Sam Rivers

"Nie potrafiłbym grać jazzu nie uwzględniając przy tym jego historii i tradycji" - rozmowa z Jasonem Moranem

Jazzarium: Jest pan jednym z największych orędowników jazzowej tradycji pośród muzyków nie kojarzonych ze "starymi mistrzami". Wraca pan do twórczości takich, wydawałoby się, zapomnianych już nieco kompozytorów jak Fats Waller, ukazując ich twórczość w nowym, współczesnym kontekście. Jak ważna jest dla pana historia?

Jakby przeleciał obok nas helikopter. Dziś 78 urodziny Tony'ego Williamsa

7 listopada 1967 roku w niemieckim Karlsruhe w Stadhalle kwintet Milesa Davisa wystąpił na rejestrowanym kamerami telewizyjnymi koncercie. Moje pierwsze zetknięcie z muzyką wielkiego kwintetu, zwanego „drugim”, nastąpiło właśnie wtedy. Ściślej rzecz ujmując – w trakcie utworu „Walkin’”. Niby nic specjalnego, standard. Za plecami trębacza działy się niesamowite rzeczy. Perkusista Tony Williams wydawał się jak w transie.

Sam Rivers – Emanation, Zenith

No to wreszcie się doczekaliśmy. Muzyki Sama Riversa człowieka, który oparł się Milesowi Davisowi, artyście, który przez swoje siedem dekad na scenie muzycznej, stał się w sporej mierze jednym z ojców kreatywnego tworzenia w przestrzeni jazzu i mentorem dla wielu pokoleń młodszych muzyków, nie ma wiele. To znaczy nie ma jej na płytach kompaktowych bo jakoś nie spełniał nigdy warunków muzyka, na którym można zarobić, a na winylach ponieważ rzadko kiedy wydawane przed laty albumy doczekiwały się reedycji i dziś mają charakter białych kruków.

Życie jak rzeka - Sam Rivers@100

Starzy mistrzowie odchodzą, taki mamy czas. Wielu z wielkich właśnie dożywa bardzo sędziwego wieku, ale jakoś ciągle mamy nadzieję, że to jeszcze nie teraz, że jeszcze może uda się posłuchać ich najnowszej płyty, a czasem nie gasną także nadzieje, że posłuchamy i obejrzymy ich na żywo. Z Cecilem Taylorem się udało, Sonnym Rollinsem także.  Na kolejny przyjazd Sama Riversa już się nie doczekamy. Ale możemy obchodzić jego urodziny, 97 urodziny.

Życie jak rzeka - Sam Rivers w dniu 97 urodzin!

Starzy mistrzowie odchodzą, taki mamy czas. Wielu z wielkich właśnie dożywa bardzo sędziwego wieku, ale jakoś ciągle mamy nadzieję, że to jeszcze nie teraz, że jeszcze może uda się posłuchać ich najnowszej płyty, a czasem nie gasną także nadzieje, że posłuchamy i obejrzymy ich na żywo. Z Cecilem Taylorem się udało, Sonnym Rollinsem także.  Na kolejny przyjazd Sama Riversa już się nie doczekamy. Ale możemy obchodzić jego urodziny, tym bardziej, że to 96 urodziny.

Cichy geniusz - Reggie Workman@85

Reggie Workman jest jednym z „cichych geniuszy” muzyki jazzowej – artystów, o których niestety nie mówi się tak często, jak należy. Workman to nie tylko wielki kontrabasista, ale również znakomity kompozytor i nauczyciel. Wzór elegancji i klasy – zarówno na scenie, jak poza nią. Nazwisko profesora Reginalda Workmana powinno wymieniać się jednym tchem obok Mingusa, Chambersa, Garrisona , Cartera i innych geniuszy kontrabasu.

Contrasts

Choć nie jestem wyznawcą kultu ECM, o czym już i antenach radiowych i w słowach artykułów oraz recenzji niejednokrotnie dawałem do zrozumienia, to jednak są takie momenty kiedy w stronę monachijskiej oficyny spoglądam z więcej niż ciepłymi uczuciami. Tak stało się na samym początku stycznia, kiedy światło dzienne ujrzała nowa seria wydawnicza ECM zatytułowana Re:solution.

Reunion: Live In New York

Zwlekaliśmy z recenzją tej płyty czekając na odpowiedni moment. Że takiego wydawnictwa pominąć nie będzie można było sprawą oczywistą. Kiedy na płytowy rynek trafia muzyka Sama Riversa jasnym staje się, że trzeba na chwilę wstrzymać oddech, tym bardziej gdy na nowe nagrania już nigdy się nie będzie szansy doczekać. 26 grudnia ubiegłego roku ten wybitny artysta odszedł pozostawiając na całym świecie całe rzesze pogrążonych w smutku fanów.

Contrasts

Choć nie jestem wyznawcą kultu ECM, o czym już i antenach radiowych i w słowach artykułów oraz recenzji niejednokrotnie dawałem do zrozumienia, to jednak są takie momenty kiedy w stronę monachijskiej oficyny spoglądam z więcej niż ciepłymi uczuciami. Tak stało się na samym początku stycznia, kiedy światło dzienne ujrzała nowa seria wydawnicza ECM zatytułowana Re:solution.

Contrasts

Choć nie jestem wyznawcą kultu ECM, o czym już i antenach radiowych i w słowach artykułów oraz recenzji niejednokrotnie dawałem do zrozumienia, to jednak są takie momenty kiedy w stronę monachijskiej oficyny spoglądam z więcej niż ciepłymi uczuciami. Tak stało się na samym początku stycznia, kiedy światło dzienne ujrzała nowa seria wydawnicza ECM zatytułowana Re:solution.

Strony