Historia Henry’ego Grimesa jest owiana tajemnicami. W latach 50. i 60 był prominentnym młodym kontrabasista, który wspomagał swoim talentem z jednej strony takich muzyków jak Lee Konitz, z drugiej Don Cherry. Grywał z wielkimi świata jazzu jak Monk czy Mingus i z tymi, którzy na jazzowy Olimp dopiero się wspinali, jak Archie Shepp, Albert Ayler czy Pharoah Sanders. A potem, w latach 70. zniknął nie tylko z jazzowej sceny, ale i w ogóle. Choć nikt nie był na jego pogrzebie, to jednak też nikt nie widział go żywego.
J: Gdy Keith Jarrett trafił do pana, był związany kontraktem z Atlantic i Rhino. Tyle, że żadna z tych wytwórni nie miała wyraźnego pomysłu na niego. Dopiero w ECM odnalazł swoją estetykę. Co zainteresowało pana w tym pianiście?
Środowy koncert amerykańskiego saksofonisty free-jazzowego Marco Eneidiego miał mocną konkurencję. W Pardon, to tu popisy dawał inny saksofonista rodem z Chicago, Mars Williams. Kto wczorajszy wieczór zdecydował się spędzić w towarzystwie Eneidiego i jego "polskiego" zespołu raczej nie miał czego żałować. W warszawskim klubie "Kosmos Kosmos" Eneidi wystąpił w towarzystwie muzyków dobrze znanych polskiemu słuchaczowi: na saksofonie zagrał Marek Pospieszalski, na perkusji Michał Trela, na kontrabasie Ksawery Wójciński.
Panuje opinia, że Europa jest najlepszym gruntem dla jazzu ze względu na prosty fakt, że jazz nie jest wynalazkiem Starego Kontynentu. Podobnie jak Brytyjczycy pomagali Amerykanom odkryć ich własną muzykę folkową i bluesa tak Francuzi i Niemcy pomagali Jankesom zrozumieć jazz – jedyną formę muzyczną całkowicie zrodzoną w Ameryce, jak twierdzi m.in. Stanley Crouch i Wynton Marsalis. Rzecz polega na poczuciu dystansu do czegoś, co przychodzi z zewnątrz i umiejętnego jej ocenienia.
W klubach Manhattanu i Brooklynu rozbrzmiewać będzie muzyka inspirowana przez mistrza oraz pokazywane będą filmy poświęcone jemu i jego twórczości. Święto organizują razem Harlem Stage oraz Issue Project Room pod hasłem: "Cecil Taylor: A Celebration of the Maestro".
W wyniku komputerowej awarii dnia wczorajszego, wciąż czekamy na słowne relacje z Jazzowej Jesieni w Bielsku Białej. Mamy juz jednak zdjęcia - autorstwa Barbary Adamek. Polecamy!
Festiwal otworzył koncert Belgów z Colin Vallon Trio. Im nie komputer, ale samolot pokrzyżował plany, i prosto z lotniska udali się na szybki soundcheck i koncert.
Colin Vallon (fortepian), Patrice Moret (kontrabas), Samuel Rohrer (perkusja)
Wieczór inaugurujący dziewiątą edycję festiwalu Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej rozpoczął się...cóż...mocno się on rozpoczął. Wystarczyło rzucić okiem na plakat i zorientować się, że festiwal otwierają w tym roku trio Colina Vallona i duet Cecil Taylor/Tony Oxley. Dziękuję bardzo.
Pisaliśmy już o programie 9 edycji Jazzowej Jesieni w Bielsku Białej - festiwalu pod dyrekcją Tomasza Stańko oraz auspucjami monachisjkiej wytwórni ECM - gdy tylko ujrzał on światło dzienne. Teraz, na niewiele ponad 2 tygodnie przed rozpoczęciem tego muzycznego święta przypominamy Wam program festiwalu a także z radością donosimy, że jesteśmy patronem medialnym tego wydarzenia - oznacza to, że na naszych łamach informacji, relacji i wywiadów z Bielska nie zabraknie.
Hmmmm.... to jak zaczyna się większość recenzji twórczości Cecila Taylora? Stwierdzeniem, że to muzyka wymagająca dla słuchacza? Trudna? Nie będę się upierał odchodzić od tej tradycji, choć z wiekiem, Cecil Taylor coraz lepiej do mnie dociera, a jego muzyka jest coraz bardziej frapująca.