Quiver

Autor: 
Maciej Karłowski
Ron Miles / Bill Frisell / Brian Blade
Wydawca: 
Enja
Dystrybutor: 
www.enjarecords.com
Data wydania: 
02.10.2012
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Ron Miles: trumpet; Bill Frisell: guitar; Brian Blade: drums

Ron Miles – trąbka, Bill Frisell – gitara i Brian Blade – perkusja. Właściwie już sam skład jest całkowicie wystarczającą rekomendacją dla płyty “Quiver”. I na tym można byłoby recenzję zakończyć, ledwie dla dziennikarskiej poprawności dodając, że nagranie jest koncertowe, co dodatkowo podnosi walor poznawczy. Ostatecznie przysłuchiwanie się mistrzom tej klasy zawsze wzbogaca, a w wersji live tym bardziej jest cenne.

Można oczywiście nie specjalnie lubić zawartej na „Quiver” muzyki. Dla wielu może być lekko zniecierpliwiający balladowy nastrój niektórych utworów, takich jak choćby „Queen B” czy „Mr. Kevin” oraz fakt, że muzycy mając siebie nawzajem, wydają się nie mieć pokusy śmiałego przeorganizowania muzycznej rzeczywistości. Może więc okazać się, że miłośnikom free jazzu, ba nawet tym, którzy pamiętają znakomity band Dave’a Douglasa Tiny Bell Trio, album może jawić się jako mało niepasjonujący i po prostu nie przypaść do gustu, ale prawdę powiedziawszy w swoich decyzjach improwizatorskich wszyscy trzej dżentelmeni wydają się znacznie bardziej wolni niż niektórzy ich koledzy od lat penetrujący estetykę jazzowe swobody bez granic.

„Quiver” to album pięknych współbrzmień, do których w znacznej części duet Miles / Frisell przyzwyczaili nas bardzo dawno, bo przecież muzyczne partnerstwo obydwu panów trwa już całkiem długo i balansuje swobodnie pomiędzy jazzem, bluesem, bluegrassem, muzyką popularną, a nade wszystko po wytworzonym przez nich terytorium wspólnym dla tych rodzajów amerykańskiej ekspresji. To także płyta, na której muzyka rozwija się niespiesznie, narracja snuta jest z dbałością o jakość słów, tempo zdań oraz czystość myśli. Dzięki czemu zresztą możemy w tych trąbkowo gitarowych współbrzmieniach i dyskursach bardzo się rozsmakować.

Nie jest to jednak tylko idylliczna od początku do końca muzyczna historia. Jest tu bowiem jeszcze Brian Blade – perkusista, chyba dzisiaj w swoje dziedzinie jeden z najświetniejszych. Blade sprawia, że muzyka pomieszczona na „Quiver” otrzymuje dodatkowo jeszcze ogromnie fascynujący rytmiczny kontekst oraz unikatową paletę barw. Tak, pokusiłbym się nawet z duża dozą pewności, stwierdzić, że Blade jest tej muzyki głównym architektem. Oczywiście nie jako kompozytor czy aranżer, ale jako jej szalenie ważne dla całości spoiwo. Nadaje całości nie tylko koloru, ale także dynamiki, wprowadza groove i buduje przestrzeń, w której pozostała dwójka musi czuć się wyśmienicie.

Słyszałem kiedyś stwierdzenie, że Brian Blade to perkusista, który widzi rytm. Widzi go nie tylko pojedynczych frazach, ale także w przebiegu całego utworu, gra tylko te najważniejsze dźwięki, zawsze tyle ile powinno ich być i zawsze tam gdzie jest ich miejsce. „Quiver” nagrany został jako album trzech równorzędnych liderów, albo płyta zespołu nie posiadającego szefa. Szanuję tę decyzję autorów, ale wcale nie zdziwiłbym się gdyby ukazała się pod przewodnictwem właśnie Briana Blade’a.

Jakkolwiek by nie było, „Quiver’ to w moim odczuciu bardzo dobra płyta. Płyta do zanurzenia się w niej na długie godziny, bo smakowitości kryje w sobie wiele i choć prawdopodobnie nie zmieni świata jazzu to sądzę, że przyda mu wiele bardzo dojrzałej i szlachetnej urody. 

 

 Bruise; Queen B; Mr. Kevin; There Ain't No Sweet Man That's Worth the Salt of My Tears; Just Married; Doin' the Voom Voom; Days of Wine and Roses; Rudy Go Round; Guest of Honor.