Paweł Ignatowicz tu i teraz

Autor: 
Marta Jundziłł

„Here and Now” to tytuł nowej płyty Pawła Ignatowicza – polskiego gitarzysty od lat mieszkającego w Nowym Jorku. Przy okazji wydania płyty udało mi się z nim porozmawiać o koncepcji albumu, fascynacji muzyką, a także codziennym życiu muzyka w Stanach Zjednoczonych.

Dlaczego zdecydowałeś się na Stany? Co Cię w nich pociąga?

Będąc w liceum, wpadła mi w ręce płyta Johna Coltrane’a „Blue Train”, która wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Energia solówek Coltrane’a to było coś magicznego, coś nowego czego wcześniej nie słyszałem. Od tego momentu zostałem opętany tą muzyką. Później, od taty dostałem następne nagrania Coltrane’a, Milesa Davis’a. Ta muzyka odwróciła mój świat do góry nogami. Któregoś dnia ktoś dał mi autobiografię Miles’a Davis’a. Przeczytałem tę książkę w ciągu dwóch dni. Miles większość życia spędził w Nowym Jorku i bardzo duża część książki dzieje się właśnie tym mieście. Czuć ogromną energię i niesamowitość tego miasta. Jest w niej opisane jak tworzyły się projekty muzyczne których później słuchał cały świat. To był właśnie moment, w którym postanowiłem, że też chcę tu przyjechać.

W Stanach żyjesz już ponad 10 lat. Czy czujesz, że na obecnym etapie życia jesteś bardziej muzykiem ze Stanów czy muzykiem z Polski?

Uważam się przede wszystkim za muzyka i nie ma to żadnego związku, skąd pochodzę. Czuje się obywatelem świata. Dla mnie muzyka jest uniwersalna i nie sądzę, żeby moja była szczególnie związana z jednym miejscem. Muzyka jest jednością, jednym wspólnym językiem jak esperanto.

Chciałabym spytać o Twoją płytę “Here and Now”. Opowiedz o muzykach, których zaprosiłeś do współpracy nad albumem. Jak doszło do nawiązania współpracy z Edwardem Perezem, Ferencem Nemeth i Julianem Shore?

Z Juianem Shore’m znamy się już od długiego czasu i zagraliśmy ze sobą wiele koncertów. Poznałem go przez innego kolegę muzyka, Taylor’a Eigsti, również fantastycznego pianistę. Julian to fantastyczny, wrażliwy muzyk z którym bardzo dobrze mi się współpracuje od samego początku. Jesteśmy również bliskimi przyjaciółmi. Julian zna moja muzykę bardzo dobrze, wiec od samej koncepcji projektu był niezastąpioną częścią zespołu. Z Edwardem Perezem historia jest bardzo podobna. Znamy się długo i współpracowaliśmy już wcześniej. Edward to świetny muzyk, który współpracował już z wieloma artystami światowej sławy jak np. Yo-Yo ma czy Paquito D'rivera. Ferenc’a poznałem przez Juliana. Jak go usłyszałem poraz pierwszy, od razu zrobił na mnie wielkie wrażenie. Ferenc Nemeth to niesamowity perkusista, który absolutnie poradził sobie z moimi koncepcjami muzycznymi na najwyższym poziomie. Pochodzi z Węgier i mieszka w Nowym Jorku. Od ponad dekady gra w trio Lionel’a Loueke oraz z Dhafer’em Youssef’em. Jonathan’a Singer’a polecił mi Julian jak szukałem kogoś kto zagrałby na tablach w studiu podczas nagrywania płyty. Jonathan oprócz gry na tablach świetnie gra również na innych instrumentach perkusyjnych.

Na “Here and Now” grasz nie tylko na gitarze… jakie są analogie i różnice pomiędzy gitarą a sitarem?

Elektryczny sitar to rodzaj gitary elektrycznej, który został stworzony do naśladowania brzmienia sitaru, tradycyjnego instrumentu Indii. Oprócz regularnych sześciu strun jak w gitarze, niektóre sitary posiadają struny burdonowe. Struny burdonowe to zestaw kilku lub kilkunastu strun, które stroi się do odpowiedniej tonacji utworu. Są to dźwięki o stałej wysokości – jak w harfie i nie zmienia się w nich wysokości podczas gry. Elektryczny sitar to dosyć popularny instrument,  który był wykorzystany w wielu różnych produkcjachmuzycznych. W swojej muzyce korzystał go Steve Vai, Genesis, The Beatles, Metallica, John Scofield, Santana, ABBA, Pat Metheny, Red Hot Chili Peppers i wielu innych.

Skąd Twoje fascynacje Indiami? Byłeś tam?

Nie, nigdy nie bylem w Indiach, ale na pewno chętnie bym zwiedził ten kraj. Jakkolwiek w tym wypadku to raczej nie fascynacje Indiami zadecydowały o takim instrumentarium a raczej fascynacja muzyką. Jestem wielkim fanem każdego rodzaju muzyki, w ogólnym pojęciu: jazz, rock, flamenco, pop, muzyka klasyczna, muzyka świata, muzyka minimal, muzyka ludowa, generalnie cala muzyka mnie fascynuje i inspiruje.

Indie to kraj kontrastów. Jedni je kochają, inni nienawidzą. Domyślam się, że należysz do tej pierwszej grupy...

Według mnie można nienawidzić jedynie ludzkiej głupoty... Indie to wielobarwny i bardzo zróżnicowany kraj. To wspaniałe, że nasza planeta jest tak kolorowa i bogata w różne kultury. W przeciwnym wypadku wszyscy sluchalibyśmy tej samej muzyki, nosili takie same ubrania, patrzyli na ten sam obraz i codziennie jedli ta samy potrawy.

Czy okładka płyty “Here and Now” ma jakieś nawiązanie do słynnej okładki "Abbey Road" Beatlesów?

Nie, absolutnie nie ma. Nie miałem takiego zamiaru żeby nawiązać do okładki “Abbey Road”, aczkolwiek muszę przyznać, że po wydaniu parę osób zwróciło uwagę na podobieństwo koncepcji.

Odpowiadasz za wszystkie kompozycje na albumie. Jak wygląda u Ciebie proces komponowania muzyki?

To trudny do wytłumaczenia proces, ale często zaczyna się od jakiejś idei na kompozycje. Czasami jakiś przypadkowy dźwięk podczas ćwiczenia zainspiruje mnie do melodii, innym razem inspiracją jest nietypowy rytm, który gdzieś usłyszę, akord, riff. Każdy utwór to inna historia. Każdy powstał w innych okolicznościach, co innego było ich inspiracją.

Jak wygląda promowanie płyty w Stanach? Czy w związku z dużą popularnością muzyki jazzowej w Stanach jest to proste zadanie?

Myślę, że promowanie płyty w USA jest takie samo jak promowanie pyty w Polsce czy w innych krajach. Promowanie albumów nigdy nie jest prostym zadaniem niezależnie od popularności muzyki.

Jakie są różnice pomiędzy życiem muzyka w Stanach a życiem muzyka w Polsce?

Myślę, że życie w tak multikulturowym mieście jak Nowy Jork daje niesamowite możliwości rozwoju. Jest tutaj wiele kultur co pozwala na obejrzenie, posłuchanie i doświadczenie tych samych rzeczy z wielu perspektyw. Jest to bardzo inspirujące, przynajmniej dla mnie.

Co musiałoby się stać, żebyś wrócił do Polski?

Bardzo lubię być w Polsce i podróżować po niej. Tam się wychowałem i dorastałem. Idealnym rozwiązaniem byłoby dla mnie mieszkanie w dwóch miejscach na raz, albo częste podróżowanie pomiędzy Polska a Nowym Jorkiem. Ale to niestety niemożliwe. Przez 11 lat bardzo związałem się z Nowym Jorkiem. Nie umiałbym zostawić tego miasta.

Kiedy zagrasz materiał z “Here and Now” w Polsce? Jakie są Twoje plany koncertowe?

Nic jeszcze nie jest skrystalizowane, ale koncerty planowane są na lato bądź jesień. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na mojej stronie internetowej (www.pawelignatowicz.com) lub na profilu facebookowym.