Krzysztof Komeda w Polskim Radiu vol. 4: „Sophia's Tune”

Autor: 
Maciej Krawiec
Krzysztof Komeda Trzciński
Wydawca: 
Polskie Radio
Dystrybutor: 
Polskie radio
Data wydania: 
09.03.2015
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Krzysztof Komeda, - fortepian, Tomasz Stańko – trąbka, Michał Urbaniak - saksofon sopranowy i tenorowy,Czesław Bartkowski – perkusja.

Gdy jako nastolatek przeżywałem pierwsze fascynacje Led Zeppelin, jedną z najczęściej odtwarzanych wtedy przeze mnie płyt był podwójny album grupy pt. „BBC Sessions”. W poświęconej mu nocie wewnątrz okładki Steve Eidem pisze o tym koncertowym materiale, iż słychać na nim zespół „at its rawest and freshest”. I już podczas pierwszych kilku minut odsłuchiwania przeze mnie nowego wydawnictwa z twórczością Krzysztofa Komedy „Sophia's Tune”, na które składa się pięć kompozycji zagranych na żywo przez jego kwintety w latach 1963-1964, przypomniało mi się tamto efektowne sformułowanie. Bez wątpienia bowiem również tutaj mamy do czynienia z muzyką surową i świeżą.

Poprzednie trzy części wydawniczego cyklu „Krzysztof Komeda w Polskim Radiu” eksplorowały wcześniejsze nagrania pianisty w różnych składach – nie tylko autorskich, ale także z Melomanami czy zespołem Jerzego Miliana. Część czwarta przynosi przynosi muzykę jeszcze dojrzalszą oraz jeszcze bardziej progresywną. Wyłączając kompozycję tytułową, Komedowskie tematy kolejnych utworów nie krępują artystów, a wręcz przeciwnie: stanowią punkt wyjścia dla ich wielominutowych improwizowanych opowieści. Z tych wręcz bije zaangażowanie, zaciekłość; ich wykonania znaczą wiele już poprzez samą pasję, której są nośnikiem. A nazwiska kolegów Komedy z obu kwintetów mówią same za siebie: Urbaniak na saksofonach, Stańko na trąbce, Kozłowski i Suzin na kontrabasie oraz Bartkowski na perkusji. Wszyscy oni na początku muzycznej drogi. Nienasyceni i ryzykujący.

 

Najbardziej lubię w tym i wielu innych albumach z muzyką Komedy to, że ona wciąż jest aktualna i bliska. Zarówno same dźwięki, jak i sposób ich kreowania, zachwycają aurą owego młodzieńczego zaangażowania i nerwu. Nie, Komeda nie jest żadnym klasykiem. Żadną legendą. Obcując z takim albumem jak „Sophia's Tune” trudno mieć inne przekonanie niż to, że Komeda – współczesny, ważny artysta – jest wśród nas i ma się świetnie. A dzięki nowym seriom wydawniczym jak ta, której dotyczy niniejsza recenzja, jeszcze lepiej.

01 Repetition, 02 Svantetic, 03 Sopia's Tune, 04 II (Dwójka rzymska), 05 Alea