną. Jednym z nich był koncert tria w składzie Marek Kądziela na gitarze, Jacek Mazurkiewicz na kontrabasie i Krzysztof Szmańda na bębnach i instrumentach perkusyjnych. Muzycy ci, znani z innych formacji, wystąpili ze sobą przy tej okazji po raz pierwszy. Zapowiadający koncert Kądziela ogłosił, iż wykonywany repertuar ćwiczyli oni przez całe życie, zaś ów występ będzie swoistym zwieńczeniem ich dotychczasowych doświadczeń.

Adam Pierończyk / Andrzej Święs / Krzysztof Szmańda w Pardon To Tu - koncert niecodzienności.

Sytuacja to niecodzienna, w Pardon To Tu, klubie, który przez prawie trzy lata działalności kojarzony jest raczej z muzyką free niż z jazzem artyści o jazzowym rodowodzie występują rzadko. Tym razem taka okazja się nadarzyła i to w bardzo hi-endowym, że pozwolę sobie na określenie z dziedziny audio, wydaniu. Niecodzienność zwielokrotniona została także przez to, że w warunkach klubowych Adama Pierończyka – saksofonisty i kompozytora, który swoją pozycję i znaczenie wywalczył na swoich warunkach – wcale nie jest łatwo posłuchać.

Ostatni akord - Janusz Szrom we wrocławskim Vertigo

To był ostatni koncert jazzowy roku 2012 we Wrocławiu. Z inicjatywy powstającego klubu "Vertigo" w Sali Rycerskiej wrocławskiego Ratusza 28.12.2012 wystąpił Janusz Szrom z triem Zbigniewa Wrombla. Koncert nosił tytuł "Śpiewnik" i był jazzową interpretacją ulubionych piosenek polskich sprzed lat.

Strony