W natłoku zdarzeń upodobniających miniony rok do poprzednich, warto zadać sobie trud odnotowania pogrubioną czcionką choćby kilku koncertów, płyt i festiwali. Ilu wspominających, tyle perspektyw. Mój obraz ostatnich dwunastu miesięcy rysuje się głównie w oparciu o duże wydarzenia, które nie powodują radykalnego zwrotu w dotychczasowym oglądzie jazzowego perpetuum mobile.
I tak, nie wiadomo dokładnie kiedy lecz wiadomo że zdecydowanie zbyt szybko, upłynął kolejny kalendarzowy rok. Jaki był to czas w życiu prywatnym każdego z nas, nad tym już na pewno wszyscy zdążyli z mniejszym bądź większym namysłem się pochylić. A jak 2015 rok przebiegł nam pod względem muzycznym? Z pewnością każdemu, pomimo zbliżonych zainteresowań – a te jednoczą nas na portalu Jazzarium.pl – upłynął inaczej.
Fragmenty 19 solowych koncertów zagranych na przestrzeni ostatnich 10 lat nagrane na 8 czarnych płytach - prawdziwa gratka dla miłośników twórczości Brada Mehldaua trafi do sklepów 16 października. Miesiąc później muzykę nagrania będą dostępne w formacie CD i w postaci plików. Oj, będzie z tym albumem dużo radości!
Rondo. Ostinato i Toccata - to nowy utwór… jazzowego pianisty Brada Mehldaua. Znany z serii płyty The Art of Trio, jazzowych interpretacji muzyki Radiohead a ostatnio elektrycznego duetu z Markiem Giulianą Mehliana, na zamówienie Carnegie Hall przygotowuje nowe dzieło pt. „Three Pieces After Bach”.
Na koncert premierowy złożą się: Bachowy „Well-Tempered Clavier”, jazzowe kompozycje Mehldaua oraz prawykonanie „Three Pieces”.
Trzy zupełnie odmienne muzyczne propozycje. Trzy wielkie nazwiska. Niesłabnące oczekiwania publiczności. Drugi dzień Warsaw Summer Jazz Days 2015 rozniecił w słuchaczach różnorodne emocje, poczynając od lirycznego tria Brada Mehldaua, poprzez urzekające brzmienie wibrafonu Jasona Marsalisa, skończywszy na szalonych, niczym nie skrępowanych dźwiękach ekscentrycznego James Carter Organ Trio.
„Muzyka, która ma w sobie istotną wartość, pozostanie z nami przez całe życie” - powiedział w jednym z wywiadów Brad Mehldau, wielka gwiazda światowej pianistyki. Nie mówił wówczas o swojej muzyce, nie wskazywał palcem na własne płyty, ani nie podtykał nam pod nos swoich nagrań, żebyśmy oby przypadkiem nie przeoczyli ich wspaniałości. Mówił tak w kontekście Igora Strawińskiego, jego dzieł i jego poglądów na muzykę.
Brad Mehldau nie musi uwydatniać swoich zasług dla współczesnego jazzu. Od prawie 20 lat, wraz ze swoim triem, inspiruje kolejne pokolenia młodych jazzmanów, zblazowanych recenzentów, a także, a może przede wszystkim – fanów muzyki. Nagrywając elektroniczny album Taming the Dragon, w duecie z perkusistą, Marciem Guiliana, stworzył bez wątpienia głośne dzieło (dosłownie i w przenośni).