Recenzje

  • Without a net

    Wayne Shorter wydał po ośmioletniej przerwie nowy album. Właściwie dla przytłaczającej większości fanów jazzu taka informacja zupełnie wystarczy by zamiast dalej czytać dowolną recenzję po prostu udać się do sklepu by na własnej skórze - bo muzykę kwartetu Shortera odbiera się nie tylko uszami - doświadczyć kolejnego fragmentu muzycznego kosmosu tego, jak powiedział o nim kiedyś John Pattitucci: najsympatyczniejszego geniusza jakiego kiedykolwiek poznasz.

  • Circle

    Piotr Wojtasik – według wielu najważniejszy polski trębacz jazzowy. Tym bardziej można się z takim określeniem zgodzić jeśli wziąć pod uwagę estetyczną linię wytyczną przez takich gigantów jak Freddie Hubbard i Woody Shaw. Od lat  Piotr w swoich płytowych, ale także koncertowych projektach zwraca się w stronę amerykańskiej sceny. Rzecz dotyczy zarówno stylistyki, jak również konkretnych muzyków.

  • Nova Express

    „Nigdy nie uważałem się za instrumentalistę. Zacząłem grać na saksofonie po to, aby mieć kontakt z innymi muzykami - zdobyć ich zaufanie i pracować z nimi. Od 8 roku życia interesuje mnie przede wszystkim wyobrażanie sobie muzyki i przekazywanie jej artystom” – przyznaje John Zorn, artysta „nieklasyfikowalny”. Płyta, którą dostajemy do rąk jest jakby potwierdzeniem  tych słów. Zorna na niej nie ma, nie gra na niej; nie zmienia to jednak w niczym faktu, że komunikuje się z muzykami i swoje wyobrażenia przekazuje w sposób jasny i klarowny.

  • Masada String Trio: 50th Birthday Celebration, Vol. 1

    Polscy miłośnicy twórczości Johna Zorna znają projekt Masada String Trio z koncertu podczas Warsaw Summer Jazz Days. Obok tej formacji wystąpiła wówczas Barkokhba oraz Masada i trzeba przyznać, że był to bardzo udany wieczór. Omawiane nagranie także pochodzi z koncertu, tyle że z klubu Tonic. Sytuacja live zdecydowanie służy temu zespołowi, niemniej najlepiej jest być naocznym jej świadkiem.

  • The Marcevol Concert

    A gdyby przemówił bas? W rękach Reanud Garcii-Fonsa bas bez wątpienia przemawia, tym razem podczas solowego występu w pirenejskim, malowniczym opactwie Marcevol. Mówi kwieciście, elokwentnie, wyrafinowanymi słowami, wypowiadanymi z nienaganną dykcją. Jest w tej mowie, chwilami wręcz onieśmielająca erudycja. O, może przemawia tak, jak robi to w swoich powieściach Umberto Eco. Bez błędów idealnie skomponowanymi zdaniami, mającymi swój rytm i nie dającą podważyć się logikę. I tak jak u Eco całość robi piorunujące wrażenie!

  • No Beginning No End

    Ponoć wraz z osiąganiem coraz starszego wieku, człowiek staje się coraz bardziej wyrozumiały. Pewnie jest w tym doza prawdy, zaś postawa niektórych polityków jest tylko wyjątkiem ją potwierdzającym. Może też wraz z wiekiem, człowiek łagodnieje. Faktem jest, że pewnie kilka lat temu, gdyby dane mi było słuchać ostatniej płyty José Jamesa, posłuchałbym, lecz zapewne jednorazowo i nie stanowiłaby ona dla mnie żadnego sensownego doświadczenia w mojej podróży przez muzyczne dźwięki.

  • No Beginning No End

    Ponoć wraz z osiąganiem coraz starszego wieku, człowiek staje się coraz bardziej wyrozumiały. Pewnie jest w tym doza prawdy, zaś postawa niektórych polityków jest tylko wyjątkiem ją potwierdzającym. Może też wraz z wiekiem, człowiek łagodnieje. Faktem jest, że pewnie kilka lat temu, gdyby dane mi było słuchać ostatniej płyty José Jamesa, posłuchałbym, lecz zapewne jednorazowo i nie stanowiłaby ona dla mnie żadnego sensownego doświadczenia w mojej podróży przez muzyczne dźwięki.

  • Unknown Known

    Fani jazzu w naszym kraju mają ostatnimi czasy dość często okazję usłyszeć na żywo grę Joshuy Abramsa. Utalentowany kontrabasista wiosną tego roku wystąpił w kilku polskich miastach ze swym projektem Natural Information Society  (w towarzystwie Kuby Suchara i Artura Majewskiego z Mikrokolektywu). Abrams jest również stałym wykonawcą podczas kolejnych edycji poznańskiego Festiwalu Jazzowego Made In Chicago, gdzie grał m.in. w składach Roscoe Mitchella czy Jasona Adasiewicza.

  • TAP

    To sobie John Zorn zrobił na sześćdziesiąte urodziny fajny prezent. Sięgnął do szuflady, w której gromadzi napisane przez siebie kompozycje i kilka z nich pokazał pewnie najsłynniejszemu dziś muzykowi jazzowemu Patowi Metheny. A ten, poczytał, przymierzył się do nich, pokombinował jakich gitar, gitaropodobnych oraz innych jeszcze instrumentów użyć. W końcu dał sygnał, że chętnie by je nie dość, że nagrał, to jeszcze gotowy jest potem do ich wydania.

  • Bonafied

    No i mamy kolejną płytę, która trafi na półki większości przedstawicieli średniej klasy menadżerskiej. Bo jak tu nie mieć nowego albumu Richarda Bony - muzyka, którego familiarnie jedni nazywają cudownym chłopcem z Kamerunu, a drudzy, przybierając ton znawcy - następcą Jaco Pastoriusa.Że Bona pochodzi z Kamerunu temu zaprzeczyć nie sposób, ale że jest następcą Jaco to już można było wdać się w dyskusję i wcale jej nie przegrać. Tym bardziej , że sam Bona wydaje się takimi porównaniami trochę już zmęczony.

  • Ascensión Libre

    Nie wiem, czy potrzebowałbym palców drugiej ręki, by wyliczyć znanych mi muzyków jazzowych z Argentyny. Być może to odległość Ameryki Południowej od głównych miejsc grania jazzu z punktu widzenia Europejczyka, być może w istocie niewielu tam ciekawych jazzmanów jest. Trudno powiedzieć. A ja uwielbiam być zaskakiwany nieznaną muzyką. Dobrą muzyką. Na Norris Trio wpadłem czytając jeden z blogów, który chwalił mające się właśnie odbywać w tym tygodniu koncerty Norris Trio w Argentynie, promujące ich najnowszą płytę "Ascensión Libre". Sięgnąłem po muzykę. I nie żałuję.

  • By Way Of Deception

    Formacja Angles w dalszym ciągu podąża drogą obraną blisko dekadę temu przez inną zasłużoną skandynawską grupę Atomic, choć nie można mówić o ślepym naśladownictwie. Szwedzki sekstet bardzo szybko przyswoił podstawowe wyróżniki nowoczesnego stylu kolegów o dłuższym stażu scenicznym, po czym odbiegł na co najmniej dwa kroki do przodu, śmiało opracowując ów idiom na własną modłę. Teraz, gdy Atomic pewien swój szczyt już osiągnął i nagrywa bardzo dobre, równe albumy, Angles wspinają się z płyty na płytę coraz wyżej.

  • Time Travel

    Dave Douglas nagrał kilka wspaniałych płyt. Bodaj jedną genialną. Przynajmniej tak mi się wówczas wydawało. Potem, po latach eksperymentowania z przeróżnymi składami zrobił woltę w stronę... Cóż, od lat wydaje mi się, że jedyne co robi, to mniej lub bardziej udanie tworzy "w stylu". Przede wszystkim Milesa Davisa, choć odwołań do muzyki wielkich mistrzów z przed lat jest zdecydowanie więcej. Niezależnie, od tego, czy są to składy elektryczne, czy też akustyczne, zawsze mam wrażenie przepełnienia tej muzyki, twórczością kogoś sprzed wielu lat. Najczęściej jest to Davis.

  • Genera

    Muzyka jazzowa pochodząca z Kanady pozostaje w Europie niedoceniana. Przede wszystkim zaś nie jest wystarczająco znana. Z wyjątkiem kilku artystów (m.in. Oscar Peterson, Lenny Breau, Gil Evans, Diana Krall) twórcy i wykonawcy z tej części Ameryki Północnej pozostają nieznani szerszej publiczności na naszym kontynencie.

  • The Voice Is One

    „The Voice is One” - tytuł ten nie wydaje się nastręczać szczególnych translatorskich trudności - głos jest jeden. W tym przypadku jednak warto nad tym przekładem pochylić się nieco dłużej - tak jak bez wątpienia warto w skupieniu posłuchać duetu Evana Parkera i Agustiego Fernándeza.

Strony