Regina Carter

Ella: Accentuate the Positive

Ella Fitzgerald jest bodaj największą wokalistką w jazzowej historii. Nie dziwota więc, że inspiruje pomimo upływu lat. Jak się okazuje wpływom tym nie ulegają tylko wokalistki, ale także ze wszech miar instrumentaliści, biorąc na warsztat coraz to kolejne standardy i dodając do nich swoją muzyczną wizję. Skrzypaczka Regina Carter uległa temu trendowi i postanowiła popełnić instrumentalny tribute ku pamięci wielkiej Elli. Pomysł dość powszechny i odtwórczy, ale mimo to znajdzie na pewno swoich zwolenników, nie tylko ze względu na szacunek dla Elli Fitzgerald.

Dreamland

Za sprawą swojej wersji cohenowskiego przeboju „Dance me to the end of love” dość popularną stała się francuska piosenkarka Madeleine Peyroux. Mało kto jednak wie, że nie była wówczas nowym zjawiskiem na jazzowej scenie, lecz pojawiła się po raz pierwszy (w płytowej wersji) już w roku 1996 i to w dodatku w otoczeniu gwiazd, co jeszcze dziwniejsze - w dużej mierze związanych z otoczeniem Johna Zorna.

Friends

 

Stanley Jordan – wirtuoz gitary, który opanował trudną, ale szalenie efektowną technikę gry tapingowej zamilkł na wiele lat czym zresztą zasmucił swoich fanów nieprzytomnie. Szczególnie myślę tych, którzy mieli okazję widzieć na żywo wyczyny amerykańskiego gitarzysty. Polscy słuchacze także mieli szansę doświadczyć na własne oczy jak to jest gdy staje przed nimi muzyk o niebywałej zręczności i dodatkowo reprezentujący tak olśniewające umiejętności grania na dwóch gitarach jednocześnie.

Caribbean Rhapsody

Dwóch doskonałych muzyków, multi-stroikowiec James Carter i portorykański kompozytor, jeden z ulubieńców György'a Ligetiego - Roberto Sierra - swoją muzyczną współpracę i jej efekty pielęgnowali prze kilka lat, zanim zdecydowali się wejść razem do studia. Sierra szył utwory na miarę saksofonisty z Detroit, jednocześnie pozostawiając mu cały czas wielką przestrzeń do improwizacji i rozwoju. Z czasem powstał pomysł by zapisać na krążku historię kobiety i mężczyzny – On: saksofon tenor, Ona: saksofon sopranowy. Zaproszono jeszcze do studia Reginę Carter, kwintet smyczkowy Akuy Dixona oraz jedną z najlepszych orkiestr na świecie – Sinfonię Varsovię. Powstał album niezwykły i znakomity!

Era Jazzu: koncert Reginy Carter

Kiedy jestem na koncercie muzyka, którego bez wątpienia mogę nazwać Artystą przez duże "A" - niezależnie od jego wieku, czy instrumentu, którym włada - uczucia mam bardzo podobne: ten ktoś ma mi coś do powiedzenia i, nie udając, daje mi, kawałek siebie. Tak było na koncercie kwartetu Wayne'a Shortera, tria Vijay'a Iyera a także ostatnio... kwintetu Reginy Carter.