Recenzje

  • DUOT with STRINGS

    Kataloński Duot, muzyczne dziecię saksofonisty Alberta Cirery i perkusisty Ramona Pratsa, żyje pełnią artystycznego życia już kilkanaście lat. W dorobku kilka wyśmienitych albumów, niezapomniany koncert na jednym z lokalnych, spontanicznych festiwali i tysiące wspólnych koncertów, także w wersjach poszerzonych (choćby z Andy Moorem).

  • Old Main Chapel

    „Old Main Chapel” to pierwsze pośmiertne wydawnictwo zmarłego w 2022 roku, w wieku zaledwie 58 lat, Rona Milesa. Trębaczowi towarzyszą na nim: jego dobry znajomy i muzyczny partner od połowy lat 90. - Bill Frisell na gitarze oraz perkusista Brian Blade. Wszyscy oni grywali ze sobą w różnych konfiguracjach. Jednak w tym składzie firmowali dotychczas jedną płytę - „Quiver” z 2012 roku.

  • Wildlife

    Tych Panów znamy doskonale, słuchaliśmy tysiące ich płyt, zarówno w formule tria (w odniesieniu do którego używali onegdaj nazwy Deep Whole Trio, choćby na płycie wydanej w Polsce za sprawą Multikulti), jak i w innych, najprzeróżniejszych konfiguracjach personalnych, a nawet stylistycznych. Po prawdzie nie są nas w stanie niczym zaskoczyć. A jednak…

  • Tools Of Imagination

    Pisanie o koncertach, czy płytach takich artystów, jak Evan Parker i Eddie Prevost, samo w sobie bywa już diabelskim nadużyciem. Wszak biorąc pod uwagę, czego dokonali w muzyce, jak wyjątkowe nagrali płyty i jak niejednokrotnie samodzielnie zmieniali bieg europejskiej muzyki improwizowanej, ocenianie ich roboty tu i teraz (przede mną leży ich najnowsza płyta), wydaje się całkiem niestosowne, nieobyczajne i zwyczajnie bezczelne.

  • Musho

    Sofia Jernberg i Alexander Hawkins to zapewne jedne z najbardziej wielowymiarowych i ekspresyjnych osobowości muzycznych dzisiejszej sceny improwizowanej. Ona ze Szwecji, artystka z ogromnym powodzeniem badająca granice technik wokalnych w bardzo różnych kontekstach twórczych, od Pierrot Lunaire Schönberga, przez współprace z Trondheim Orchestra po Gustafssonowką Fire! Orchestra czy freeimprowizatorskie akty w towarzystwie Eve Risser czy Petera Evansa.

  • The Sky Will Still Be There Tomorrow

    Nie ma sensu opowiadać tu artystycznej biografii Charlesa Lloyda - każdy fan jazzu ją zna. Dość powiedzieć, że kwartet saksofonisty z drugiej połowy lat 60., z młodziutkim Keithem Jarrettem w składzie, należał do najlepszych zespołów tamtej dekady (dodajmy - dekady, w której rewelacyjnych bandów na scenie muzyki improwizowanej było więcej, niż w jakimkolwiek innym dziesięcioleciu).

  • Anthony Braxton: Eight (+1) Tristano Compositions 1989 For Warne Marsh

    To jedna z tych płyt, na których reedycję fani muzyki Braxtona czekali od bardzo dawna. Wpisuje się ona w katalog nagrań, mogących stanowić dowód prawdziwie niezbity, że u podstaw wszelkiej działalności na polu awangardy całkiem dobrze jest jeśli leży wiedza, świadomość historii gatunku, do którego się w swojej twórczości odwołuje i odwaga w prezentowaniu swoich artystycznych inspiracji. Nie musi być ona demonstrowana wprost, ale może.

  • Wildlife

    Tych Panów znamy doskonale, słuchaliśmy tysiące ich płyt, zarówno w formule tria (w odniesieniu do którego używali onegdaj nazwy Deep Whole Trio, choćby na płycie wydanej w Polsce za sprawą Multikulti), jak i w innych, najprzeróżniejszych konfiguracjach personalnych, a nawet stylistycznych. Po prawdzie nie są nas w stanie niczym zaskoczyć. A jednak…

  • Bordeaux Concert

    Keith Jarrett. Ostatni zarejestrowany koncert. Brzmi świetnie, prawda? Album Bordeaux Concert to rejestracja koncertu zagranego przez legendarnego pianistę w roku 2016. Z dzisiejszej perspektywy wiemy już, że w kolejnych latach Jarrett zaprzestał koncertowania i ze względu na kwestie zdrowotne nie zapowiada się aby do koncertowania powrócił.

  • Littlefield Concert Hall Mills College

    Kiedy myślimy Roscoe Mitchell najczęściej pierwszym co przychodzi do głowy to Art. Ensemble Of Chicago. AEC wiadomo band słynny i emblematyczny nie tylko dla drugiej chicagowskiej awangardy, ale w ogóle dla świata muzyki improwizowanej. Wbrew pozorom nie tak wielu pamięta, że na samym początku było Roscoe Mitchell Art. Ensemble, a ikoniczna nazwa grupy powstała dopiero we Francji, do której muzycy przenięśli się na przełomie 60. i 70. lat.

  • Earth's Frequencies

    Koncertowe spotkanie legend amerykańskiego free jazzu i muzyki improwizowanej, dalece sędziwego już trębacza, który w okolicach 80.urodzin znów stał się niebywale aktywny muzycznie i sporo od niego młodszego gitarzysty, ale także hołubionego w niemal każdym medium związanym ze wskazanymi gatunkami muzycznymi, nie może ujść naszej wnikliwej analizie.

  • The Originals

    Czy recenzowanie albumów kompilacyjnych ma jakikolwiek sens? W przypadku płyt w rodzaju „The Best of..” mam wątpliwości, tym większe, im bardziej rozpoznawalnemu artyście poświęcone jest dane wydawnictwo. Kiedy zatem i czy w ogóle warto sięgać po wydawnictwa składankowe?

  • Technically Acceptable

    "Jeśli biorę miarę mojej własnej pracy: Jestem w podróży, ale nie sądzę, by była ona jeszcze skończona. Mój pierwszy album nazywał się School Work; może za kolejne dziesięć lat stworzę album Flawless Masterpiece. Na razie jestem technicznie akceptowalny". Tak, Ethan Iverson ma rację tak twierdząc. Co więcej takmi  konstatacjami mówi nam, że jest skromny i realistycznie określa swoje miejsce we współczsnym jazzie, swoją drogę poprzez jego terytoria i swój status na mapie jazzowej legendy.

  • Japan 2019

    Norweski perkusista Paal Nilssen-Love oraz amerykański saksofonista Ken Vandermark współpracują od ponad dwóch dekad, regularnie dokumentując swoją duetową działalność wydawnictwami płytowymi. W przypadku tandemu albumy stanowią jednak raczej uzupełnienie bogatej działalności koncertowej - i w zasadzie większą część dyskografii stanowią nagrania występów na rozmaitych scenach. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego wydawnictwa improwizatorskiej spółki.

  • Scratching Fork II

    Gitarowe tria w obrębie szeroko rozumianego jazzu zdają się bilansować od edycji power, gdzie emocje biorą górę, a siła amplifikacji i bogactwo pick-up’ów rządzą na scenie nie biorąc jeńców, po smukłe, wystudzone piosenki, których pole rażenia jest niewielkie, ale szansa na przyciągnięcie mniej wymagającego słuchacza duża.

Strony