Dziki Jazz
Pierwsze co przyszło mi na myśl po przesłuchaniu płyty Dziki jazz, to zachwyt nad jej różnorodnością.
Album otwiera bardzo europejsko, lekko sentymentalnie płynąca kompozycja pt. "War". Później krążek nabiera tempa i coraz więcej słychać na płycie brzmień z Nowego Yorku. Może unosi się tam gdzieś duch Marca Ribot’a i nagrań spod szyldu Tzadik records? Album Dziki Jazz to ponad wszystkim sporo dawka dźwięków bardzo dobrego zespołu - każdy muzyk ma w nim dużo miejsca dla siebie. Lokomotywę po społu napędzają gitara Patera i saksofony Kamińskiego, ale zaraz w pierwszym wagonie baluje na całego sekcja Gorzycki - Urowski. Płyta bardzo pociągająca... Bardzo, bardzo warto!
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.