Hissy Fit

Autor: 
Paweł Baranowski
Ralph Alessi And Modular Theatre
Wydawca: 
Love Slave
Data wydania: 
01.10.2002
Ocena: 
5
Average: 5 (1 vote)
Skład: 
Ralph Alessi – trumpet; Peter Epstein – saxs; Hank Roberts – cello; Carl 'Kokayi' Walker - voice, vocals; Shane Endsley – drums

Przedstawiana płyta jest pierwszą solową Ralpha Alessi. Wcześniej dał się poznać jako muzyk związany z kręgiem M-Base'owym, grywał bowiem z Stevem Colemanem, Ravim Coltranem, Uri Cainem - ostatecznie w koncertowym wykonaniu "Primal Light", czyli mahlerowskiego materiału Caine'a zastąpił Davea Douglasa. Z nim często też, z uwagi na sposób zadęcia, ogólną technikę gry na trąbce jest porównywany.

"Hissy Fit" to materiał z jakiegoś przedstawienia, performance'u - i to słychać. Niemniej jednak powiedzieć o tej płycie, że jest ona ilustracyjna jest niezmiernie krzywdzące. Utwory zawarte na niej nie mają wiele wspólnego z jazzem, a przynajmniej z jazzem środka, choć przez wielu odbiorców płyta będzie jako jazzowa postrzegana. Mniejsza o to. Ważnym jest, że jej słuchanie sprawia niekłamaną przyjemność. Dawno już nie posłuchałem płyty, która tak wciąga. Utwory mają jakąś narkotyczną moc, atmosferę przypominającą najlepsze dokonania Bauhausu czy nawet Can, czy Kraftwerku, wyczuwa się też pewne skojarzenia z no wavem.

Być może dzieje się tak z uwagi na udział w nagraniu Carla "Kokayi" Walkera (voice), który podobnie melodeklamuje tekst jak to się działo właśnie w dokonaniach z tamtego okresu. Podobna atmosfera, narkotyczny głos, który coś-tam mówi, mniejsza o tekst, którego słuchanie wprowadza, czy ma wprowadzić w jakiś trans (utwór "My Worst Habit", "The Mentor"). Być może to motoryczna perkusja, mocno kłująca uszy w każdym niemalże utworze ("Irony", "The Mentor"). Jest też granie swobodnie improwizowane ("My Worst Habit" - tu Alessi najbardziej przypomina mi Douglasa), także nawiązującego do free jazzowego idiomu ("Ornette's Advice").

Umiejętności instrumentalne pozostałych muzyków są wyborne - solo, zapomnianego nieco w czasach miłościwie panującego nam Erika Friedlandera - Hanka Robertsa w utworze "Ice Man" jest po prostu wyborne. Niczego złego nie można powiedzieć o kompetencjach Petera Epsteina grającego na saksofonach.

Sam Alessi - powoli staje się jedną z nadziei współczesnej muzyki improwizowanej z jazzowym rodowodem. Gdy zamiary Davea Douglasa oscylują w kierunku innej, nie jazzowej muzyki (czego jak dotąd wydanymi w tym roku płytami nie potwierdził), Alessi i Cuong Vu (uwaga niedawno ukazała się jego nowa płyta) być może stanowią przyszłość jazzowego grania na trąbce. W każdym bądź razie nagrania z płyty "Hissy Fit" o tym przekonują.

Nie chcę się powtarzać, ale doprawdy znakomita to płyta, zmuszająca wciąż do ponownego słuchania.

1.  Irony; 2.  My Worst Habit; 3.  The Mentor; 4.  Ice Man; 5.  Litost; 6.  Ornette's Advice; 7.  Irony (reprise)