Winns Win

Autor: 
Andrzej Nowak
Evan Parker
Wydawca: 
Bird Out Records
Dystrybutor: 
Bird Out Records
Data wydania: 
22.10.2021
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Evan Parker - saxophone

Evan Parker, najwybitniejszy saksofonista swobodnej improwizacji, wniósł do gatunkowego panteonu całe mnóstwo artystycznych pomysłów, składów, czy stylistycznych rewolucji. Bodaj jako pierwszy zaczął stosować w improwizacji na instrument dęty tak zwany oddech cyrkulacyjny, umożliwiający jednoczesne produkowanie nieprzerwanego strumienia dźwiękowego i swobodne oddychanie. Swój fantastyczny, jakże biologiczny wynalazek, zastosował ze szczególnie imponującym skutkiem w trakcie solowych występów na saksofonie sopranowym. Po prawdzie wyniósł ten model improwizacji na poziom nieosiągalny dla większości śmiertelników.

Przez lata swojej wyjątkowej przygody z muzyką serwował nam takie nagrania bardzo regularnie. Z wiekiem jednak, z racji bardzo wyczerpującej metody pracy, nagrań tych niemalże zaniechał. Jego poprzednia płyta solowa ukazała się jeszcze w pierwszej dekadzie wieku. Z tym większą zatem radością, całkiem niedawno powzięliśmy wiadomość, iż Evan popełnił nową płytę solową na saksofon sopranowy. Dziś dostajemy ją na limitowanym winylu i jeszcze bardziej limitowanej kasecie.

Samo nagranie dokonało się niejako przy okazji chęci świętowania 125. urodzin Wiliama Morrisa, angielskiego designera i aktywisty społecznego. Płyta miała swoją premierę pierwszego dnia października bieżącego roku, dokładnie w ową okrągłą rocznicę. Dziś z radością posłuchać możemy efektów samotnej sesji Parkera, którą muzyk zrealizował jesienią ubiegłego roku.

Na swych starszych nagraniach solowych Parker potrafił kreować nieprzerwany strumień fonii przez dziesiątki minut. Na najnowszej płycie nie podejmuje się oczywiście aż tak karkołomnych przedsięwzięć. Buduje krótkie, świetnie zorganizowane utwory, choć w dwóch przypadkach przekraczające osiem minut. Ten niebywały muzyczny strumień świadomości (Evan uwielbia dobrą literaturę!) można oczywiście smakować po kawałku, zagłębiać się w stylistyczne i techniczne niuanse, doceniać brzmieniowe faktury i skupiać się na wielu aspektach tej niebywałej podroży dźwiękowej. Można też pójść z Evanem w tango i uroczo w tej muzyce zatracić się! Preferujemy ten drugi wariant!

 

Początek nagrania jest bardzo łagodny, delikatny, na swój sposób ptasi. Dźwięk saksofonu zdaje się być tu otulony, jakby powstawał w jakiejś metalicznej, wielkiej tubie, która podkreśla czyste, dziewicze brzmienie instrumentu. Muzyk szybko jednak łapie oddech cyrkulacyjny i błyskotliwie odlatuje. Tembr jego dęciaka przypomina szczebiot pijanych mew o wschodzie słońca. W drugiej improwizacji słyszymy, iż ciężką pracę wykonują tu także saksofonowe dysze, które tworzą post-perkusyjny szkielet dla podmuchów powietrza płynących wprost z tuby. W mgnieniu oka muzyk łapie niezłą dynamikę!

Trzecia część posiada bardzo kameralną introdukcję. Muzyk staje na palcach, a może wspina się na drobne wzniesienie. Tempo improwizacji rośnie wraz nim. Kolejny, niedługi epizod także zdaje się być bardzo kameralny, dodatkowo doposażony w intrygującą melodykę, której artysta nie zgubi także w momencie, gdy po raz kolejny diabelska cyrkulacja pochłonie go bez reszty. Skacze wtedy w repetytywny taniec, i tyle go widzimy. Na finał pierwszej strony winyla opowieść krótsza niż dwie minuty, drobna, skupiona na drobiazgach, czyniona już chyba z myślą o dłuższych improwizacjach, zawartych na drugiej stronie czarnego krążka.

Po logistycznej przerwie, związanej z przełożeniem płyty, Parker kontynuuje nastrój krótkiej inwokacji, która zwieńczyła pierwsza stronę. Początkowo jest bardzo delikatny w ruchach, minimalistyczny w oddechu. Kręci się wokół własnej osi i nabiera pokrętnej dynamiki. W siódmej części, jeszcze dłuższej, kontynuuje taneczne frazy, ale wplata w nie nutę wyspiarskiej nostalgii. Uroczo przeciąga frazy, płynie jakby szerszym korytem, skacze ku górze, efektownie upada. Dancing in the strong wind! W ósmej improwizacji muzyk szuka rezonansu, płynie samym dźwiękiem, jakby dysze i tuba saksofonu poszły w niebyt. Jakby przebywał na huśtawce - kołysze się, śpiewa, śmiertelnie oddycha. Finał tej historii trwa ledwie minutę, ale dzieje się w nim bardzo wiele – stukające klapy, prychające dysze, przedechy, mikrofazy jak iskierki, które zaraz wzbudzą ogień. Jeden obieg cyrkulacyjny i cisza zwiastująca niechybny koniec improwizacji.

1. WW1 (03:20) – 2. WW2 (05:23) – 3. WW3 (05:16) – 4. WW4 (04:20) – 5. WW5 (01:45) – 6. WW6 (08:31) – 7. WW7 (09:18) – 8. WW8 (04:00) – 9. WW9 (01:06)