Where I'm Meant To Be

Autor: 
Łukasz Iwasiński
Ezra Collective
Wydawca: 
PARTIZAN
Dystrybutor: 
PARTIZAN
Data wydania: 
04.11.2022
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Femi Koleoso - drums, TJ Koleoso - bass, Joe Armon-Jones - keyboard , Ife Ogunjobi - trumpet, James Mollison - saxophones.

W pierwszej połowie lat 90., najpierw w Wielkiej Brytanii, a potem w innych rejonach świata, triumfy święcił acid jazz. Etykietką tą określano wszelką tanecznie zorientowaną muzykę, w której jazz mieszał się z funkiem, soulem, hip hopem, disco bądź housem. Komponent jazzowy niekoniecznie był tam kluczowy – czasem ograniczał się zaledwie do obecności jakichś instrumentalnych motywów, pasaży, a innym razem przejawiał się w brzmieniach i harmonicznych strukturach. Londyńska formacja Ezra Collective na swój sposób kontynuuje tradycję acid jazzu, jakkolwiek jej twórczość jest nowocześniejsza i jeszcze bardziej eklektyczna. Warto zauważyć, że epka grupy z 2017 roku, „Juan Pablo: The Philosopher”, otrzymała nagrodę Worldwide Award (w kategorii „Best Jazz Album”) przyznawaną przez Gillesa Petersona, niegdyś głównego promotora acid jazzu i autora tego terminu.

„Where I'm Meant To Be” to druga, po „You Can't Steal My Joy” z 2019 roku, duża płyta Ezry. W centrum każdego utworu jest tu groove – o różnej proweniencji. Grupa śmiało czerpie z z licznych źródeł, począwszy od etnicznych, a kończąc na klubowych; są tu więc elementy muzyki latynoskiej, karaibskiej, afrobeatu, soulu, funku i różnych mutacji hip hopu. Elektronika obecna jest w śladowych ilościach, niemal wszystko zagrane jest na „żywych” instrumentach: perkusji i innych instrumentach perkusyjnych, elektrycznym basie, gitarach, saksofonie, trąbce, klawiszach; ten zestaw w kilku kawałkach uzupełniają smyki. Większość utworów ma instrumentalny charakter, w kilku pojawia się rap, albo kobiecy soulowy śpiew (w piosence „Siesta” wokalnie udziela się Emeli Sandé, a w zamykającym płytę soulowym coverze „Love in Outer Space” - Nao)


Nie jest to granie rzucające słuchaczom wyzwanie, solowe popisy muzyków (głównie tych grających na dęciakach) służą przede wszystkim podniesieniu rozrywkowych walorów muzyki. Nie znajdziemy tu śmielszych eksperymentów, jakie charakteryzują twórczość najciekawszych przedstawicieli brytyjskiej nu jazzowej sceny, choćby niektóre projekty Shabaki Hutchingsa. Mimo to nie brak na nowym albumie Ezra Collective całkiem smakowitych momentów. Najfajniej wypadają fragmenty, w których zespół wkracza na afrobeatowe poletko. Na początku utworu „No Confusion” pojawia się zresztą wyimek z wypowiedzi Tony'ego Allena, najważniejszego dla tego stylu perkusisty, współpracownika Feli Kutiego. Ezra porusza się na gruncie afrobeatowej rytmiki bardzo zwinnie, nie ustępując jakością dokonaniom najciekawszych przedstawicieli współczesnego jazzującego afrobeatu, jak: Kokoroko, Nomo, czy Antibalas.

„Where I'm Meant To Be” nie otwiera nowych drzwi, ale jako niebanalna, energetyzująca imprezowa muzyka sprawdza się świetnie.

 

1. Life Goes On, 2. Victory Dance, 3. No Confusion, 4. Welcome To My World, 5. Togetherness, 6. Ego Killah, 7. Smile, 8. Live Strong, 9. Siesta, 10. Words by Steve, 11. Belonging,  12. Never the Same Again13. Words by TJ, 14. Love In Outer Space