Jazztopad 2013: Muzyka rytuałów, czyli Tony Malaby & Polish Cello Quartet.

Autor: 
Milena Fabicka
Autor zdjęcia: 
mat. organizatora

„Od zawsze fascynowały mnie rytuały związane z mszą świętą, jako młody chłopak uwielbiałem wsłuchiwać się w głosy kobiet, które odmawiały różańce na pogrzebach. Kiedy wśród tych czterdziestu głosów próbowałem odszukać głos mojej matki, wpadałem w trans. To coś, co chcę wnieść z tej tradycji do swojej muzyki ”

Tak Tony Malaby opowiadał o swoich inspiracjach przed wczorajszym koncertem. Towarzyszył mu Christopher Hoffman – współpracujący z nim wiolonczelista i kompozytor. Tego wieczora oboje występowali wraz z Polish Cello Quartet’em podczas pierwszej części, oraz Johnem Hollenbeckiem i Danem Peckiem w drugiej.

Na początku usłyszeliśmy kompozycję „Spirit Suspensions” na pięć wiolonczel, autorstwa Hoffmana, podzieloną na pięć części. Każda z nich miała odnosić się do tytułowych zawieszeń ducha. Potraktował tutaj muzykę jak rytuał, czyli - jak sam podkreśla- coś mniej złożonego i bardziej uniwersalnego. Faktycznie można było odnaleźć przekaz Hoffmana w jego kompozycji. Każdy najmniejszy ruch miał tutaj swoje znaczenie, choćby miało to być najdelikatniejsze i ledwo słyszalne muśnięcie smyczkiem czy solidne uderzenie w pudło resonansowe. W kolejnym utworze, kwartetowi towarzyszył Malaby na klarnecie i saksofonie. Chociaż w tej sytuacji właściwie należałoby unikać określania czegokolwiek do końca. Tutaj, instrument dęty zamieniał się miejscami ze strunowym i na odwrót, role nie miały znaczenia. Słychać było wyraźne odejście od schematu. Dźwięki, jakie wydobywał Malaby miały więcej wspólnego ze światem naturalnym niż filharmonią. Muzyka absolutnie niepodlegająca żadnym kategoriom, jednak mimo to czytelna. Nasz kwartet miał trudne zadanie, bowiem muzycy wywodzą się z klasycznej tradycji i publicznie nigdy nie improwizowali. Jednak jak się okazuje, umysły ich są otwarte, a brak jazzowego bagażu jest tylko zaletą. Odpowiedni balans między improwizacją a klasyką został osiągnięty i należą się za to gratulacje zarówno mentorom, jak i członkom kwartetu, czyli Adamowi Krzeszowcowi, Wojciechowi Fudali ,Tomaszowi Darochowi oraz Krzysztofowi Karpecie .

Druga część koncertu należała do Tony Malaby TubaCello Quartet. Na scenie pojawił się obstawiony sprzętem Hollenbeck, Grający na tubie Dan Peck, mniej formalnie ubrany Hoffman i oczywiście Malaby. Cały koncert był zagrany bez przerwy, jakby jeden ponad godzinny utwór. Być może możliwości percepcji muzyki przez publikę zostały w znacznym stopniu wyeksploatowane, być może nie, jednak mam wrażenie, że trudniej odbierało się ten występ. Zdecydowanie bardziej głośny i intensywny w stosunku do pierwszej części, jednak nadal utrzymany w konwencji rytuałów oraz eksploracji dźwięków. Wyróżniał się na pewno Hollenbeck, grający na perkusji, cymbałach, klawiszach i wszelkiego rodzaju „przeszkadzajkach”, jednak nie da się ukryć, że wszyscy zagrali awangardowo i zdumiewająco. Nie wiadomo czy to jeszcze jazz czy już nie, ale przecież muzyka jest nieograniczona, a jak wiadomo Jazztopad lubi serwować takie „smaczki”. Myślę, że koncert trafiony, szczególnie dla wytrawnych fanów niekonwencjonalnych brzmień.
 

Cały koncert został nagrany dla programu drugiego polskiego radia, zatem jeśli ktoś nie był, a chciałby posłuchać, lub był i ma ochotę jeszcze raz przenieść się na chwilę do świata rytuałów, serdecznie zapraszam.