marci Olak Poczytalny: O Słuchaniu

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Słuchanie muzyki wcale nie jest takie łatwe i oczywiste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Czy ucha. Choć podobno w dobie streamingów nic prostszego, wystarczy kliknąć. Nie wiem, może to ja jestem trochę oderwany i niedzisiejszy, bo mi nie wystarczy. Cały czas słucham muzyki z płyt. I jeszcze wolę słuchać albumów w całości, tak, jak artysta to ułożył. A do tego najlepiej, żeby nie w tle, żeby uważnie… Jasne, tylko kiedy, przecież doba trochę za krótka. Tak o 5-6 godzin przynajmniej, akurat na słuchanie muzyki, może nawet trochę udałoby się odpocząć, poćwiczyć więcej?

 

No dobrze, streamingi są wygodne. Też czasem słucham muzyki z sieci, kiedy potrzebuję szybko poznać jakieś nowe dźwięki, ale mam na półce kilka albumów, na które czekam. Które koniecznie chcę z płyty, w skupieniu. Na moich warunkach. Czyli ciągle poluję na właściwy moment, na tę godzinę… No bo jak inaczej mogę posłuchać Modlitwy Idioty?

 

To już cztery lata od premiery, cholera, głupio wyszło. Najpierw chciałem posłuchać online, to była pandemia, wszyscy grali online, ale kiedy on to grał coś poszło nie tak, już nie pamiętam dlaczego minąłem się z terminem. Pewnie jakaś bzdura, nieporównywalna z muzyką, szkoda. Inna sprawa, że te onlajny jakoś się nie sprawdziły, coś się nie przenosiło przez ekran komputera. Potem to było w kinach, chciałem iść, nie dotarłem. Bo coś, znowu jakaś bzdura, nieistotna, taka do zapomnienia – ale wystarczyła. Płyta stoi na półce, ja czekam. Jak idiota. Ale przecież nie będę tego słuchał w samochodzie, tam jest tylko fortepian i głos, niuanse utoną w szumach. I przecież nie o to chodzi, zupełnie nie o to… Czekam.

 

Tak, słyszałem pojedyncze utwory. Są na YouTube, coś chyba nawet puścili w radio, internetowym, a jakże. Ale ta płyta to przecież nie zbiór singli, to całość. A to znaczy, że taki utwór wyjęty z kontekstu jest… no właśnie, taki wyjęty, samotny, oderwany. Niby wszystko OK, fajnie się klika, oglądalność i lajki całkiem w porządku – ale to nie tak, ta piosenka jest inna, zupełnie inna. Kiedy jest na swoim miejscu.

 

Bo w muzyce chyba trochę o to chodzi. O czas, o właściwe miejsce, o współbrzmienie, współistnienie. I żeby znaleźć to właściwe miejsce, właśnie to jedno, o które chodzi. Bo wtedy powstanie opowieść, pieśń. Zbiór poodrywanych od siebie hitów – choćby najfajniejszych – nie zaczaruje, nie wciągnie. Nie zastąpi opowieści.

 

Patrzę bezradny na półkę z płytami. Znowu w biegu, znów mam za mało czasu…

 

Dobra. Poczekam.