Recenzje

  • Dark Day/Live In Verona

    Edycja Unheard Music Series wydawana przez Atavistic jest bardzo cenna. Ukazują się w niej płyty lub szerzej nawet materiał, o którym świat zapomniał. Może nawet nie zapomnieli fani tej muzyki, ale przez całe lata żadna z wytwórni nie kwapiła się do wznowienia tych płyt. Atavistic postanowił tę muzykę przybliżyć. I chwała mu za to. Już to jest pomysłem wyjątkowym.

  • Ornette On Bass

    Płyta Marcina Olesia to bodaj pierwsza w Polsce płyta na kontrabas solo. Nie tylko to wyróżnia jej pierwszeństwo. To także pierwsza na świecie transkrypcja nagrań Ornette Colemana na solowy kontrabas. Marcin nie kryje swoich fascynacji Colemanem, a z projektem tym obnosił się długo. 

  • Purple: Celebrating Jimi Hendrix

    W podtytule mamy Celebrating Jimi Hendrix, co w pełni wyjaśnia zawartość kompaktu. Ponieważ autorem pomysłu 10. interpretacji świetnie znanych utworów jest bardzo uniwersalny wietnamski gitarzysta, można by się spodziewać kolejnej porcji gitarowych rajdów w tym mocno ogranym temacie.

  • Friendship

    Każdy miłośnik jazzu ma swój własny panteon zapełniony niepowtarzalnym zestawem gwiazd (choć na pewno niektóre nazwiska pojawiają się częściej niż inne). W moim prywatnym, subiektywnym do przesady Klubie Największych Max Roach ma swoje stałe, z dawna zasiedziałe miejsce. Czy to ze względu na granie z Charlie Parkerem, czy współpracę z Milesem Davisem, czy niebiański kwintet z nieodżałowanej pamięci Cliffordem Brownem – nie umiałbym jednoznacznie powiedzieć. 

  • Quintets At Newport

    Płyta „At Newport" to istotne poszerzenie bogatej dyskografii zarówno Juliana „Cannonball" Adderleya, jak i George Shearinga, o wcześniej niedostępne na płytach nagrania z Newport Jazz Festival w 1957 r. Dwa wspaniałe (ponad pół godziny każdy) sety, zagrane przez dwa kwintety, przerywane tylko wprowadzającymi zapowiedziami wygłaszanymi przez liderów.

  • Cousins Germains

    Ilekroć trafia w me ręce płyta Michela Godarda, tylekroć jej słuchanie jest ucztą dla uszu. Daleko różną, od mojego ukochanego, „zakręconego” jazzu, jednakże potrzeba ukojenia, uspokojenia się bywa niekiedy ogromna. W zasadzie Godard spełnia tę moją potrzebę w zupełności. Powiedzieć by można, że niemal z góry wiadomo, co się na płycie będzie działo. Na pewno piękne harmonie, delikatne linie melodyczne, a to wszystko doprawione nutą wirtuozerii.

  • Matthew Shipp's New Orbit

    Zawsze zastanawiam się, co się kryje za tak górnolotnymi tytułami jak "Nowa orbita", "Nowy bop", "Nowe koncepcje jazzu", czy ze starszych czasów "Kształt jaki przybiera jazz". Co chciał nam przekazać artysta? I zawsze spodziewam się nie wiadomo czego. Jakiegoś mocnego uderzenia. Czegoś nowego. Nieznanego wcześniej. Błąd, bo jak mawiają niektórzy - od muzyki nie trzeba niczego oczekiwać, za wyjątkiem... muzyki.

  • Napoli’s Walls

    Napoli's Walls należy do grona płyt, zza których wyziera producencki interwencjonizm i programowość. Nie chcę przez to powiedzieć, że Manfred Eicher zaplanował sobie tę muzykę, zlecił jej zagranie Sclavisowi, a potem z niemiecką precyzją egzekwował powstanie wyobrażonego wcześniej dzieła.

  • Chasing Paint: Jane Ira Bloom Meets Jackson Pollock

    Nie jest niczym zaskakującym, że twórczość wybitnych twórców współczesnego malarstwa może być inspirująca, szczególnie dla muzyków jazzowych. Wybitna, choć niezbyt w Polsce znana, saksofonistka sopranowa i kompozytorka Jane Ira Bloom na swej najnowszej płycie zatytułowanej Chasing Paint sięgnęła po inspiracje dziełami oraz samą osobą bodaj najważniejszego amerykańskiego malarza - Jacksona Pollocka.

  • For Consequence

    Album „For Consequence” stanowi trzecie ogniwo trylogii, którą niezmiennie współtworzy trio skrzypka i altowiolisty – Mata Maneri. Dwa poprzednie albumy zarejestrowane przez niego z udziałem kontrabasisty Eda Schullera oraz perkusisty Randy Petersona dla wytwórni Leo to „Fever Bed” i „Fifty-one Sorrows”.

  • Sonomondo

    Płyta Marka Dressera i Frances-Marie Uitti jest właściwie ikoną duetu. Ogromne skupienie, ścisła współpraca, niesłychane wyczucie czasu, błyskotliwość i wirtuozeria muzyków: oto Sonomondo.

  • Genus Envy

    Przyznam, że płytę Hortona nabyłem bez przesadnego entuzjazmu i to po zgoła roku funkcjonowania jej na polskim rynku. Zachęciła mnie recenzja Maćka Karłowskiego - nie jeden raz okazywało się, że mamy zbliżony gust muzyczny. Faktem, że po tę płytę, “idąc śladami” muzyków z grup Andrew Hilla czy Jane Ira Bloom winienem sięgnąć wcześniej. “Co się odwlecze to nie uciecze” mówi polskie przysłowie. Fakt.

  • Mediterranees

    Francuz - Renaud Garcia - Fons to w Europie to bardzo szanowany i znany kontrabasista. Ah, gdzie tam kontrabasista! To wirtuoz co się zowie, który grywa na pięciostrunowym basowym instrumencie wytworzonym w u słynnego lutnika z Arles, na który czeka się tak dużo czasu, jak dużo Euro trzeba położyć na stole, aby go kupić. Na podobnych instrumentach grywa także Charlie Haden czy Bruno Chevillion. Towarzystwo jest więc szacowne. Wspominam o tych lutniczych wątkach nie bez powodu. Bo w istocie brzmienie kontrabasu jest w twórczości Ranaud Garcii-Fonsa ogromnie ważnym elementem.

  • The Beat Suite

    Poezja i jazz to związek znany od bardzo wielu lat. Zrodziło się z niego sporo mniej lub bardziej udanego potomstwa. W gronie tym jednak kilkoro wydaje się szczególnie wyjątkowymi. Z poezją od lat pracuje również Steve Lacy - twórca, który komponował muzykę nie tylko do liryków pióra żony, ale również wielkich postaci z kręgu współczesnej poezji jak Judith Malina, Julian Beck, Osip Mendelsteim czy Anna Achmatowa.

  • Airports For Light

    Słuchanie płyt Kena Vandermarka sprawia mi dużo radości. Nie dlatego – oczywiście – że muzyka to łatwa, błaha i przyjemna. Raczej dlatego, że pokazuje ona jak bardzo elastyczną formułą może być muzyka jazzowa. I nie chodzi tutaj o skojarzenie jazzu z innymi gatunkami, ale bardzo skrupulatne wpisanie ich w ramy klasycznej estetyki jazzowej.

Strony