One4J: Paying Homage To J.J. Johnson

Autor: 
Marek Dusza
Steve Turre
Wydawca: 
Telarc
Dystrybutor: 
Beat Music
Data wydania: 
25.02.2003
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Steve Turre - trombone, bass trombone, muted trumpet; Robin Eubanks – trombone; Renée Rosnes – piano; Victor Lewis – drums; Joseph Alessi - trombone, bass trombone; Andre Hayward - trombone, bass trombone; Abdou M'boup - african percussion; Douglas Purviance - trombone, bass trombone; Peter Washington – bass; Steve Davis - trombone, bass trombone

Steve Turre jest od wielu lat niekwestionowanym liderem w światowym rankingu puzonistów, za jaki można uznać ankietę krytyków magazynu „Down Beat”. Co nie mniej ważne, palmę pierwszeństwa przyznają mu również czytelnicy tego prestiżowego periodyku. Turre zajął miejsce na tronie po odejściu genialnego J. J. Johnsona i zdetronizował go może chyba tylko Robin Eubanks. Wymieniłem już trzy postacie „dramatu” pod tytułem „One4J”, czyli albumu będącego hołdem dla wielkiego muzyka, którego dzieło poszło niestety w zapomnienie.

Turre żalił się na łamach „Down Beatu”, że po śmierci jazzowych gigantów jak Miles Davis, John Coltrane, Dexter Gordon czy Lester Bowie jazzowe magazyny poświęciły im okładki i cover-story, a o J. J. Johnsonie cisza. Postanowił więc uczcić swojego mistrza w najlepszy dla muzyka sposób, zapraszając do studia pięciu innych puzonistów i biorąc na warsztat kompozycje zmarłego. Obok lidera i Eubanksa ramię w ramię stanęli: Joe Alessi, Steve Davis, Andre Heyward i Douglas Purviance. Renomowaną sekcję rytmiczną: Stephen Scott — fortepian, Peter Washington — kontrabas i Victor Lewis — perkusja uzupełnili goście specjalni: pianistka Renee Rosnes i afrykański perkusjonista Abou M’Boup.

Choć idea jest bez wątpienia szczytna, efekt wydaje się mało atrakcyjny dla przeciętnego „zjadacza” jazzu. Nie winię za to muzyków, bo zagrali świetne solówki, nie ulegli pokusie rywalizacji i miłośnicy brzmienia puzonu będą mieli godzinę przyjemnego łaskotania w uszy. Winny jest brak wyobraźni wydawcy, do kogo kieruje tę płytę. Początkujący słuchacze odrzucą ją, bo nudna, koneserzy nie postawią jej na półce obok innych płyt Turre czy J. J. Johnsona, bo nie wnosi wiele nowego. To płyta dla kolekcjonerów, bo bodaj pierwszy raz na jednej sesji stawiła się puzonowa czołówka.

1. Overdrive; 2. Wee Dot; 3. Lament; 4. One 4 J; 5. Mr. Johnson; 6. Short Cake; 7. Kelo; 8. What Is This Thing Called Love?; 9. El Camino Real; 10. Enigma; 11. Minor Blues